Użytkowanie



Wzmacniacz nie sprawia problemów przy połączeniach z odtwarzaczami – jest płaski, więc można go nawet skleić rzepem lub nano-padem. Rozmieszczenie gniazd i przełączników nie utrudni łączenia opaskami, w które jednak trzeba będzie zaopatrzyć się we własnym zakresie.

Nie do końca przekonuje mnie sterowanie wzmacniaczem – suwaki nie wystają poza obręb urządzenia i trzeba przesuwać je paznokciem. Stawiają optymalny opór, więc nie stanowi to problemu, trudno jednak odróżnić je od siebie – czcionki są małe, trzeba raczej zapamiętać, że włącznik znajduje się na ściance z diodami. Niestety zdarzyło mi się kilkukrotnie zamiast włącznika przesuwać przełącznik wzmocnienia.

Diody odpowiadają za sygnalizowanie zasilania i ładowania – pierwsza świeci się na biało, druga na czerwono i gaśnie po zakończeniu ładowania (około 2 godziny). Pełne naładowanie pozwala na niespełna dobę pracy, co stanowi bardzo dobry wynik.

Gniazda są solidne i mocno trzymają wtyki – trzeba użyć sporo siły, żeby je wypiąć. Znajdują się od siebie w optymalnej odległości i nie sprawiają problemów przy podłączaniu słuchawek czy źródeł. Podobnie przyciski regulacji głośności mają wyraźny klik i są łatwo wyczuwalne pod palcem, a 64 stopnie głośności pozwalają na precyzyjną regulację.

Oprócz małego zróżnicowania suwaków, co jest kwestią przyzwyczajenia się, wzmacniacz nie sprawia żadnych problemów ergonomicznych.

Specyfikacja



iBasso T5 to:

REKLAMA
fiio

  • pasmo przenoszenia 10 Hz – 100 kHz,
  • SNR -104 dB,
  • Gain 0 dB/+ 7 dB,
  • maksymalna moc 175 mW na kanał przy 32 Ohm,
  • napięcie maksymalne 8,4 V,
  • czas pracy na baterii 20 godzin, czas ładowania 2 godziny,
  • obsługa słuchawek 8–300 Ohm,
  • cyfrowa regulacja głośności (64 stopnie),
  • układ mostkowy, BTL Ground (Bridge-tied load).

Specyfikacja nie jest zbyt rozbudowana, ale wygląda na to, że pod niepozorną obudową kryją się spore możliwości. Podoba mi się również konfiguracja wzmocnienia – brak podbicia na pierwszym stopniu, co pozwala na używanie wzmacniacza z konfiguracjami, które nie wymagają dodatkowego wzmocnienia.

Brzmienie



Zestaw testowy:

  • słuchawki: Brainwavz HM5, Etymotic ER4P i S, HiFiMAN RE-400, AKG K545
  • źródła: ODAC, iBasso DX50, Sansa Clip Zip,
  • inne wzmacniacze: O2, JDSLabs C5, FiiO E12, Vorzuge VorzAMP DUO
  • interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series.

Już po pierwszym odsłuchu wiedziałem, że T5 to bardzo dobry wzmacniacz. Jest bliski neutralności w barwie, minimalnie ocieplony, ale ma swój charakterek – delikatnie wygładzony w skrajnych pasmach, nasycony i głęboki w brzmieniu. Nie są to jednak duże zmiany – T5 współpracował świetnie ze wszystkimi słuchawkami, mocy również było pod dostatkiem. Na czułych słuchawkach o niższej impedancji daje się słyszeć delikatny szum na wzmocnieniu 0 dB, nie sprawia to jednak żadnych problemów.

Niskie tony są dobrze kontrolowane, słychać lekkie złagodzenie, minimalne wycofanie bez efektu przytkania. Bas jest precyzyjny, ma bardzo dobrą dynamikę – jest naturalny i zwarty, nie buczy, nie muli. Czasami może brakować mu delikatnie swobody i masy – Etymotiki ER4S brzmiały na T5 lżej w niskich tonach niż na innych wzmacniaczach, chociaż te były świetnie odseparowane i wyraźnie słyszalne, lecz czasami trochę zbyt mocno zdyscyplinowane. Nie jest to prezentacja dla fanów mocnego i dominującego dołu, w T5 bas ma swoje miejsce i nie wychodzi przed szereg, gdy nie jest to konieczne.

Średnica jest gładka, ale, jeśli potrzeba, nie brakuje jej zabrudzenia, piaszczystości lub ziarnistości. Całe pasmo jest bardzo równe i również naturalne – każde słuchawki zabrzmiały jak trzeba.

Soprany prezentują podobną specyfikę jak bas. Nie są wyostrzone, a w porównaniu do O2 jest ich mniej i nie są tak swobodne. Talerze perkusyjne odtwarzane są w bardzo precyzyjny sposób – naturalność to chyba słowo klucz dla T5. Góra pasma, mimo lekkiego złagodzenia, jest bardzo przekonująca, świetnie kontrolowana i odpowiednio wyraźna. To właściwie detale – równie dobrze można napisać, że wzmacniacz jest dobrze zrównoważony ze zdyscyplinowanymi skrajnymi pasma. Tak czy inaczej, nie sposób narzekać.

T5 nie zmniejsza rozdzielczości sygnału testowanych źródeł, daje się jednak usłyszeć delikatne zmiękczenie i przyciemnienie dźwięku, które podobno wynika z zastosowanego układu. Brzmienie we wszystkich konfiguracjach jest soczyste i gładkie, z pewnością będzie dobrze współpracować z dużą ilością źródeł, nawet kilkukrotnie droższych niż sam wzmacniacz.

Moją uwagę zwróciła także scena, która jest mniej neutralna niż sama barwa. Daje się słyszeć, że jest niższa i mniej otwarta, towarzyszy jej czarne tło z pewną faworyzacją głębi i stereofonii. Dalsze plany, detale masteringu, echa i pogłosy nie są pierwszoplanowe i trzeba je odnaleźć, nie są bowiem tak precyzyjne i bliskie. Wzmacniacz nie ma tendencji analitycznych, a równoważy muzykalność z bardzo dobrą szczegółowością – nic na siłę. Sprawdza się w relaksujących odsłuchach na muzykalnych słuchawkach, a także na tych studyjnych przy podejściu krytycznym.

iBasso T5 vs FiiO E12

Kilkukrotnie większy E12 wygrywa w ilości mocy, ale brzmieniowo już niekoniecznie. T5 jest bardziej wierny i bardziej neutralny, w przekazie FiiO słychać mocniejszą koloryzację: większe złagodzenie basu i sopranu oraz wysunięcie średnicy. E12 brzmi bardziej „analogowo”, mniej gładko niż T5. IBasso jest jaśniejszy i bardziej otwarty w scenie, podczas gdy produkt FiiO jeszcze bardziej akcentuje głębię zamiast szerokości. Bardzo lubię brzmienie wzmacniacza FiiO, ale gdyby w grę wchodził tylko dźwięk wybrałbym T5 za bardziej zrównoważone brzmienie, lepszą przejrzystość i równiejszy przekaz.

iBasso T5 vs JDSLabs C5

W tym porównaniu daje się usłyszeć inne podejście do wzmacniaczy przez dwóch producentów. C5, mimo iż minimalnie ocieplony, jest bardziej neutralny, ze swobodniejszą górą i dołem pasma ; jest właściwie analityczny i mniej nasycony, brzmi trochę bardziej sterylnie. Nie jest tak gładki, bywa ostrzejszy. Scena jest bardziej otwarta niż w T5, ale głębia bliższa – w C5 wszelkie detale tła są bardziej precyzyjne. Soprany są wyraziste i bardziej swobodne, a szczegółowość i rozdzielczość przekazu wydają się być większe. Niskie tony w C5 przekazywane są również bardziej masywnie, bardziej obfitsze i masywne, z mocniejszym zejściem. T5 przy C5 jest bardziej zdyscyplinowany, cieplejszy i gładszy, produkt JDS wypada mniej naturalnie. Dźwiękowo wybrałbym C5, za to T5 oferuje bardziej kompaktowe gabaryty i dłuższy czas pracy na baterii.

iBasso T5 vs Vorzuge VorzAMP duo

To porównanie to właściwie mały wstęp do testu VorzAMP, bowiem jest on prawie trzykrotnie droższe niż T5 i to słychać. VorzAMP jest jaśniejszy, bardzo precyzyjny i wyrazisty w brzmieniu. Scena w porównaniu do T5 jest zdecydowanie większa, a brzmienie ogólni bardziej precyzyjne, ziarniste, nie tak nasycone, ale mocniej napowietrzone, bardziej odseparowane i analityczne. T5 jednak nie musi się wstydzić, da się znaleźć podobieństwa w przekazie Vorzuge, ale ten ostatni wszystko robi lepiej, wyciągając z sygnału DX50 lub ODAC-a, zaskakująco dużo.

Podsumowanie



iBasso T5 to niepozorny maluch i bardzo dobry wybór oraz zasłużona rekomendacja. Jego możliwości w kontekście gabarytów robią wrażenie. T5 to gładkie, lekko ocieplone brzmienie, przyjemnie przyciemnione w scenie. Wzmacniacz brzmi naturalnie, dobrze równoważy muzykalność i analityczność. Ma swój charakterek, ale jest raczej uniwersalny. Nie jest to jednak produkt idealny – przydałoby się lepsze oznaczenie suwaków i wyższej jakości akcesoria, w tym drukowana instrukcja oraz opaski do połączenia z odtwarzaczem.


rek
dla iBasso T5

Zalety:
+ bardzo dobre brzmienie, naturalne, głębokie, gładkie i precyzyjne
+ solidne wykonanie i wyjątkowo poręczne gabaryty
+ krótki czas ładowania i długi pracy na baterii
+ estetyczna i stonowana stylistyka


Wady:
– kiepskie wyposażenie i jakość akcesoriów
– niewyraźne oznaczenia suwaków

Sprzęt dostarczył:

REKLAMA
fiio

1 KOMENTARZ

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj