Bakoon HPA-01M to przenośny wzmacniacz słuchawkowy z Korei Południowej, który ma poradzić sobie ze wszystkimi słuchawkami, także planarnymi. To też bardzo wysoka półka cenowa – 1295 dolarów.

HPA-01M to przenośna wersja modelu HPA-01. To więc zmniejszona konstrukcja, inny typ oraz układ gniazd. Zasilanie bateryjne nie jest nowością w mniejszej wersji wzmacniacza, gdyż wszystkie wzmacniacze Bakoona mają wbudowane ogniwa. Producent chwali się też swoim układem, nazywanym SATRI Circuit, która to technologia została częściowo zaimplementowana w opisywanym HPA-01M. W przeciwieństwie do większości wzmacniaczy impedancja wejściowa układu jest równa zeru, a wysoka jest impedancja wyjściowa – wzmacniacze operują więc natężeniem, a nie napięciem. Azjatycki producent, podobnie jak Burson z Antypodów, zakłada, że im prościej, tym lepiej – postanowiliśmy to sprawdzić.

Wyposażenie



Wzmacniacz pakowany jest w surowe opakowanie z naklejką na froncie, opisującą etymologię nazwy marki oraz ideologię producenta. W środku, oprócz samego urządzenia, znaleźć można:

  • krótki intekonekt Cardasa z kątowymi wtykami 3,5 mm i czarną izolacją;
  • dwie szare silikonowe opaski z logo producenta;
  • zasilacz z przewodem 1,1 m i wypinany kabel zasilający o długości 2 m;
  • instrukcję obsługi i ulotkę informacyjną.

Nie można więc liczyć na bogate wyposażenie. Szkoda, że nie ma jakiegoś futerału bądź pokrowca i oddzielnych nóżek silikonowych – ich funkcję pełnią opaski. Cieszy natomiast długie okablowanie zasilacza oraz interkonekt. Ten jednak, mimo iż jest produkcji Cardasa, wygląda dosyć surowo i zwyczajnie. Instrukcja obsługi wydrukowana jest na pomarańczowej kartce, precyzyjnie opisuje wzmacniacz, obsługę oraz specyfikację urządzenia.

REKLAMA
final

Konstrukcja



Urządzenie wykonane zostało ze skrawanego aluminium. Testowana wersja to kolor gun metal – ciekawy, bo niby szary, ale się mieni i wygląda różnie w zależności od światła. Czasami barwa jest chłodna, innym razem cieplejsza. HPA-01M dostępny jest także w czerni i srebrze.

Obudowa to kanciasta i masywna bryła złożona z dwóch części. Zdobią ją tylko logo i głębokie nacięcia przy frontowym panelu, które oddzielają wszelkie elementy na jakby mniejsze moduły. Całość mierzy 140 mm na 95 mm, co przy grubości wynoszącej 17,5 mm i wadze wynoszącej około pół kilograma daje w efekcie całkiem sporą „tabliczkę”.

hpa-01m
hpa-01m
Na froncie znalazły się dwa przełączniki od lewej, dwa gniazda i pokrętło głośności od prawej. Przełączniki są metalowe – włącznik zdobią dwie diody, przełącznik wzmocnienia ich nie posiada. Gniazda 3,5 mm odpowiadają wyjściom “current” oraz “voltage”. Pokrętło głośności to rolka wpuszczona głęboko w róg obudowy. Jest ona metalowa i ma fakturę z gęstych wypustek.

Lewy bok, tuż przy froncie, zawiera gniazdo ładowania. Z tyłu znajduje się tylko pojedyncze wejście liniowe 3,5 mm.

Silikonowe opaski do łączenia z odtwarzaczem służą także jako nóżki. Tych ostatnich próżno szukać na dolnej ściance – widać tam tylko 6 śrubek imbusowych.

hpa-01m
hpa-01m
Wykonanie opisywanego Bakoona jest świetne – to bardzo masywne, sztywne aluminium, o obróbce wysokiej jakości. HPA-01M prezentuje się ciekawie, chociaż dosyć surowo i tajemniczo.

Użytkowanie



Bakoon HPA-01M nie jest typowym wzmacniaczem przenośnym – to inne urządzenie niż małe wzmacniacze produkcji FiiO, Vorzuge, Leckerton itp. Należy raczej do kategorii transportowalnych, a nie stricte przenośnych – jest za duży do kieszeni. To raczej kompan do hotelu niż na spacer, co jednak może być kwestią indywidualną. Można więc Bakoona wrzucić w plecak i napędzić nim duże słuchawki planarne.

Wymiary wzmacniacza są także stacjonarne – może służyć jako sprzęt pod większe przetworniki, nie tylko źródła przenośne. Szkoda, że nie zdecydowano się na drugie wejście w standardzie RCA. W przypadku łączenia z odtwarzaczami, większość DAP-ów będzie zdecydowanie mniejsza od Bakoona – tworzy to więc niezbyt poręczną „kanapkę”.

hpa-01m
hpa-01m
Urządzenie ładuje się 4 godziny, po 2 godzinach zasilania bateria osiąga 80% pojemności – proces sygnalizowany jest przez diodę na zasilaczu. Mimo dużej obudowy nie można liczyć na długi czas pracy, w pełni naładowany akumulator zapewnia 8,5 godziny pracy. Wynik jest zależny od używanego wyjścia, słuchawek, choć podczas testów z różnymi urządzeniami osiągnąłem podobne rezultaty. W porównaniu do małych wzmacniaczy, potrafiących pracować nawet przez 25-30 godzin, jest więc słabo.

Dwie diody na froncie sygnalizują zasilanie (biała dioda po prawej). Ta z lewej jest czerwona i świeci gdy poziom baterii jest bardzo niski – wtedy pozostaje około 10 minut czasu pracy, a producent zaleca od razu podłączyć wzmacniacz do ładowarki.

Pokrętło głośności jest szorstkie i nie odstaje poza obręb wzmacniacza. Wpuszczono je głęboko w obudowę, nacięcia są kanciaste, a opór potencjometru wysoki. Trzeba użyć sporo siły, przez co regulacja nie jest idealnie precyzyjna.

Obudowa nagrzewa się w trakcie pracy, ale to nic strasznego – podczas odsłuchu na LCD-2 z wyjścia current przy wysokim stopniu podbicia pokrywa nagrzała się do 35°C.

REKLAMA
fiio

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj