FiiO właśnie odświeżyło swoje rozbudowane stacjonarno-przenośne combo. W nowym Alpenie zmieniono układ, ale funkcjonalność i cena (ponad 500 zł) pozostały te same.

Chiński producent wziął się za odświeżanie swojej oferty. Doczekały się tego już: E11 Kilimanjaro, E10 Olympus (oba z sukcesem), teraz przyszła pora na E17, a w kolejce jest już odtwarzacz X3, a wkrótce pewnie i stacja dokująca E09. FiiO nie stawia na zwykły lifting, a rezygnuje z układów Wolfsona, jednocześnie dopieszczając urządzenia. W przypadku E17k na oko trochę się zmieniło, ale obudowa jest podobna. W środku miejsce Wolfsona zajął Texas Instruments PCM5102 oraz inne wzmacniacze operacyjne. Czy i tym razem udało się stworzyć dobry produkt?

Wyposażenie



Do urządzenia producent dołącza:

  • zamykany na rzep pokrowiec;
  • kabel USB-micro USB (1 m);
  • interkonekt L8 (10 cm);
  • adapter koaksjalny (3,5 mm-RCA in);
  • 2 silikonowe opaski;
  • 6 silikonowych nóżek;
  • 2 folie na wyświetlacz (oraz jedną fabrycznie naklejoną);
  • instrukcję obsługi.

e17k
Jak zwykle na ilość akcesoriów nie można narzekać, nie są to jednak dodatki najwyższej jakości. Pokrowiec jest dobrze wykonany, ale zwyczajny. Kabel USB jest sztywny i pozbawiony filtra ferrytowego. Interkonekt to również podobna, przeciętna jakość. Adapter koaksjalny ma swoje wady i zalety, jest trochę cienki i bardzo krótki. Zakończono go jednak gniazdem RCA, a nie (jak u iBasso) wtykiem, więc konieczne jest zastosowanie własnego przewodu. To z drugiej strony jednak zaleta, ponieważ adapter z wtykiem na końcu jest często po prostu za krótki, a dzięki rozwiązaniu FiiO można podłączyć dowolnie długi przewód.

REKLAMA
final

Konstrukcja



FiiO nie zmieniło designu E17 tak drastycznie jak w przypadku nowej wersji E11. To ponownie aluminiowa, szczotkowana obudowa z wyświetlaczem w górnej części. Zmieniły się jednak wymiary i waga, obudowa ma bardziej delikatne krawędzie. Nowy Alpen jest chudszy i lżejszy, ubyło także gniazd i przycisków, ale funkcjonalność pozostała ta sama, z małymi wyjątkami: brakiem wejścia optycznego i suwaka bypassu.

Frontowa ścianka zawiera dwa przyciski oraz wyświetlacz z bardzo szeroką ramką. Lewy przycisk pełni rolę włącznika oraz przycisku cofania z pierścieniową diodą (niebiesko-czerwoną), a prawy to klawisz wyboru źródła i blokady guzików. Zniknęły więc dwa przyciski odpowiedzialne za regulację głośności, przycisk menu i suwak blokady ekranu, przód E17K wygląda zatem bardziej minimalistycznie, a nawet skromnie.

e17k
e17k
Na górny bok trafiły trzy metalowe gniazda 3,5 mm: wyjście słuchawkowe, wejście/wyjście liniowe, wyjście cyfrowe (koaksjalne), a także szczelina resetu. Z lewej strony umieszczono regulację głośności w formie pokrętła ze zintegrowanym przyciskiem, zabezpieczonego wypustką z tworzywa sztucznego, która mocno zabudowuję rolkę regulacji. Na dolnej ściance zostało tylko gniazdo micro USB.

e17k
e17k
Trzeba przyznać, że odświeżony E17 prezentuje się ciekawiej, jest zgrabniejszy, bardziej atrakcyjny. Konstrukcja jest mniej toporna, prostsza i intrygująca – wiele osób nie interesujących się audio będzie miało problem ze zidentyfikowaniem funkcji tej dziwnej tabliczki.

Na wykonanie urządzenia nie można narzekać – to solidna i gruba obudowa oraz mocne gniazda 3,5 mm. Pokrywki przycisków tylko delikatnie drgają, ale tylko przy mocnym potrząsaniu urządzeniem.

Użytkowanie



Nie ma już opcji wejścia optycznego, zostały “tylko” koaksjalne oraz USB. Zniknęło też specyficzne gniazdo dokowania do FiiO E09k – zastąpiło je złącze microUSB, więc najpewniej nowa wersja E09k będzie wyposażona właśnie w konektor w tym standardzie. Przeorientowano także gniazda 3,5 mm, wszystkie umieszczając na górnej ściance, a przy tym wejście i wyjście liniowe są połączone w jedno, ulokowane pomiędzy wejściem koaksjalnym a wyjściem słuchawkowym. Gniazdo wejścia i wyjścia analogowego jest wyraźnie odsunięte od tego słuchawkowego, więc łatwo je od siebie odróżnić.

Zmiany korzystnie przekładają się na ergonomię, chociaż nie każdemu mogą przypaść do gustu. Rolka głośności reguluje zakres 60 stopni i lekko cyka podczas obracania. Działa ona także jako przycisk menu oraz przewijania list. Rolka została mocno zabudowana, aż za bardzo. Nieźle korzysta się z niej kciukiem, ale trzeba go docisnąć, a przy regulacji wyraźnie czuć krawędzie zabezpieczenia. Mogłaby odstawać mocniej, zwłaszcza że E17k ma opcję blokady klawiszy. Regulacja głośności ma stopniowy ruch, skoki nie są mocne, a samo pokrętło nie obraca się w pełni płynnie. To jednak i tak wygodniejszy sposób obsługi niż dwa osobne przyciski regulacji.

Obsługa jest prosta – menu “schowano” w rolce, która pełni też rolę przycisku potwierdzania, a zkolei włącznik działa jako przycisk “wstecz”. Ustawienia pozwalają na regulację wygaszania ekranu, podbicia (0, 6, 12 dB), regulację basu i sopranu (+/- 10 dB co 2 dB), balansu (+/- 10 dB co 2 dB). Można także ustawić maksymalną pożądaną głośność, włączyć lub wyłączyć zapamiętywanie poziomu głośności przy wyłączaniu urządzenia, dezaktywować ładowanie przy korzystaniu z portu USB oraz sprawdzić wersję oprogramowania i przywrócić ustawienia fabryczne. To wszystko funkcje znane ze starego E17K, inny (lepszy) jest za to wyświetlacz OLED. Czcionki (wszystkie w kolorze białym) są wyraźniejsze, bardzo czytelne i jasne. Widać jednak niskie odświeżanie – przy przewijaniu menu obraz wyraźnie faluje.

Sekcja wzmacniacza delikatnie szumi na niskoohmowych, skutecznych słuchawkach. Szum jest delikatny, ale fani perfekcyjnej ciszy mogą się zawieść.

E17k Alpen 2 został nieznacznie odchudzony. Zajmie trochę mniej miejsca przypięty do smartfona lub odtwarzacza muzyki, ale nie jest to najmniejsza konstrukcja. E11k to już dużo wygodniejsze rozwiązanie, ale należy pamiętać, że E17k jest naszpikowany funkcjami, a i tak mieści je w zgrabnej bryle.

Opisywane urządzenie pracuje na baterii do 15 godzin, a ładuje się 220 minut (przez adapter 1 A).

REKLAMA
hifiman

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj