Specyfikacja


  • pasmo przenoszenia 20 Hz – 20 kHz
  • SNR >115 dB
  • przenikanie kanałów >85 dB
  • wzmocnienie -1 dB/+12 dB
  • podbicie basu +4 dB
  • obsługa słuchawek 16 – 300 Ohm
  • THD <0,003%
  • moc wyjściowa 42 mW (16 Ohm), 400 mW (32 Ohm), 60 mW (300 Ohm)
  • wzmacniacze operacyjne MUSES02 i LME49600
  • impedancja wyjścia słuchawkowego <0,3 Ohm
  • czas pracy do 20 h (3 h ładowania z adaptera 2 A)
  • bateria 1500 mAh
  • wymiary 124 x 65,5 x 14,5 mm, waga 166 g (z baterią)

Widać, że wzmacniacz został lepiej dopasowany pod słuchawki dokanałowe – oferuje wyższy stosunek sygnału do szumu niż zwykły Mont Blanc. Inaczej skonfigurowano wzmocnienie dźwięku – pierwszy stopień odejmuje 1 dB, co jest bardzo praktyczne przy skutecznych dokach czy “mocnych” odtwarzaczach. E12A oferuję za to o połowę mniej mocy od swojego poprzednika. Producent zapewnia, że zadbano o czysty sygnał, mocne czarne tło, a to wszystko z myślą o IEM-ach. E12A nie jest jednak słabym wzmacniaczem i ze słuchawkami nagłownymi poradzi sobie również dobrze, zaś z tymi skutecznymi i niskoohmowymi nie szumi, więc zmiany to nie tylko puste hasła. Niestety na samym początku skali jest mały problem z balansem – wyjątkowo skuteczne doki będą wymagały ściszenia źródła sygnału, ale to właściwie norma.

REKLAMA
hifiman

Brzmienie



Platforma testowa

  • Słuchawki: Final Audio Design Pandora Hope IV, AKG K551, Focal Spirit Professional, Shure SRH1440, AKG K612 Pro, Etymotic ER-4PT (ER-4S), Etymotic HF3 (brązowe filtry), Final Audio Design Heaven VI, MEElectronics A151P, Narmoo S1
  • DAC/AMP i wzmacniacze: iFi Nano iDSD, Projekt Nostromo X1, ODAC i O2, Leckerton UHA760, Aune S16, Heed Canamp II
  • DAP: iBasso DX90 (FW 2.1.5L i Rockbox), Sansa Clip Sport
  • Interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series
  • Muzyka: wiele gatunków, różne realizacje, w tym 24 bit, DSD oraz nagrania binauralne

E12A to kawał dobrego wzmacniacza. Nie jest to sprzęt mocno ingerujący w brzmienie, ale swój charakter ma. To i tak chyba najbardziej zrównoważony wzmacniacz FiiO, ale nie jest neutralny – ma dozę ciepła, która dodaje mu naturalności. Nie jest to więc kliniczne, laboratoryjne i analityczne brzmienie, ale liczba detali jest spora, głównie w centrum pasma. E12A lekko ingeruje w niskie tony i podkreśla średnicę, nie wygasza góry, ale ją lekko łagodzi. Ładnie prezentuję głębię sceny, ale nie wycina szerokości – pozostaje bezpośredni i czytelny oraz nie degraduje sygnału.

Bas nie jest podbity, ale midbas z wyższym basem są wyraźniejsze, a to z racji tego, że subbas jest lekko ścięty, a bas jest trochę chudszy – nie ma tyle masy, głębi, takiego dociążenia jak w standardowym E12. Nie jest to też bardzo zbity, zwarty i analityczny bas, lecz lekko obły. Z kontrolą nie ma problemów, bas się nie rozlewa i nie buczy, ale brzmi raczej muzykalnie, a nie szkicowo. Stopa ma dobre uderzenie, ale nie jest dominująca. Bas nie jest suchy i surowy, a przyjemnie nasycony, dynamiczny, choć nie agresywny. Taki łagodny charakter dołu bardziej eksponuje pasmo średnie. Niskie tony E12A można podbić za pomocą przełącznika, wówczas dostają masy, głębi, stają się bardziej bezpośrednie, ale bez przesady. Chude, analityczne dokanałówki mogą stać się bardziej dociążone i efektowne w basie, ale nie zaczną zalewać dźwięku potężnymi niskimi tonami. Podbicie jest raczej midbasowo-upperbasowe, a nie subbasowe.

Średnica jest świetna. Wydaje się być lekko podkreślona, mocno różnicuje faktury instrumentów, ale jeszcze nie jest mocno wypchnięta – nie jest zniekształcona, zabrudzona, dominująca. Nie ma jednak tego płaskiego, studyjnego charakteru – jest rasowa, bezpośrednia, delikatnie ciepła, naturalna. Nie sposoba sie fanom syntetycznego środka, cyfrowego brzmienia, czystej i krystalicznej prezentacji. To bardzo konkretny środek, który świetnie radzi sobie z żywymi instrumentami, pokazuje walory dęciaków, gitar, perkusji, prezentuje mocne wokale. Perkusja również robi duże wrażenie – werbel brzmi naturalnie, a kotły są odpowiednio głębokie, masywne. To szczegółowe pasmo, ale nie jest ściśle analityczne – muzykalności nie brakuje, środek zdecydowanie wciąga.

Góra jest precyzyjna, jest jej sporo, ale nie wyostrza brzmienia. Talerze perkusyjne i cyfrowe sample są wyraźne, szybkie i selektywne – nie zlewają się, są też szczegółowe. Nie kłują, nie szumią i nie szeleszczą, sprawiają wrażenie wybrzmiewających trochę szybciej, co dodaje przekazowi dynamiki. Nie jest to analityczna prezentacja, nie ma chłodu, ale sopran nie został też wycięty, zgaszony, przyciemniony. Lekkie przyciemnienie jednak słychać, ale nie jest to sprawka sopranu, lecz sceny.

Holografia jest bardzo dobra. Szerokość sceny, separacja kanałów są w porządku, ale nie rozrywają sceny na dwie części. Mocna jest za to głębia – nawet liniowo brzmiące słuchawki, głównie w szerokości (np. Etymotic) zapełniają się w płaszczyźnie przód-tył, a instrumenty stają się bardziej kształtne. Etymotiki lubią grać mocno na prawo i lewo, a tutaj tworzą odpowiednio wysoką, bardziej kolistą scenę. Pierwszy plan E12A pozostaje bezpośredni, bliski, wzmacniacz lubi zapełniać balans (część instrumentów brzmi w głowie), ale wychodzi z ekspozycją instrumentów także poza obszar głowy. Nie ma problemów z separacją, powietrza jest sporo, ale brzmienie dalej tworzy całość. Da się muzykę rozłożyć na czynniki pierwsze, ale również odebrać całościowo. Słychać wyraźne czarne tło, przez czysty sygnał – sprawia to wrażenie pewnego przyciemnienia, ale nie kosztem sopranu. Instrumenty wydają się być zawieszone w próżni, mocno wyeksponowane w stosunku do tła, ciszy – efekt bardzo dobry.

FiiO E12A vs inne wzmacniacze

E12A jest trochę cieplejszy od O2 i ma bliższe tony średnie. Subbas jest mocniejszy na O2, brzmi bardziej syntetycznie, zaś na E12A naturalnie. Średnica jest bardziej surowa i neutralna na O2, E12A ma ją bliższą i delikatnie cieplejszą – to takie muśnięcie ciepłem. Góra jest w O2 bardziej kliniczna, analityczna, chłodniejsza, FiiO brzmi łagodniej, ale bez jej wycofania. O2 wydaje się mocniej akcentować szerokość od głębi, E12A stawia bardziej na drugi aspekt sceny. O2 wydaje się być swobodniejszy, bardziej napowietrzony, mniej zwarty w brzmieniu, natomiast E12A brzmi muzykalnie i przyjemnie.

Leckerton UHA760 jest węższy w scenie, również woli głębię, ale E12A wydaje się mocniej separować kanały. E12A jest bardziej podkoloryzowany, cieplejszy, a Leckerton płaski, neutralny i analityczny. JDSLabs C5 ma brzmienie gładsze, czystsze, również łagodniejsze od O2, ale bliżej mu do analizy niż E12A. Ten ostatni ma więcej charakterku, mocniej zarysowane tony średnie oraz chudszy subbas. Właściwie bliżej E12A do iBasso T5, który wydaje się podobnie akcentować średnicę, prezentować brzmienie z charakterkiem, bardziej rasowo.

FiiO E12A słuchawki i źródła

Wzmacniacz poradził sobie bardzo dobrze z Etymotikami ER-4PT i ER-4S. Poprawił głębię, dał im więcej życia i naturalności oraz lekko złagodził górę. Średnica stała się zaskakująco szczegółowa, a bas mniej szkicowy.

HiFiMAN RE-400 zgrały się specyficznie – stały się mniej gładkie i nasycone, zabrzmiały bardziej matowo. Lubią mocniejszą górę i wyższą średnicę, a tutaj brzmienie się lekko złagodziło, ale słuchawki były blisko swojego charakteru tj. łagodne, przystępne, muzykalne.

Armaturowe Final Audio Design Heaven VI to brzmienie o mocnym dociążeniu i wyraźnej średnicy. Przydałby się im bardziej neutralny/jaśniejszy wzmacniacz, ale połączenie z E12A również okazało się dobre. To nie są słuchawki, które wymagają wzmacniacza – są skuteczne. Szukałbym pod nie raczej coś jaśniejszego. Ich subbas jest bardzo dobry, chociaż może być zbyt mocny – E12A może tutaj pasować lub nie, w zależności od gustu, preferencji co do ilości najniższych składowych i słuchanej muzyki.

Nowa wersja MEE A151P (nowe przetworniki) to płaskie i średnicowe brzmienie z roll-offem w sopranie i znowu nie kompan E12A. Brzmienie jest OK, ale szukałbym czegoś jaśniejszego, bardziej krystalicznego jak choćby tańszy E11K.

E12A stworzony został z myślą o dokanałówkach, ale nic nie stoi na przeszkodzie by używać większych słuchawek – mocy ma nadal sporo. AKG K551 stały się cieplejsze, łagodniejsze w sopranie, bardziej wypełnione i wyraźniejsze w midbasie – ponownie złagodziło się zejście subbasu, przybliżyła średnica. Ta wydaje się w K551 czasami chuda, a tutaj była rysowana mocniej. W tym przypadku miałem wrażenie pewnego zawężenia sceny, nie była to pełnia możliwości przestrzennych AKG.

Final Audio Design Pandora Hope IV to słuchawki akurat pod wzmacniacze tego typu. Mimo nagłownej konstrukcji, są wyposażone także w przetworniki armaturowe, a ich impedancja wynosi zaledwie 8 Ohm. Słuchawki są bardzo czułe na szumy, zbyt duże wzmocnienie. E12A spisał się bardzo dobrze – było czyściutko, a przy okazji je złagodził (Hope IV potrafią lekko zasyczeć, wyostrzyć przekaz).

Z AKG K612 Pro głośności nie brakowało, ale to nie to, pewnie lepiej poradziłby sobie standardowy E12. Brakowało sceny i wypełnienia basu, ale ogólna dynamika była niezła. Brzmienie było całkiem przyzwoite. Może to kwestia dobrania bardziej basowego źródła, ale gdy doki nie są priorytetem, lepiej wybrać zwykłą wersję E12.

E12A nie jest kłopotliwym wzmacniaczem – powinien dogadać się z cieplejszymi i tymi chłodniejszymi źródłami. Widziałbym go bardziej w drugim przypadku, ale jego charakterek to detale, więc nie powinien ograniczać wyboru. Co innego słuchawki – cieplejsze źródło i cieplejsze, ciemniejsze słuchawki mogą nie dogadać się z E12A. To raczej sprzęt pod jasne, ostrzejsze lub V-kujące dokanałówki. Sprawdzi się tam gdzie basu jest za dużo, wymaga poprawy kontroli, a góra potrafi być za ostra. Zarówno ze stacjonarnymi iFi iDSD Nano, ODAC, jak i iBasso DX90, a nawet Sansą Clip Sport współpraca była dobra.

Podsumowanie



Sam pomysł wzmacniacza ściśle pod słuchawki dokanałowe jest specyficzny – rzadko bywa on potrzebny. Dokanałowe multiarmatury lub słuchawki spersonalizowane mają zazwyczaj niskoohmowe przetworniki o wysokiej skuteczności – wzmacniacz jest więc przeważnie zbędny. Jeśli ma być zastosowany, to w roli modulatora i tutaj E12A się sprawdza – nada brzmieniu ostatecznego szlifu, poprawi głębię sceny, której często brakuje w słuchawkach dokanałowych. To też wybór do współpracy z odtwarzaczami, które wyposażone zostały w kiepskie sekcje wzmacniaczy i szumią z wyjścia słuchawkowego, a wyjście liniowe w połączeniu z E12A może dać dużo czystszy sygnał.

To nie jest tylko wzmacniacz pod słuchawki dokanałowe – poradzi sobie z nagłownymi równie dobrze, mimo że ma połowę mniej mocy od E12. Stąd do słuchawek dokanałowych i nagłownych (niewymagających) E12A będzie lepszym wyborem niż E12.

Pod względem jakości do ceny, brzmienia, wykonania i obsługi, E12A zasłużył na rekomendację. To jednak większy sprzęt, dla fanów przenośnych torów audio, a przed zakupem warto odpowiedzieć sobie na pytanie, czy rzeczywiście potrzeba wzmacniacza do dokanałówek.


rek

dla FiiO E12A


Zalety:
+ bogate wyposażenie
+ wzorowe wykonanie i ładny design
+ wygodna obsługa
+ wydajna bateria
+ przemyślany gain, dobre podbicie basu i rozplanowanie elementów
+ czysty sygnał, mocne czarne tło
+ bardzo dobre brzmienie, bliskie równowagi, naturalne, ze szczegółową średnicą, rasową sygnaturą z głębią sceny i dobrą szerokością
+ nadal sporo mocy


Wady:
– duży i ciężki
– małe problemy z balansem na początku skali
– mimo względnej równowagi wymaga synergii (spadek subbasu, mocniejsze średnie, grzeczna góra nie sprawdzą się w każdej konfiguracji)

Sprzęt dostarczył:


Przypominamy, że w dziale Rabaty znajdziecie kod rabatowy na zakupy w Audiomagic.pl 🙂

SPRAWDŹ AKTUALNE CENY NA CENEO.PL

REKLAMA
hifiman

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj