Specyfikacja


  • moc: 2 x 25 W/30 W @ 8/4 Ohm
  • SNR: > – 90 dB
  • pasmo przenoszenia: 20 Hz – 2 kHz (+/- 0,5 dB)
  • separacja kanałów: 65 dB przy 20 kHz
  • poziom szumu: >-90 dB (A-weighted)
  • THD > 0,007%
  • wzmocnienie: 31 dB
  • koaksjalnie do 24-bit/192 kHz, optycznie do 24-bit/96 kHz
  • asynchroniczne USB
  • DAC Cirrus Logic CS4344, odbiornik XMOS
  • Bluetooth apt-X, A2DP
  • wymiary: 206 x 36 x 200 mm,
  • waga: 1,8 kg.

REKLAMA
fiio

Brzmienie



Platforma testowa

  • Słuchawki: MrSpeakers Alpha Prime, Final Audio Design Pandora Hope IV, Shure SRH1440, AKG K612 Pro, AKG K551, Focal Spirit Professional, Etymotic ER-4PT (ER-4S), HiFiMAN RE-400
  • DAC/AMP i wzmacniacze: Oppo HA-1, Aune T1 MK2, IFI Nano iDSD, ODAC i O2, Leckerton UHA760, Heed Canamp II, Taga Harmony HTA-700B (15
  • DAP: iBasso DX90, Sansa Clip Sport
  • Interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series
  • Muzyka: wiele gatunków, różne realizacje, w tym 24 bit, DSD oraz nagrania binauralne

MaIA to sprzęt konsekwentny w każdej funkcji. Ma podobny charakter brzmienia, konkretny, ale bez wyjątkowej modulacji. Stawia na dociążony, muzykalny przekaz o lekko ciepłym charakterze, łagodniejszej górze, zaś w scenie preferowana jest głębia. Testy odbyły się zarówno z głośnikami, jak i słuchawkami, ale opis tyczy się obu funkcji. Być może da się przełożyć to także na współpracę z gramofonem, ale tego nie dane było mi sprawdzić. Nie we wszystkich funkcjach poziom jest jednak równie dobry.

maia
DAC/AMP Pro-Ject to sprzęt, który spodoba się fanom gęstszego i dociążonego, lekko przyciemnionego grania. To łagodna i przystępna sygnatura, ale nie przesłodzona. Nie akcentuje sybilizacji, nie wypycha średnicy, nie ma więc szorstkiego i twardego środka ani odchudzenia czy braków w basie. Właściwie to bas wydaje się być lekko podkreślony, ma sporo masy, jest głęboki i bezpośredni. Chude słuchawki dostawały ciężaru, wypełniały się, podobnie było z głośnikami. Bas, mimo wzmocnienia, zachowuje odpowiednią dynamikę, nie jest to jednak analityczny przekaz. Brzmienie poszczególnych instrumentów jest dobrze różnicowane, ale analiza i wyciąganie najdrobniejszych detali nie są tu pierwszoplanowe, ma być przede wszystkim muzykalne, przyjemnie i wciągająco. Pewny akcent w basie i niskiej średnicy daje efekt lekkiego ocieplenia, wyższe tony średnie nie są wypchnięte, więc wokale i perkusja nie są spłycone. Góra jest obecna, precyzyjna i konkretna, ale lekko złagodzona – nie jest ostra, chłodna i krystaliczna, a stawia krok w tył. Stąd sykliwość wokali jest zminimalizowana, a ostrzejsze słuchawki się łagodzą, ale jeszcze nie mulą.

Scena jest specyficzna. Testowaliśmy już jeden DAC/AMP Pro-Jecta i on również stawiał na głębię. Stereo jest bliskie, a pierwszy plan bardzo bezpośredni. Scena nie jest rozkładana w stereofonii, nie brzmi mocno na lewo i prawo, nie jest oddalana daleko od uszu. MaIA faworyzuje głębię, czyli pozycjonowanie przód-tył. W efekcie obszar sceny zamyka się w głowie, ale dzieje się tam sporo. Instrumenty są dobrze odseparowane, powietrza nie ma dużo, a brzmienie jest raczej całościowe i zwarte, zaś w tle słychać delikatne przyciemnienie. Odbiór jest więc intymny, bliski i zanurza słuchacza w dźwięku.

MaIA dobrze współpracowała z AKG K551, które wyraźnie się dociążyły, wypełniły i ociepliły. Zabrzmiały mniej chudo, trochę ciemniej, a góra zeszła na dalszy plan. Trochę spadła rozdzielczość, brzmienie przestało być tak analityczne, a bardziej głębokie, muzykalne, nasycone, przydałoby się jednak szersza scena. Sprzęt nie wysterował innych AKG – K612 Pro, to za trudne słuchawki na wbudowany wzmacniacz. Brakowało basu, szerokości sceny, brzmienie było za chude, matowe, a dynamika słaba, wyraźnie brakowało napędzenia. Bardzo dobrze było za to z Shure’ami SRH1440 – te zgrały się ze sprzętem, a że brzmią szeroko, to poprawiła się głębia. Są też chude i jasne, więc się trochę wypełniły. Mają też szorstką wyższą średnicę, która z kolei złagodniała. Efekt nie był tak skrajny jak z zamkniętymi K551, więc brzmienie dalej było jasne i krystaliczne, ale cieplejsze. MaIA to zatem dobry kompan dla niewymagających słuchawki, ale nie tych wyjątkowo niskoohmowych i bardzo skutecznych – wtedy słyszalne jest bzyczenie. Final Audio Design Pandora Hope IV mają pod tym względem większe wymagania, podobnie jak dokanałowe HiFIMAN-y RE-400 czy Etymotic ER-4PT – sygnał na nich nie był czysty.

ODAC i O2 oferują brzmienie jaśniejsze, bardziej surowe i bezwzględne, mocniejsze w średnicy, swobodniejsze w górze i scenie. Sprzęt wyciąga więcej detali, jest mniej muzykalny i nasycony, lżejszy i chudszy, a średnica jest mocniej rysowana. IFi Audio Nano iDSD to granie lżejsze, bardziej zrównoważone, chociaż podobne w scenie i barwie, także lekko ciepłe. MaIA jest głębsza, masywniejsza w brzmieniu basu i bardziej przyciemniona. Taga Harmony HTA-700B ma podobny charakter (mimo lamp), ale to jednak bardziej „charakterna”, mocniej rysowana średnica. Aune T1 w funkcji combo słuchawkowego także zapewnia mocniejsze brzmienie średnicy, z ostrzejszą górą, a scenę ma szerszą, mniej głęboką od tej z Pro-Jecta. Nie jest też tak wygładzony i prosty w odbiorze, ma mocniejszy charakter.

Pro-Ject MaIA jako DAC (przedwzmacniacz) słuchawkowy

Przy użyciu zewnętrznego wzmacniacza można z opisywanego urządzenia wyciągnąć więcej. Wzrasta rozdzielczość, mocniej rysowana jest średnica, a góra staje się bardziej bezpośrednia. To dalej dociążona, pełna i lekko ciepła sygnatura, ale lepsza jakościowo. Wbudowany wzmacniacz słuchawkowy trochę ogranicza potencjał sekcji przetwornika, to w końcu Cirrus Logic i XMOS. Brzmienie ze wzmacniaczami było świetne, muzykalne, dynamiczne i precyzyjne, a – co najważniejsze – scena była już dużo szersza, zaś kanały mocniej odseparowane. Wrażenie robiło dociążenie i masa dźwięku (ale bez przesady) – słychać było mocną stopę perkusyjną, dobitny kontrabas, masywny bas czy tłuste cyfrowe sample. Wokale były bliskie, dalej w formie muzykalnej i przystępnej, a góra bardziej selektywna, precyzyjna, ale bez wyostrzenia, rozjaśnienia i cyfrowego nalotu. To brzmienie uniwersalne, do wielu gatunków i dające spore możliwości w doborze wzmacniaczy, choć raczej nie tych mocno basowych i bardzo ciepłych, bo efekt może być zbyt silny (zdubluje się). Sygnał z przetwornika nie jest tak płaski, zrównoważony, surowy, do obróbki, jak w typowych DAC-ach, więc dobór pozostałych elementów toru ma duże znaczenie.

ODAC to brzmienie bardziej analityczne, jaśniejsze i surowe, bezwzględne. Słychać tutaj różnice w charakterze DAC-ów, to krystaliczne Sabre vs łagodniejsze i gęstsze brzmienie Cirrusa. To pierwsze wyciąga więcej detali i jest bardzo bezpośrednie, drugie jest przyjemniejsze, zagęszczone i muzykalne. Nano iDSD zapewnia brzmienie bardziej zrównoważone, naturalne i lżejsze. Średnica wydaje się być mocniejsza w wyższym paśmie, a całość trochę bardziej nasycona. Aune T1 MK2 to również dociążone brzmienie DAC-a, lekko ciepłe, ale też mocniej rysowane w średnicy i z mocniej budowaną górą pasma, bliższą, jaśniejszą, szybszą i wyraźniejszą – jest mniej łagodnie niż u Pro-Jecta.

Pro-Ject MaIA jako wzmacniacz słuchawkowy

Zawężenie sceny na słuchawkach to sprawka wzmacniacza, ale korzystając z zewnętrznych przetworników można osiągnąć bardziej zrównoważone efekty. ODAC, przetwornik na Sabre, zaserwował bardziej klarowne, jaśniejsze brzmienie, bliższe analityczności, ale dalej z lekkim ciepłem, dopełnieniem basu, łagodniejszym charakterem. Wzmacniacz słuchawkowy nie jest główną funkcją MaIA i to słychać. Trochę spada rozdzielczość, degraduje się scena, słychać pewne zakłócenia, no i mocy wcale nie ma dużo, ale jako funkcja „przy okazji”, dla mniej wymagających, sprawdzi się odpowiednio.

Heed Canamp II ma mocniejsze tony średnie, szerszą scenę, wyższą rozdzielczość, mocne różnicowanie faktury średnicy z pewną ziarnistością. O2 to neutralny wzmacniacz, swobodniejszy w scenie, bardziej otwarty, ale też mniej nasycony i lekko twardy w średnicy. Aune T1 MK2 to także twardsze, bardziej „tranzystorowe” granie, mniej gładkie i łagodne.

maia

Podsumowanie



Pro-Ject MaIA to ciekawy sprzęt, który robi wrażenie funkcjonalnością, wykonaniem i rozmiarem. Nie obyło się jednak bez pewnych wad obsługi, a niektórych znaczących. Niestety wbudowany wzmacniacz słuchawkowy nie zapewnia dużej mocy i trochę ogranicza brzmienie wbudowanego przetwornika. Jako źródło urządzenie sprawdza się dużo lepiej, ale niestety posiada tylko wyjście 3,5 mm. Należy więc traktować MaIA jako urządzenie głównie pod głośniki i zapewne gramofony, nie będzie to kompletne rozwiązanie dla słuchawkowca – tutaj można brzmieniu trochę zarzucić. Spodziewałem się po sprzęcie więcej, ale jeśli poszukiwana jest rozbudowana funkcjonalność, a nie ma miejsca na duże urządzenia i wiele elementów toru, to opisywany Pro-Ject może okazać się niezłym zakupem.

Zalety:
+ pancerne wykonanie
+ ciekawy design
+ niewielkie wymiary
+ wysoka funkcjonalność, wzmacniacz głośnikowy, słuchawkowy, przetwornik, mnóstwo złącz, w tym Bluetooth)
+ dobre brzmienie DACa, niezły jako DAC/AMP– brzmienie dociążone, muzykalne, głębokie w scenie jako DAC/AMP
+ dosyć prosta obsługa


Wady:
– problemy użytkowe (ciasne gniazda głośnikowe, niewygodne parowanie BT, brak wyciszenia wyjścia głośnikowego przy korzystaniu z zewnętrznego wzmacniacza, brak sterowników w Internecie, itd.)
– wzmacniacz słuchawkowy z problemami (wąska scena, spadek rozdzielczości, zakłócenia)
– silniczek potencjometru zakłóca dźwięk
– brak wyjść sygnału 2xRCA (tylko jedno 3,5 mm)

Sprzęt dostarczył:


SPRAWDŹ AKTUALNE CENY NA CENEO.PL

REKLAMA
fiio

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj