Specyfikacja


  • zmodyfikowane Fostex T50RP
  • gniazda mini XLR
  • przetworniki rekablowane Double Helix OCC Litz COpper
  • przewód OCC lub Canare
  • nauszniki ze skóry jagnięcej

REKLAMA
final

Brzmienie



Platforma testowa

  • Słuchawki: AKG K612 Pro, AKG K551, Shure SRH1440, Focal Spirit Professional, OPPO PM-3
  • DAC/AMP i wzmacniacze: IFI Nano iDSD, ODAC i O2, Leckerton UHA760, Heed Canamp II, Beresford Bushmaster MKII, Beresford Capella, Meier Audio Corda Classic
  • DAP: iBasso DX90
  • Interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series
  • Muzyka: wiele gatunków, różne realizacje, w tym 24 bit, DSD oraz nagrania binauralne

vibro
Producent wie co robi – Vibro to świetny poziom. ZMF postawił na muzykalność, łagodność, dobry balans z naturalnym ciepłem, brak sybilizacji – to wysoce relaksujące, satysfakcjonujące brzmienie. Muzykalność osiągnięto łagodnością, czystością, nasyceniem, bezpośrednim i przystępnym charakterem. Słuchawki nie męczą, nie są ani przesadnie suche i analityczne, ani mocno podkoloryzowane. Brzmienie jest dynamiczne, w wysokiej rozdzielczości i ciekawej – jak na zamkniętą konstrukcję – scenie. To też odmienny charakter w porównaniu do Mr Speakers Alpha Prime.

Niskie tony to właściwie liniowość. Subbas nie jest podbity, stąd wrażenie bliższego midbasu oraz wyższego basu. Dół jest miękki, gładki, nasycony i soczysty, ale nie podbity. Dobrze reaguje na nagrania i sprzęt. Jest dynamiczny, ale nie przesadnie szybki. Ma zwarty i gęsty charakter, ale nie jest totalnie punktowy i szkicowy. To rozdzielczy, szczegółowy bas, ale analiza nie ma pierwszeństwa – brzmi po prostu satysfakcjonująco i przystępnie. Jest łagodny, ale rytmiczny, nie buczy, nie dudni, nie muli. Nie ma wyjątkowo mocnego ataku, raczej relaksuje, ale nie jest nudny i nie przeciąga się, a jego uderzenie basu jest całkiem mocne. Nie jest też rysowany mocną kreską, wydaje się być zaokrąglony, obły, bardziej obfity – to bardzo kontrolowane brzmienie. Nie podobać się może jedynie jego gładkość – brak mu szorstkości, surowości, jest wyidealizowany.

Niskie tony są konfigurowalne, słuchawki pozwalają na cztery stopnie podbicia basu. Nie jest to ekstremalny tuning, bas raczej zmienia lekko swój charakter, niż ilość. Im więcej pustych otworów, tym bardziej obły, gęsty i masywny bas. Im więcej zatkanych, tym chudszy i bardziej zwarty. Różnica jest wyraźna, ale w żadnym przypadku bas nie zalewa pozostałych pasm, nie da się więc zrobić z Vibro subwooferowego grania. To bardziej lifting, co się ceni.

Średnica jest przepiękna: bliska, ciepła, nasycona i bezpośrednia. Trochę bliżej pozostają jej niższe pasma, ale i tych wyższych nie wycięto. To również gładkość, czystość i klarowność, bez szorstkości, surowości, chłodu. Jest łagodnie, przystępnie i przyjemnie – wokale i żywe instrumenty relaksują, nie ma ziarnistości, piaszczystości, suchości, twardości. Jest wręcz trochę słodko – słychać koloryzację, chociaż nie jest intensywna.

Detali jest mnóstwo, przekaz spójny i płynny. Nie jest analitycznie – słuchawki nie modulują mocno równowagi, ale nie są w pełni wierne. Brud starszych nagrań jest łagodniejszy, mniej jest ziarnistości, szumu. Nagrania są podobnie miękkie i przystępne, nie ma efektu kartonowego nalotu, wypchniętego 1 kHz lub szorstkiej wyższej średnicy. ZMF mają więc sporo tej audiofilskiej „magii”, ale z klasą i bez przesady.

Sopran jest wyraźny, czysty, selektywny. Pozostaje wzorowo odseparowany, szczegółowy. Nie ma przyciemnienia dźwięku – średnica jest odpowiednio doświetlona, całość bezpośrednia i krystaliczna, bez cyfrowości, chłodu, chudości. Góra nie jest sterylna, nie szeleści, talerze są metaliczne, dobrze odseparowane i masywne – słychać ich ciężar. Góra nie jest szkicowa, dobrze wybrzmiewa, nie wygasa od razu, więc nie winduje sztucznie dynamiki. Nie ma też sybilizacji – nawet równe i jaśniejsze sprzęty w połączeniu z ewidentnie syczącymi głosami wokalistek nie zakłuły uszu. Słychać co prawda wadę materiału, ale nie powoduje to dyskomfortu, góra jest więc trochę złagodzona w wyższych pasmach. Jest jednocześnie jasno, ale nie ostro.

Duże wrażenie robi scena dźwiękowa. Mimo, że nie jest tak szeroka jak w Alpha Prime, to jednak słychać swobodę, rzadko spotykaną w konstrukcjach zamkniętych. Miałem czasami wrażenie, że mam na głowie otwarte słuchawki – wychodziłem z błędu dopiero gdy zdawałem sobie sprawę, jak bardzo wyciszone jest otoczenie. Dodatkowo klarowność dźwięku i czystość sygnału przy dobrym tłumieniu hałasu, daje mocne czarne tło: instrumenty wyraźnie odrywają się od tła, są na nim wyeksponowane. Scena zaznacza szerokość, ale to głębia gra pierwsze skrzypce. Separacja jest mocna, a powietrza dużo. Niestety dźwięk jest też lekko wycofany – głębia rozbudowywana jest w stronę pleców i ramion, a frontowy wokal trafia gdzieś w środek głowy. Pierwszy plan pozostaje bardzo blisko, słuchacz jest w muzyce, a nie gdzieś obok.

Słuchawki sprawdzą się w wielu gatunkach. Na ZMF-ach wszystkiego słuchało mi się dobrze, zarówno ciężkich i lżejszych brzmień, żywych instrumentów, jak i elektroniki. Sporo jednak zależy od jakości nagrania, jego specyfiki oraz charakteru sprzętu.

ZMF x Vibro i sprzęt

Słuchawki potrzebują trochę mocy. Na słabszych zestawach jest również dobrze, ale dopiero z wydajniejszymi wzmacniaczami dopełniają się niskie rejestry i otwiera scena. Meier Audio Corda Classic z różnymi DAC-ami pokazał gładkość Vibro, swobodę sceny, czystość i klarowność dźwięku. Najbardziej dociążone brzmienie dał Bushmaster MKII jako DAC, najrówniejsze ODAC oraz iFi Nano iDSD, także podłączone do większych wzmacniaczy. Ten ostatni dał też najbardziej naturalny charakter średnicy. Gładkość zminimalizował za to wzmacniacz Heed Canamp II, który dodał ziarnistości średnicy, lekkiego brudu, którego może Vibro brakować. Nie było już tak słodko, ale potrzeba było równego przetwornika – Bushmaster trochę za bardzo dociążył dół w połączeniu z Canampem.

ZMF x Vibro vs inne słuchawki

Alpha Prime to przy Vibro analityczność, neutralność, dyscyplina i liniowość. Brzmienie MrSpeakers ma bardziej ziarnisty, twardszy i precyzyjny charakter, bez takiego wygładzenia i posłodzenia. Jednocześnie Alpha Prime wypychają okolice 1 kHz oraz mocno rysują wyższe średnie, co daje efekt pewnego spłycenia barwy, surowości i lekko kartonowego nalotu – ZMF są cieplejsze, soczyste, zagęszczone i czyste w średnicy, mocniejsze w basie. Alpha Prime są chudsze, mają jednak lepszą scenę, dużo szerszą i bez takiego przesunięcia w tył głowy. Brzmią też z pewnego dystansu, z większym rozmachem. W porównaniu z nimi, scena ZMF-ów jest kameralna.

Audeze LCD-XC to mocniejszy bas i czystsza, jaśniejsza góra. Średnicy jest jakby mniej, a brzmienie bardziej nowoczesne i chłodniejsze, szybsze i efektowne. Bas uderza mocniej, góra jest jaśniejsza i mocniej zarysowana. Audeze to także bardzo szeroka scena, duża przestrzeń i wyższa rozdzielczość od ZMF.

Oppo PM3 mają trochę mocniej zarysowaną średnicę, bez takiej soczystości i ocieplenia. To też węższa scena, nie tak mocna separacja i nie tak klarowne brzmienie jak Vibro. Są jakby bardziej precyzyjne i punktowe, mniej słodkie. Nie czarują tak jak ZMF-y, które wydają się przy nich trochę bajerować, stawiać na muzykalność. Oppo się tak nie narzucają ze swoją wizją brzmienia, bliżej im do neutralności.

Podsumowanie



ZMF x Vibro, to bardzo przyjemne słuchawki, właściwie takie, jak podaje producent. To muzykalność, rozrywka, relaks, gładkość i łagodność, co jest efektem m.in. zastosowania miękkiego drewna obudów. Analityczność, przestrzeń i rozdzielczość to domena wyższego modelu, czyli Blackwood, wykonanych z twardszego surowca. Chociaż i Vibro nie sposób odmówić jakości dźwięku – rozdzielczość jest taka, jak przystało na tę półkę cenową.

vibro
MrSpeakers Alpha Prime bliżej do moich preferencji, a jednak przyjemniej słuchało mi się Vibro, mimo że jakość tych ostatnich jest trochę niższa. ZMF-y są dla mnie trochę zbyt gładkie, lekko za ciepłe, ale bardzo odprężają i wciągają w muzykę. Słychać, że Vibro to nie wypadek przy pracy, a świadomie osiągnięte brzmienie, stąd wiem też czego spodziewać się po Blackwood, niestety zdecydowanie (o 200 dolarów) droższych. Opisywane słuchawki zasłużyły na wyróżnienie. Nie są tanie, przydałoby się też trochę wyższej precyzji wykonania, ale za całokształt i tak są zdecydowanie warte uwagi.


rek

dla ZMF x Vibro


Zalety:
+ bardzo ładne i oryginalne
+ dobre wykonanie
+ solidny kuferek (dodatkowo płatny)
+ bardzo dobry kabel (dodatkowo płatny)
+ wyjątkowo muzykalne brzmienie, względnie zrównoważone w ciepłym stylu, gładkie, gęste, nasycone, czyste i przejrzyste – słuchawki angażują, relaksują, są stosunkowo uniwersalne
+ niezła scena, swoboda przypomina otwarte słuchawki, dobra separacja i napowietrzenie


Wady:
– trochę zbyt ciasny kuferek
– wykonanie mogłoby być bardziej precyzyjne
– cofnięcie sceny
– dużo „słodyczy”, nasycenia i gładkości

Sprzęt dostarczył:


REKLAMA
hifiman

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj