Specyfikacja


  • układ dyskretny, klasy A
  • pobicie 0 dB, 10 dB lub 20 dB
  • SNR >117 dB
  • THD <0,003%
  • pasmo przenoszenia 0,5 Hz – 500 kHz (-3 dB)
  • moc wyjściowa 400 mW/32 Ohm
  • napięcie wyjściowe >5V/600 Ohm
  • pobór mocy 4 W w spoczynku, 10 W podczas pracy
  • wymiary 158 mm x 68 mm x 28 mm (bez pokrętła i gniazd)
  • waga 216 g

REKLAMA
fiio

Brzmienie



Platforma testowa

  • Słuchawki: AKG K612 Pro, AKG K551, Shure SRH1440, Grado SR60e, Focal Spirit Professional, Etymotic ER-4S
  • Źródła: ODAC, iBasso DX90, ASUS Xonar Essence III, iFi Audio iDAC
  • Wzmacniacze/przedwzmacniacze: Heed Canamp, O2, Schiit Audio Valhalla 2, iFi Audio iTube
  • Interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series
  • Muzyka: wiele gatunków, różne realizacje, w tym baza WiMP HiFi oraz nagrania binauralne

ican
iFi Audio iCan to bardzo dobry poziom. Sprzęt jest prawie neutralny, ma jednak swój delikatny charakterek oraz specyfikę sceny. Brzmienie jest dobrze wyważone, ale lekko ciepłe, z małym akcentem na niskie tony. Urządzenie dobrze reaguje na źródło i materiał muzyczny, jest uniwersalne, a wbudowane efekt 3D i podbicie lub odjęcie basu poszerzają jego możliwości.

Bas nie ma wyraźnego podbicia, faworyzacji podpasma, ale słychać trochę mocniejsze dociążenie, wypełnienie, masę. Tony niskie są równe, ale mają w przekazie jakby trochę większy priorytet, są bliższe. Chudsze słuchawki zaczynają prezentować niskie tony bardziej bezpośrednio, dół jest zwarty, zbity, przybliża się – bas nie ginie gdzieś w tle, a lekko przybliża się do słuchacza. Tony niskie są angażujące, bas jest dynamiczny, wciągający. Nie jest to analityczny szkic, nie ma totalnej surowości, obojętności, brzmienie sprawia przyjemność, bawi lub relaksuje. Bas nie stawia na obnażanie wad materiału, wyjątkowe różnicowanie instrumentów, a muzykalność. Podbicie basu zwiększa midbas, bas staje się masywniejszy, obfitszy, wolniejszy, ale nie traci na jakości. Podbicie nie jest wyjątkowo duże – nie przesadzono. Ciekawym pomysłem jest trzeci tryb, gdzie bas jest lekko uszczuplony. Jest go wtedy mniej niż na O2, staje się płytszy, bardziej punktowy, zwarty – przyda się do zbyt basowych słuchawek lub przetworników.

Średnica jest równa, nie wygładzona w sposób sztuczny oraz nie zabrudzona. Nie ma takiej twardości, surowości, obojętności jak O2, wydaje się być trochę cieplejsza i bardziej nasycona, chociaż oba wzmacniacze są w średnicy do siebie podobne. iCan zagra to, co jest mu dane i przekaże to całkiem wiernie, ale muzykalnie.

Z uwagi na „akcencik” w basie sopran wydaje się być delikatnie łagodniejszy, ale pozostaje precyzyjny, wyraźny, czytelny i bezpośredni. Wybrzmiewa odpowiednio, nie zlewa się, nie gubi i nie chowa za brzmieniem. Nie ma jednak żyletek, wzmacniacz nie ukryje sybilizacji nagrań, ale jej nie wyostrzy ani nie dołoży. Bardzo przyjemnie słucha się talerzy perkusyjnych czy wszelkich przeszkadzajek, a damskie wokale są również odpowiednio jasne. Całość brzmi po prostu równo, bardzo podobnie do O2, z tym że “dwutlenek” jest jednak lżejszy w basie, bardziej surowy, więc góra wypada na nim trochę ostrzej niż na iCan.

Scena jest wąska i głęboka, jest jednak „ale”, czyli efekt 3D. Heed Canamp II brzmi szerzej, O2 rówwnież, a Valhalla 2 – zdecydowanie szerzej. Mam wrażenie, że scena jest celowo bardziej wąska po to, by efekt 3D robił większe wrażenie i dawał możliwość wyboru szerokości. Bez 3D pierwszy plan pozostaje blisko uszu, dystansu prawie nie ma, sporo źródeł pozornych ląduje w głowie, ale zapełnia się głębia – wzmacniacz wybrzmiewa lekko półkolem za głową. Scena jest za to wysoka i dosyć precyzyjna w ekspozycji, a do tego dobrze napowietrzona z odseparowanymi instrumentami, ale wszystko w jednej całości. Nie ma tutaj „hangaru”, „stadionów”, o których się często pisze, jest zanurzenie w muzyce.

Efekt 3D rozciąga przekaz na boki, wyrywa go z głowy i eksponuje instrumenty lekko od przodu i po bokach głowy. Sprawia to wrażenie zdecydowanie zwiększonej separacji kanałów, której bez aktywnego efektu trochę brakuje. Scena zdecydowanie się poszerza, wzmacniacz wyrywa ją poza głowę – instrumenty trafiające w balans wydają się być poza głową. Znika efekt „bańki”, sceny zamkniętej w głowie, źródła pozorne stają się większe, więcej jest też powietrza, stąd mocniejsza separacja. Słychać pewną sztuczną naleciałość, brzmienie robi się trochę bardziej cyfrowe, sterylne, mniej naturalne, ale w stopniu minimalnym. Po włączeniu pierwszego trybu 3D już nie chce się go wyłączać, a inne wzmacniacze brzmią jakoś nudno w scenie. Drugi tryb efekt potęguje, mocno poszerza scenę, ale trochę kosztem głębi,a dźwięk wydaje się być skierowany bardziej w stronę uszu. Pierwszy tryb 3D był moim wyborem dla większości słuchawek.

O2 brzmi bardziej twardo, surowo z mniej ciepłym basem, wydaje się być trochę swobodniejszy, „bardziej neutralny”. iCan pokazuje już pewien charakterek, lekko dyscyplinuje bas, umuzykalnia. O2 jest bardziej analityczny, ale ogólnie różnice są małe, z tym że iFi iCan brzmi bardziej audiofilsko, jest ciekawszy. Heed Canamp II jest twardszy, cieplejszy, rozkłada scenę bardziej stereofonicznie, ale jest ona niższa. Jest bardziej ziarnisty, trochę archaiczny, mocniej rysuje brzmienie, bardziej akcentuje średnicę, ma trochę łagodniejszą górę. U Heeda czuć też większy power, iFi jest spokojniejsze, Canamp II jakby bardziej nerwowy. Lampowy Schiit Valhalla 2 to bardziej neutralne, jaśniejsze brzmienie z dodatkową lampową gładkością, szeroką sceną, dużą ilością powietrza. Brzmienie jest „większe”, scena ma mocniejsze napowietrzenie, dźwięk wyższą rozdzielczość. Valhalla 2 ma w porównaniu z iCanem raczej analityczny charakter, wzmacniacz Schiita jest też bardziej matowy w średnicy, mniej nasycony.

iCan nie sprawi problemów ze źródłami – to lekko dociążona równowaga, więc będą pasowały chudsze sabre’owe przetworniki, a i te cieplejsze i masywniejsze również nie przedobrzą, a jeśli tak, to może się przydać funkcja odjęcia basu. Tyczy się to także słuchawek – iCan zabrzmiał ze wszystkim, czasami przydało się odjęcie basu, innym razem jego podbicie. Efekt 3D ratował szerokość sceny, separację, wyrywał przekaz za głowę. Etymotic ER-4S zabrzmiały szczegółowo z mocniejszym dociążeniem, co im służy. AKG K551 również uwypukliły się w niskich tonach i zabrzmiały nieco cieplej, bardziej naturalnie, łagodniej w górze oraz robiły wrażenie z aktywnym 3D. Shure SRH1440 także dogadały się z iCan. Ogólnie nie wszystkie słuchawki reagują równie dobrze na przełącznik 3D, to samo tyczy się realizacji muzyki – im bardziej stereofoniczne nagranie (np. starsze realizacje), tym mniej efekt słychać. Im bardziej muzyka ma zsyntezowane kanały dźwiękowe, tym efekt 3D silniej je separuje.

Podsumowanie



Wady? Bas nie należy do wyjątkowo rozdzielczych, różnicujących brzmienie, jednak trochę zmiękcza. Scena bez 3D jest również przeciętna, wypada trochę gorzej niż we wzmacniaczach bez takich bajerów. Efekt 3D wszystko ratuje, a nawet lepiej. Podbicie basu również się sprawdza, nie zalewa basu, a z drugiej strony da się też słuchawki uszczuplić z niskich tonów. Sprzęt nie jest idealny ergonomicznie, brakuje włącznika, a na panelach jest trochę ciasno. iCan zajmuje mało miejsca, ale przez wąską obudowę i nacięte krawędzie trzeba raczej ustawiać poszczególne urządzenia obok siebie.

ican
Ogólnie jednak jest bardzo dobrze, wzmacniacz brzmi bardzo przyjemnie, bez wyjątkowej koloryzacji, która zazwyczaj sprawia tylko problem z synergią, ogranicza zastosowanie. iCan zasłużył na rekomendację, a wady to właściwie detale.


rek

dla iFi iCan


Zalety:
+ bardzo dobre wykonanie
+ efektowny design
+ prosta obsługa
+ efekt 3D, podbicie/odjęcie basu, regulacja gainu
+ wejście 2xRCA i 3,5 mm
+ sporo mocy
+ wyważone brzmienie i dobrze dociążone, uniwersalny charakter


Wady:
– brak włącznika
– kiepsko widoczne diody (2 w sumie zbędne)
– scena bez 3D węższa niż zazwyczaj

Sprzęt dostarczył:


SPRAWDŹ AKTUALNE CENY NA CENEO.PL

REKLAMA
hifiman

1 KOMENTARZ

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj