Mini-I Pro to kompaktowe kombo od Matrixa, wycenione na ponad 2200 zł. Co potrafi najnowszy przetwornik zintegrowany ze wzmacniaczem słuchawkowym?

Matrix to chiński producent o rozbudowanej ofercie sprzętu słuchawkowego. Na polskim rynku namieszał wzmacniaczami, a teraz jego DAC/AMP-y zdobywają coraz większą popularność. Trudno się dziwić, nowy Mini-I Pro wydaje się być smakowitym kąskiem. W przeciwieństwie do starszego brata bez dopisku Pro został oparty na Sabre ES9016 wraz z odbiornikiem XMOS, obsługujący DSD i DXD, wyposażony w szereg złącz, z wbudowanym wzmacniaczem słuchawkowym, a do tego może być obsługiwany pilotem (nie był on dołączany do wersji nie-Pro).

Opakowanie i akcesoria



Przetwornik dostarczany jest w białym opakowaniu, czystym i oszczędnym w logotypy, które wygląda atrakcyjnie, a o zawartości świadczy jedynie niewielka naklejka na boku. Paczka wypełniona jest sprężystą pianką, przez co sprzęt jest dobrze zabezpieczony. Obok urządzenia w pudełku znajdują się dwa przewody (zasilający i USB w kolorze szarym) oraz pilot. Potrzebne są więc słuchawki lub wzmacniacz z interkonektem i sprzęt jest gotowy do użytku. W zestawie jest także mała płyta CD ze sterownikami oraz instrukcją obsługi.

Konstrukcja



Spodziewałem się, że Mini-I Pro będzie zdecydowanie większy – to chyba najmniejsza konstrukcja o takiej funkcjonalności, jaką przyszło mi testować. Urządzenie mierzy ok. 20 cm na 17 cm, wysokość to 4,6 mm, a całość waży 1,3 kg. Wizualnie również wybija się ponad inne produkty.

Na froncie znajduje się wyświetlacz OLED otoczony podłużną ramką w kolorze czarnym. Jest ona zaokrąglona po bokach i wpuszczona głęboko w aluminiowy front (również zaokrąglony, także na krawędziach). Z lewej strony wyświetlacza ulokowano gniazdo słuchawkowe z tworzywa sztucznego, z prawej zaś bezoporowe pokrętło głośności, również z tego samego materiału. To ostatnie ma także wgłębienie na palec, które określa także aktualną pozycję na skali.

mini-pro
Obudowę wykonano z pojedynczego bloku aluminium, jest ona matowa, efektownie obrobiona i zaokrąglona na kantach. Widać na niej precyzyjnie wygrawerowane logo Matrixa oraz, na lewym boku, przełącznik napięcia zasilania. „Buda” wygląda pancernie i nie poddaje się pod naciskiem.

Z tyłu jest gęsto – lewa strona to wyjścia (2xXLR oraz 2xRCA), środek to wejścia (AES/EBU, optyczne, koaksjalne i USB), prawa zaś zasilanie – włącznik oraz gniazdo przewodu zasilającego. Wszystko jest wyraźnie podpisane i oddzielone od siebie.

mini-pro
W zestawie znajduje się także pilot utrzymany w stylu obudowy. To ciężki metalowy klocek z przyciskami regulacji głośności, wyciszania, włącznikiem oraz wyborem źródła. Przyciski są metalowe, ale mają spory luz i grzechoczą. Pod spodem widać cztery śruby, zatem zmiana baterii zajmie trochę czasu.

Mini-I Pro wykonany jest bardzo solidnie i precyzyjnie. Wygląda również świetnie i nowocześnie, chociaż niektórzy widzą w nim podobieństwo do magnetowidów. Według mnie design jest bardzo udany, wygląda nowocześnie, odstępuje od standardowych, kanciastych konstrukcji, prostych paneli przednich.

REKLAMA
fiio

Użytkowanie



W urządzeniach o mniejszych gabarytach i dużej ilości złącz często może wystąpić problem z dostępem do nich. Na tylnej ściance Mini-I Pro jest gęsto, ale nie powinno to sprawić problemu. Gniazda rozlokowane są bardzo dobrze, te analogowe oddzielone od cyfrowych. Co prawda niektóre umieszczone są jedno nad drugim, ale wszystko jest w normie, w odpowiednich odstępach.

Nie sprawia problemu także dostęp do włącznika. Obudowa jest niska, łatwo go zlokalizować, a włącza on zasilanie – sprzęt można wyłączyć za pomocą pilota lub wielofunkcyjnego pokrętła, już bez grzebania na tylnej ściance. Jednak gdy włączony jest przycisk zasilania, to po włączeniu listwy zasilającej Matrix włączy się samoistnie. Tu z pomocą przychodzi tryb uśpienia, którym można włączyć w ustawieniach, ale pomoże on tylko, gdy urządzenie nie otrzymuje sygnału cyfrowego, w innym wypadku Matrix pozostanie aktywny.

Na przedniej ściance pusto – pokrętło spełnia kilka funkcji. Ma gęste stopnie regulacji głośności, obraca się z lekkim oporem. Służy także jako przycisk, którym można wybrać źródło dźwięku, dokonać ustawień lub, po dłuższym wciśnięciu, włączyć/wyłączyć sprzęt.

Czytelny wyświetlacz o szarym kolorze wyświetla trzy linijki, ma wysokie odświeżanie, nie przymula jak Yulong D200. Pierwsza linijka od dołu wskazuje na źródło (coa, opt, aes, usb), druga i trzecia tryb (DAC lub wzmacniacz słuchawkowy) wraz z poziomem głośności. Wyświetlenia częstotliwości próbkowania muzyki lub formatu zajmuje aż 2 linijki, jest większe niż regulacja głośności, co moim zdaniem jest dziwne, ale producent kładzie duży nacisk na jakość plików i uznał, że jest to ważniejsze.

Urządzenie ma także panel ustawień, by je wywołać należy przytrzymać wciśnięte pokrętło głośności i włączyć urządzenie przyciskiem tylnego panelu. Wtedy pojawi się sześciopunktowa lista pozwalająca na wybór trybu:

  • PRE1 – czyli jedna regulacja głośności dla DAC-a i AMP-a
  • PRE2 – oddzielne regulacje głośności
  • DAC – wyłączony układ wzmacniacza

mini-pro
mini-pro
mini-pro
Jest tam także wybór standardu pilota, opcji usypiania, regulacja filtra cyfrowego (fast, slow roll-off dla PCM, 50k, 60k, 70k dla DSD) i wyjście z ustawień. Opcja PRE2 wydaje się być najwygodniejsza dla słuchawkowców. Niestety można regulować głośność wyjścia słuchawkowego tylko gdy słuchawki są wpięte. Po ich wypięciu układ jest wyciszany i zamiast głośności wyświetla się napis „mute”. Należy pamiętać by wpinając słuchawki wyłączyć muzykę, jeśli korzystaliśmy z opcji DAC-a, bo nigdy nie wiadomo jaki poziom głośności był ustawiony i czy nie będzie za głośno.

Regulacja głośności odbywa się w skali -90 dB do 0 w trybie DAC i od -80 do +10 dB dla słuchawek. W tym ostatnim przypadku powyżej -20 dB skala zmienia się co pół decybela, a w przypadku przetwornika ma to miejsce już od -30 dB. Tak czy inaczej, w obu przypadkach skala jest 120-stopniowa, więc na brak precyzji nie można narzekać.

W ogólnym rozrachunku wskazałbym tylko jedną wadę dotyczącą wyświetlacza – wielkość wyświetlanego poziomu głośności. Zamieniłbym tę wartość z informacją o próbkowaniu utworu, w końcu jest ważniejsza niż częstotliwość próbki, tym bardziej jeśli siedzi się w znacznej odległości od urządzenia.

Niezadowolonym można być też z pilota – wykonany jest pancernie, ale trochę za ciężki. Bateria powinna starczyć na długo, więc odkręcenie czterech śrubek przy wymianie nie jest problematyczne. Trochę psują efekt luźne pokrywki, co powoduje efekt grzechotki przy poruszaniu pilotem.

Specyfikacja


  • przetworniki ESS Sabre 32 bit ES9016 (cztery na kanał, 8 mono to 2 stereo)
  • 24-bit/192 kHz (dla coax, optical, AES/EBU), 24/384 kHz (dla USB)
  • obsługa DSD/DXD, ASIO
  • współpraca z systemami XP, Vista, 7, 8, 8.1 (potrzebny sterownik) oraz MAC OS X10.6.4 i wyższe (bez wgrywania sterowników)
  • wyjście analogowe RCA (2 Vrms), wyjście XLR (4 Vrms)
  • pasmo przenoszenia 20 Hz (+0,01 dB) – 20 kHz (- 0,03 dB)
  • SNR: 117 dB (obciążenie)
  • THD+N: 0,0006% @ 1 kHz
  • crosstalk: -125 dB @ 1 kHz
  • impedancja wyjścia słuchawkowego 12 Ohm
  • pobór mocy <15 W
  • wymiary 16,8 x 20 x 4,6 cm
  • waga 1,3 kg

Specyfikacja wygląda świetnie, ale martwi trochę 12 Ohm wyjścia słuchawkowego. To nie wyjątkowo dużo, ale może zaszkodzić brzmieniu na niskoohmowych słuchawkach.

REKLAMA
hifiman

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj