Specyfikacja


  • wejście napięciowe 3,5 mm
  • impedancja wejściowa: 10 kΩ
  • wyjście napięciowe, natężeniowe (jednoczesne)
  • wzmocnienie niskie/wysokie (tylko dla wyjścia current)
  • maksymalna moc wyjściowa: 350 mW @ 32 Ohm, 1 kHz
  • pasmo przenoszenia: 10 Hz – 1 MHz
  • bateria litowo-jonowa
  • czas ładowania: 4 godziny (2 godziny do 80%)
  • wymiary: 95 x 140 x 17,5 mm
  • waga (z opakowaniem): 1 kg

REKLAMA
final

Brzmienie



Platforma testowa

  • Słuchawki: Audeze LCD-2, ZMF Omni, ZMF Master V2, AKG K612 Pro, Shure SRH1440, Focal Spirit Professional, AKG K551, Etymotic ER-4S, Noble Audio 4, Heir Audio 4.ai S, RHA MA-750i, Zero Audio
  • Tenore/Basso, HiFiMAN RE-400
  • DAC/AMP i wzmacniacze: AIM SC808, ODAC i O2, Meier Audio Corda Classic, Little Dot MK II, Geek Out V2, Burson Conductor Virtuoso
  • DAP: iBasso DX90, OnePlus 2
  • Interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series, Profigold Sky, Klotz
  • Muzyka: wiele gatunków, różne realizacje, w tym 24-bit oraz nagrania binauralne oraz Tidal Hi-Fi

Wzmacniacz brzmi typowo stacjonarnie – to moc, wysoka rozdzielczość, dociążenie, dobra holografia i rozmach. Sprzęt brzmi równo, wiernie, ale rysuje dźwięk mocno, precyzyjnie, a wręcz bezwzględnie i twardo, choć nadal bez ostrości. Nie sprawia kłopotów z synergią, na każdej płaszczyźnie – o ile skorzysta się z odpowiedniego dla słuchawek wyjścia dźwięku.

Wzmacniacz to właściwie dwa w jednym. Słuchawki reagują różnie na wyjście voltage i current, w praktyce większość słuchawek będzie współpracowała lepiej z tym pierwszym, gniazdem natężeniowym zadowolą się natomiast “planary”. Słuchawki dynamiczne nagłowne i dokanałowe, a także armaturowe, wyraźnie się krztusiły po podłączeniu do wyjścia current, brzmiały zazwyczaj gorzej niż z gniazda voltage.

Bakoon HPA-01M i wyjście voltage

Wzmacniacz jest bardzo bezpośredni, ale nie ostry. Brzmi w sposób transparentny, nie ingeruje w tonalność materiału, ale prezentuje brzmienie w sposób mocny, precyzyjnie zarysowany, lekko twardy. Nie ma tutaj wygładzenia, rozmycia, zmiękczania – to nie sprzęt dla szukających efektów, czarowania dźwiękiem, modulacji brzmienia, a raczej wierności i sporej dawki informacji. Nie jest o wzmacniacz chłodny ani ciepły, nie podbija góry, nie wyostrza przekazu, ale także nie przyciemnia i nie muli, nie akcentuje niskich tonów. Brak jest dystansu pomiędzy muzyką a słuchaczem, nie ma wrażenia przymglenia, rozmycia, bariery.

Niskie tony są precyzyjne, mocne, dociążone, wyraźnie zarysowane oraz wzorowo kontrolowane, dynamiczne. Nie ma odchudzenia sygnatury, wycięcia subbasu, złagodzenia midbasu – to pełne brzmienie, więc bas nie znika. Świetnie dociąża muzykę, potrafi być masywny i gęsty, lekki i punktowy. Nie dudni, nie gubi się, nie muli, nie rozmywa – to zwarta, zbita prezentacja. Świetny poziom, który nie powoduje żadnych problemów we współpracy ze źródłami, słuchawkami i muzyką.

Średnica nie jest wymuszona ani wysunięta. Brzmi naturalnie – dźwięk nie robi się laboratoryjny, ma sporo życia, mimo wysokiej rozdzielczości i dużej dawki informacji, bezpośredniości wokali i instrumentów wszelkiego rodzaju. Słychać duże różnice pomiędzy realizacjami muzyki, Bakoon nie wpycha się w mastering ze swoją wizją, nie próbuje go udoskonalać. Nie wytnie szumu, nie wyczyści średnicy, nie usunie detali tła czy wad nagrań. W wielu konfiguracjach wokale brzmiały niesamowicie – namacalnie, wyraziście. Zaskakiwała ilość detali w nagraniach na żywo, dało się usłyszeć, że wokalista czasami zbyt mocno odsuwa mikrofon, albo za bardzo się od niego odwraca. Potężne wrażenie robiła praca instrumentów dętych, perkusji, żywy i naturalny przekaz. Miałem wrażenia obcowania bardzo blisko muzyki, ale w sposób niewymuszony – HPA-01M się tym nie popisywał, po prostu robił swoje. Daje się jednak zauważyć, że tony średnie rysowane są mocną kreską – to nie gładkość, rozmycie i miękkość, a pewna surowość.

Sopran jest taki jak bas tj. precyzyjny, wyraźny, kontrolowany, naturalny, wierny materiałowi. Zero rozmycia, łagodzenia, ale obyło się także bez wyostrzenia. Nie ma wrażenia akcentu pomiędzy wyższą średnicą a sopranem, nie jest na siłę szorstko, surowo. Nie ma wrażenia wykrystalizowania dźwięku, jego ochłodzenia. Nie słychać, by góra miała priorytet, ale nie jest wycinana. Jest nadal naturalnie, prawdziwie, także bez laboratorium.

Scena jest specyficzna. Potęguje bezpośredni dźwięk – pierwszy plan pozostaje bardzo blisko. Wzmacniacz nie popisuje się przestrzenią, nie dystansuje muzyki, nie akcentuje stereofonii, nie brzmi wyjątkowo szeroko. Źródła pozorne są blisko, rozstawiane raczej w głębi i wysokości. Ten drugi aspekt jest wyjątkowo wyraźny – scena rozciąga się od okolicy ramion aż wysoko nad głowę. O ile o tonalności można mówić w kategoriach naturalnej równowagi, transparentności, to odnośnie do holografii jednak słychać wpływ urządzenia. Scena jest jednak trochę za wąska, tworzy raczej pewną miniaturę w trójwymiarze, na czym traci stereofonia. Nie jest to prezentacja dla osób lubiących rozerwanie dźwięku na połówki, rozrzucenie instrumentów warstwowo na lewo i prawo, a raczej dla tych szukających bardziej monitorowego przekazu z dobrą separacją i optymalnym napowietrzeniem. Nie ma wielkiego dystansu pomiędzy instrumentami, nie wydają się one rozerwane na poszczególne elementy, ale samemu można je rozłożyć niczym puzzle.

Wyjście napięciowe idealnie współpracowało ze wszystkimi słuchawkami dynamicznymi i armaturowymi, nie było problemów nawet z tymi o niskiej oporności. Wzmacniacz nie szumi, nie bzyczy i nie brumi, a dźwięk jest wyjątkowo czysty. Niestety, na skutecznych dokanałówkach słychać muzykę, nawet gdy potencjometr ustawiony jest na minimum, a dobrze jest także bardziej ściszyć źródło, by uniknąć problemów z balansem na początku skali.

Świetnie zabrzmiały Etymotic ER-4S – wyjątkowo wysoko i głównie w głębi. Wrażenie robiły także Heir Audi 4 i Noble Audio 4. Dynamiczne doki Flare Audio (16 Ohm) także spisały się najlepiej w konfiguracjach z Bakoonem, nie było też problemów z RHA MA750i. Bakoon wyjątkowo różnicuje muzykę, źródła i słuchawki. AKG K612 Pro zostały poprawnie wysterowane, świetnie wypadła średnica, ale znów lekko brakowało szerokości sceny. Shure’y SRH1440 zabrzmiały dociążonym brzmieniem, klarownie i jasno, jak na nie przystało. AKG K551 pokazały bardzo wysoką rozdzielczość, wyrazisty przekaz, rozwinęły skrzydła, mimo że mają zwykły przewód, a lubię gdy mocno rysują brzmienie. Na HPA-01M nie narzekały także Focale Spirit Professional, które pokazały świetną średnicę i dynamiczny bas – w takim wydaniu lubię je najbardziej, według mnie gorzej czują się na koloryzujących sprzętach. W scenie praktycznie nie było zmian – Focale są same w sobie bliskie, bezpośrednie.

Bakoon HPA-01M i wyjście current

Charakter dźwięku na powyższych słuchawkach zmienia się słyszalnie, wyraźnie, ale nie drastycznie. Nie jest już tak transparentnie, naturalnie i z równowagą, dźwięk się ociepla, zagęszcza, wybijają góra i średnica. Wszystko jest bardziej zagęszczone, zwarte, basu jest więcej, a całość wydaje się być lekko napompowana, agresywna, ciężka i trochę wolna. Wydaje się jakby słuchawki dynamiczne się lekko dusiły, co dotyczy także armatur. Nadal nie ma tragedii, ale słychać że coś jest nie tak i powrót do voltage każdorazowo dawał swobodniejszy, spokojniejszy i bardziej otwarty, mniej nerwowy dźwięk. Wyjście natężeniowe może się jednak spodobać wszystkim szukającym modulacji dźwięku, ciepła i zagęszczenia. Mogą na tym zyskać słuchawki ostrzejsze, chudsze, wycofane w średnicy – ja zdecydowanie wolę drugie wyjście słuchawkowe.

Sytuacja zmienia się z Audeze LCD-2, które są lepiej napędzone niż z wyjścia voltage. Brzmią tak, jak powinny, są dynamiczne, dociążone, klarowne, otwarte i swobodne. Brzmią przejrzyście, a efekt jest dobry również na standardowym przewodzie. Mimo że w specyfikacji Bakoon nie popisuje się ilością mocy, to jak dla LCD-2 jest jej aż nadto. Wrażenie robi także scena – jest już szerzej, więcej powietrza, a źródła pozorne są mocno zarysowane, kształtne. Rozdzielczość to wysoka półka, słuchawki dogadują się po prostu świetnie. Bakoon radzi sobie lepiej niż stacjonarny Meier Corda Classic, który ma trochę większą przestrzeń, ale kosztem rozdzielczości – dźwięk jest bardziej mglisty, gładszy, podczas gdy HPA-01M rysuje dźwięk twardszą kreską.

hpa-01m
Flagowe, pół-otwarte słuchawki ZMF Omni, oparte na przetwornikach z Fostexów T50RP Mk2, również zabrzmiały bardzo dobrze – blisko pierwszym planem, ale dosyć szeroko, mocno w średnicy, rozdzielczo, z dociążeniem i dynamiką. W tym przypadku jednak równie dobrze sprawiło się wyjście voltage, na których słuchawki brzmiały równiej, ale mniej gęsto i przestrzennie. Zgrały się także ZMF Master V2, bardziej basowe, ostrzejsze w sopranie – także robiły wrażenie wyraźnie zarysowanym, gęstym brzmieniem. Te również z wyjścia voltage zabrzmiały bardziej płasko.

Podsumowanie



Czapki z głów – Bakoon HPA-01M to najlepszy wzmacniacz przenośny z jakim miałem do czynienia, a także bardzo dobry sprzęt stacjonarny (świetnie współpracował także z Bursonem Conductor Virtuoso). Trudno jednak dokonywać porównań, skoro to sprzęt kilkukrotnie droższy od mobilnej konkurencji. Niełatwo pisać o nim w kontekście sprzętu mobilnego – nie tylko dlatego, że z racji sporych gabarytów. To właściwie mały, stacjonarny wzmacniacz, zasilany bateryjnie, który wygodnie zabrać ze sobą do hotelu. Wielokrotnie tańszy Aune B1 nie został więc bezpośrednio zdetronizowany.

hpa-01m
Za Bakoona trzeba srogo zapłacić, ale taka jakość dźwięku w formie masywnej tabliczki robi duże wrażenie i słychać, za co się płaci i że producent wie co robi. Bakoon nie chwali się swoją technologią bezpodstawnie. To więc specyficzny sprzęt dla zamożnych, którzy wiedzą czego chcą.

Nie jest to jednak wzmacniacz dla każdego i pewnych elementów można się przyczepić. O ile tonalnie sprzęt nie wchodzi w paradę, to scenicznie słychać inną wizję – stereo ma mniejszy priorytet, postawiono na głębię i wysokość sceny, co nie każdemu się spodoba. Do tego, nie jest to klocek wyjątkowo łatwy w odbiorze. To nie jest relaksujące, gładkie brzmienie – dla wielu dźwięk będzie surowy, zbyt twardy w średnicy. Po ciężkim dniu pracy muzyka może lekko męczyć, wtedy przydałoby się coś łagodniejszego. Z drugiej strony, urządzenie może nie usatysfakcjonować fanów wyjątkowej analizy – nie jest to ostre, jasne i krystaliczne dźwiękowe laboratorium, gdzie każdy detal stoi na równi z pierwszym planem.

Trzeba też zauważyć, że mimo „dużego dźwięku”, gniazda są małe. Szkoda, że zabrakło RCA i dużego jacka, szczególnie dla wyjścia current. HPA-01M nie robi także wrażenia czasem pracy na baterii, to urządzenie na kilka dłuższych sesji.


rek
dla Bakoon HPA-01M


Zalety:
+ pancerne wykonanie
+ ciekawy design
+ prosta obsługa
+ dwa w jednym – sprzęt pod planary i dynamiki oraz słuchawki dokanałowe
+ równe, naturalne, rozdzielcze, precyzyjnie, wyraziście zarysowane brzmienie
+ głębia i wysokość sceny
+ bez problemów w synergii, uniwersalny sprzęt
+ dużo mocy, czysty sygnał


Wady:
– przydałaby się trochę szersza scena
– małe problemy z balansem na początku skali potencjometru, niemożność wyciszenia w pełni skutecznych słuchawek
– jedno wejście 3,5 mm, brak wyjść 6,3 mm, brak RCA (przenośny interfejs, stacjonarne brzmienie)
– wyjście current raczej dla ograniczonej puli słuchawek

Sprzęt dostarczył:

REKLAMA
hifiman

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj