Specyfikacja


  • układ SEPP (single-ended push-pull), OTL, klasa A
  • lampy 6JI, 6N6
  • potencjometr ALPS-16
  • pasmo przenoszenia 20 Hz-50 kHz (-1 dB)
  • THD+N 0,1% (50 mW na 300Ω)
  • obsługiwane słuchawki 32-600Ω
  • impedancja wejściowa 50Ω
  • impedancja przedwzmacniacza 600Ω
  • wzmocnienie przedwzmacniacza 3-10x (konfigurowalne)
  • napięcie przedwzmacniacza 10 Vrms
  • moc 300 mW @ 300/600Ω, 200 mW @ 120Ω, 100 mW @ 32Ω
  • pobór mocy: 28 W
  • wymiary: 210 x 110 x 130 mm
  • masa: 2,5 kg

     

    REKLAMA
    fiio

    Brzmienie



    Platforma testowa

    • Słuchawki: MrSpeakers Ether 1.1 (Forza AudioWorks Noir HPC Mk2), Audeze LCD-2 (Double Helix Fusion Complement 4), AKG K612 Pro, AKG K551, Focal Spirit Professional, Sennheiser HD 25-1 II
    • DAC/AMP i wzmacniacze: Burson Conductor Virtuoso (Sabre), AIM SC808, ODAC i O2, Leckerton UHA-760, Projekt Nostromo X1
    • DAP: FiiO X7, iBasso DX90
    • Interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series
    • Muzyka: wiele gatunków, różne realizacje, w tym 24-bit oraz nagrania binauralne

     

    W kontekście ceny brzmienie robi wrażenie. Nie jest to wzmacniacz mocno zmieniający charakter źródła, ale dokonuje pewnego szlifu. W dużej mierze to po prostu wpływ lamp – zaoblenie i zmiękczenie brzmienia, łagodne rysowanie dźwięku oraz nasycenie barwy. Odbieram Little Dota MKII jako gładkiego, nastawionego na muzykalność, ale z dobrą rozdzielczością i bez ewidentnego przyciemnienia sopranu/wyższej średnicy. Słychać pewne dociążenie, zagęszczenie dźwięku, ale wszystko w granicach naturalności, bez mocnego odbiegania od neutralności.

    Niskie tony są gładkie, przyjemne, bez słyszalnych ubytków. Prezentowane są w sposób dynamiczny, nasycony – są miękkie, ale odpowiednio zwarte. Słychać lekkie ciepło, bas nie uderza wyjątkowo twardo, nie jest suchy i surowy. Dolne pasmo jest gładkie, ale z zachowaniem dobrego zróżnicowania faktury instrumentów oraz sporej ilości detali. Odbieram dół jako ciut bardziej dociążony w stosunku do sygnału z przetwornika, ale zdecydowanie nie nazwałbym opisywanego wzmacniacza basowym. Może on nie usatysfakcjonować osób szukających mocnego podbicia basu, wyjątkowego dociążenia dźwięku – jest gęściej, masywniej, ale nieznacznie. Tony niskie współpracowały bez problemu z żywymi instrumentami oraz cyfrowymi samplami, a w drugim przypadku nie było jednak wzmocnienia subbasu, lecz dźwięk stawał się trochę bardziej naturalny.

    Średnica jest równa, nie została wypchnięta (nie ma efektu wybrzuszenia, zabrudzenia pasma, dominacji nad skrajami), ale nie słychać też wycięcia, sztuczności. To gładkie, łagodne i „płynne pasmo”, które nie kłuje, nie jest szorstkie czy twarde. Odbieram środek jako nasycony, lekko ciepły, ale nie jest stereotypowa lampa – nie ma mulenia, przyciemnienia, wyjątkowej masywności dźwięku. Z drugiej strony, bliżej Little Dot MK II do typowej lampy niż np. wzmacniaczowi Schiit Vallhalla 2, który był bardziej naturalny, twardszy i, jak przystało na Schiit, trochę bardziej suchy i surowy, bardziej „tranzystorowy”. “Mała kropka” to jednak trochę więcej ciepła, gładkości, nasycenia, muzykalności. Nadal jest naturalnie, ale mniej studyjnie. Dźwięk pozostaje klarowny, wokale prezentowane są bezpośrednio i czysto, instrumenty dęte są szczegółowe, nasycone i wibrujące, a kotły perkusyjne dociążone i żywe. Sporo będzie zależało od źródła – wzmacniacz to tylko ostateczny szlif, bez dużej modulacji dźwięku i spadku rozdzielczości. Detali jest dużo, wszystko prezentowane jest klarownie, odseparowane i bezpośrednie.

    Za czytelność dźwięku w dużej mierze odpowiada wyraźny sopran. Nie jest ostry, ale na całe szczęście pasma nie wycięto, nie ma przyciemnienia. Jest nadal czysto, krystalicznie – wzmacniacz nie zmienia charakteru podłączonego przetwornika z chipem Sabre. Góra lekko zaokrągla się i wygładza, jak na lampę przystało. Sopran nie szumi, nie szeleści i nie syczy. Nie popsuje humoru fanom jasnego, klarownego dźwięku. Opisywany wzmacniacz za to raczej nie spodoba się osobom szukającym mocnego przyciemnienia, złagodzenia – sopran Little Dota jest właściwie neutralny. Góra dobrze współpracuje z talerzami perkusyjnymi, samplami, wspiera smyczki, solówki gitar, damskie wokale.

    Mam pewne zastrzeżenia co do przestrzeni. Nie czepiam się separacji i napowietrzenia, dźwięk nie jest zbity w jedną całość, można bez problemu wydzielić wszystkie instrumenty, a te mają do siebie odpowiedni dystans. Dobre wrażenie robi głębia, jest dosyć intensywna, gdyż lekko traci szerokość. Stereofonia jest nadal słyszalna, ale kanały wydają się być trochę za blisko siebie, są lekko zlane, zsyntezowane, nawet z szeroko brzmiącym źródłem w postaci Bursona Virtuoso. W efekcie dźwięk często zostaje w głowie, jest bliski, bez wyraźnego dystansu. To sygnatura dla fanów bezpośredniego dźwięku, intymności, czytelnych dalszych planów. Nie ma efektu sali koncertowej, hangaru – dźwięk nie dobiega gdzieś z daleka, lecz pojawia się blisko.

     

    Little Dot Mk II i słuchawki

    Wzmacniacz nie zrobił z neutralnych AKG K612 Pro basowych, ciemnych słuchawek – te stały się trochę gładsze, mniej „monitorowe”, nie tak surowe. Nadal było jednak bardzo szczegółowo, bezpośrednio i dosyć lekko w basie, który pozostał zarysowany, punktowy, ale w analitycznej ilości, nastawiony na precyzję, detal, a nie czystą rozrywkę. Mocy nie zabrakło.

    Shure SRH1440 dociążyły się trochę mocniej, ale również zareagowały bardzo dobrze. Same w sobie grają szeroko, więc lekkie zawężenie sceny i wzmocnienie głębi im nie zaszkodziło. Brzmiały nadal krystalicznie, jasno, ale pewne wygładzenie sopranu im pomogło, bo bywają ostrzejsze, bardziej szorstkie na przełomie wyższej średnicy i sopranu.

    AKG K551 zareagowały bardzo podobnie. Mimo dużo niższej impedancji od K612 Pro i zamkniętej konstrukcji nie było słychać wyraźnego szumienia lub brumienia, sygnał pozostał czysty, klarowny. Słuchawki same w sobie to gładka neutralność – stały się lekko cieplejsze, a dodatkowa gładkość wzmacniacza im nie zaszkodziła. Wrażenie robiły rozdzielczość sopranu i klarowność.

    Sennheiser HD 25-1 II także dogadały się ze wzmacniaczem. Bas pozostały przyjemnie mocny, średnica z pewnym dystansem, ale nadal czytelna. Znowu pomogła dodatkowa gładkość, bo opisywane słuchawki czasami bywają ostrzejsze w sopranie (przy sybilizującym materiale), a także suche (stalowy kabel). Zyskały trochę więcej nasycenia i miękkości.

    Następne monitory, Focale Spirit Professional, również zareagowały podobnie. Cechują się mocno zarysowanym brzmieniem, wyraźną średnicą, dużą ilością detali i bliską sceną. Lubię je w takiej formie, więc lekkie złagodzenie i wygładzenie lamp nie jest według mnie konieczne. Wzmacniacz w ten sposób dodał im muzykalności, ale nie zamulił ich, nie przyciemnił sopranu.

    Pora na większy kaliber. Audeze LCD-2 wymagały zmiany wzmocnienia, standardowo brzmiały chudo z małą sceną, sygnalizując objawy niewystarczającej mocy. Dźwięk był niezły, rozdzielczość na poziomie, a dynamika wysoka. To nie szczyt możliwości LCD-2, ale “kropka” radziła sobie dzielnie, także z kablem Double Helix Fusion Complement 4, który bezpośrednio z Bursona powoduje zbyt mocne wyostrzenie sopranu.

    MrSpeakers Ether w wersji 1.1 zgrały się zaskakująco dobrze. To łatwe w napędzeniu słuchawki, które brzmią satysfakcjonująco także z przenośnych odtwarzaczy. Bez konfiguracji podbicia mocy było pod dostatkiem, a wręcz aż nadto – wystarczył nieznaczny obrót pokrętła, by było za głośno. Dało się słyszeć pewne problemy z balansem na początku skali wzmacniacza, ale w granicach normy. Słuchawki nie rozwinęły skrzydeł w scenie, ale złagodzenie zrobiło im dobrze, w końcu często balansują na granicy ostrości.

     

    Little Dot Mk II i sprzęt

    Generalnie Little Dot MK II to wzmacniacz uniwersalny, dużo będzie zależało od całości toru, sygnału źródłowego. Nie powinien ograniczyć puli słuchawek, a także DAC-ów. Wybór jest praktycznie dowolny, bo sam wzmacniacz jest bliski neutralności. W razie czego konstrukcja wspiera wiele rodzajów lamp, zatem dźwięk można będzie dostosować.

    Przetworniki jasne/neutralne z analitycznymi tendencjami lekko się wygładzą, ale ich charakter nie zostanie ewidentnie zmieniony. Tak zareagowały Burson Virtuoso, AIM SC808, ODAC, a w każdej konfiguracji słychać było cechy źródła. Burson z Sabre na pokładzie był najbardziej przestrzenny, AIM SC808 gładki i rozdzielczy, ODAC bardziej surowy i węższy w scenie, a Projekt Nostromo X1 cieplejszy i masywniejszy. Nie było problemów z DAP-ami FiiO X7 czy iBasso DX90.

     

    Podsumowanie



    zdjecie

     

    Little Dot MK II to zaskakująco uniwersalny sprzęt, szczególnie jak na lampę. Trzeba jednak mieć na uwadze, że nie ma gwarancji na dobre brzmienie w każdej konfiguracji, liczy się cały tor – jasny przetwornik i jasne słuchawki nadal mogą się nie dogadać. Gładkość wzmacniacza może nie wystarczyć, to tylko pewien szlif brzmienia, a nie filtr, modulacja.

    Całościowo stosunek jakości dźwięku do ceny jest wzorowy – przy ograniczonym budżecie Little Dot MK II to wartościowa p(rop)ozycja. Ma sporo mocy, brzmi czysto, całkiem blisko mu do neutralności, z pewną dozą ciepła, naturalności. Może nie usatysfakcjonować osób szukających wyjątkowo dużej przestrzeni – to raczej dźwięk bliski, bezpośredni, ale bardzo dobrze odseparowany. To nie jest ta „typowa lampa”: zamulenie, przyciemnienie, wyjątkowa gęstość i ciepłota – to nie tutaj. Gładkość to też nie efekt utraty rozdzielczości – ta pozostaje wysoka.


    rek
    dla Little Dot Mk II


    Zalety:
    + dobre wykonanie
    + estetyczny wygląd (mimo prostoty i budżetowej obudowy)
    + duże możliwości konfiguracji – wzmocnienie i obsługa lamp
    + bardzo dobre brzmienie – blisko neutralności z gładkości i lekkim ciepełkiem
    + wysoka rozdzielczość, mocna separacja, dobra głębia, bezpośredni i czytelny charakter
    + nie wymaga synergii, nie ogranicza puli sprzętu


    Wady:
    – lekkie zawężenie sceny, raczej kameralna przestrzeń (bez ciasnoty)
    – niezabezpieczone lampy
    – dosyć luźne gniazdo słuchawkowe
    – przełączniki wzmocnienia umieszczone wewnątrz

    Sprzęt dostarczył:

     

    REKLAMA
    hifiman
  • 2 KOMENTARZE

    1. Panie Maćku – a jaki gain Pan ustawił przy AKG 612 PRO? I jak wygląda zmiana? Zakładając, że budowałbym tor właśnie z tych klocków to jaki niedrogi DAC o cieplejszym brzmieniu?

      • Choć nie jest to konstrukcja budżetowa to ja do K612 używam Chorda Mojo. Basu zasiadniczo nie zmienia, dodaje troszkę ciepełka w środku pasma – przywraca go delikatnie – wyrównuje do innych pasm, natomiast górę wygładza, robi przyjemną, mniej analityczną. Całościowo słuchawki kapkę zyskują na muzykalności i normalności kosztem niewielkiej utraty analityczności i sceny.

    DODAJ KOMENTARZ

    Proszę wpisać swój komentarz!
    Proszę podać swoje imię tutaj