Ergonomia i użytkowanie



Słuchawki należą do wygodnych, mimo że są ciężkie. Producent nie podaje detali, to nie waga Audeze, ale ciężar czuć przy poruszaniu głową – kopułki wyraźnie ciągną do dołu. Nacisk pałąka też jest dosyć mocny, chociaż w znacznej mierze neutralizowany przez pady. Typowe, „zdrowe” 1,5 godziny z przerwami nie jest wyzwaniem, a i tak zdecydowanie lepiej niż w Audeze z serii LCD.

Mimo półotwartej konstrukcji słuchawki dosyć wyraźnie tłumią dźwięki z zewnątrz i tylko delikatnie wyciekają. Podczas odsłuchów otoczenie nie przeszkadza, a słuchawki pozwalają skupić się na muzyce, odciąć od świata. Mimo, że hałas delikatnie przebija się przez muzykę, to zdecydowanie bliżej Omni do modeli zamkniętych.

Opaska to strzał w dziesiątkę – szkoda że cały pałąk nie został przebudowany, ale dzięki temu są dwie opcje do wyboru (pilot pad oraz leather band). Ten od Fostexów jest dosyć surowy i uciska głowę, opaska ma zaś grubą, miękką poduszkę, która dobrze neutralizuje ucisk. Z tego powodu konieczne jest jednak mocniejsze rozsunięcie szyn – sam potrzebowałem połowy skali, by słuchawki dobrze przylegały pod spodem uszu. Zapasu starczy z pewnością także na większe głowy.

 

REKLAMA
hifiman

Brzmienie



Platforma testowa

  • Słuchawki: MrSpeakers Ether oraz Ether C, Audeze LCD-2 (PlusSound X8, Double Helix Fusion Complement4), ZMF Master V2, Fostex TH-x00, AKG K612 Pro
  • DAC/AMP i wzmacniacze: Burson Conductor Virtuoso, AIM SC808, ODAC i O2, Little Dot MKII
  • DAP: iBasso DX90, DX80, FiiO X7
  • Interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series, Profigold Sky, Klotz
  • Muzyka: wiele gatunków, różne realizacje, w tym 24-bit oraz nagrania binauralne

 

omni

 

Na oko słuchawki nie zrobiły na mnie wrażenia, ale na ucho już tak. To wysoka półka oraz bardzo ciekawy styl. Postawiono na muzykalność, głęboki bas z solidnym zejściem. Brzmienie jest dynamiczne, masywne, gęste, ale jednocześnie nie odbiega od naturalności – słychać pewne ciepło, bliską średnicę. Słuchawki można określić jako naturalnie zrównoważone – nie jest to neutralność dążąca do analityczności, nie ma tutaj ostrości suchości i sztuczności. Omni, jak na swoją nazwę przystało, są zaskakująco uniwersalne, gdyż z jazzowym trio radzą sobie równie dobrze, co z mocniejszą elektroniką czy metalem.

Bas jest wierny ilościowo muzyce. Z kontrabasu nie robi się subwoofer, a bardziej basowe utwory nie przytłaczają ilością niskich tonów. Jest co podziwiać – bas potrafi być bardzo masywny, gęsty, ale jest dynamiczny i szybki, sprężysty i soczysty. Słychać dużo energii do szybszej muzyki, ale nie ma problemu ze spokojnymi gatunkami. Nie są to słuchawki odchudzone, anemiczne – bas nie pełni jedynie roli punktowego szkicu. To przede wszystkim muzykalność, bo mimo że dół wyciąga sporo detali, to cały czas pozostaje przyjemny, łagodny, prosty w odbiorze. Potrafi solidnie zejść i zawibrować, ale, dzięki bliskiemu midbasowi, ma też „ciało”, swoją masę i kształtność. Zajmuje w scenie pewien obszar, a nie tylko punkt – to ogólnie świetny poziom.

Zach z ZMF Headphones nazywa słuchawki z wiśniowymi kopułkami romantycznymi i rzeczywiście coś w tym jest. Słychać to w średnicy, która nie jest sucha, twarda, szorstka. Nie jest też rysowana bardzo mocną kreską ani wypchnięta i surowa. To gładkość, łagodność, pewne ciepło. Dźwięk nie męczy, pozostaje przyjemny w odbiorze, stąd muzykalny, rozrywkowy charakter. To jednocześnie mocne pasmo, bliskie i obfite, a do tego przyjemnie zagęszczone, chociaż nadal naturalne i nasycone. Nie ma tutaj dźwiękowego laboratorium, dźwięk nie stawia na wyciąganie najdrobniejszych detali, a pozwala na całościowy odsłuch – słucha się muzyki, a nie „układanki” instrumentów. Sam oczekiwałbym trochę mocniejszej wyższej średnicy, bardziej surowego przekazu w stylu Audeze, ale Omni bardziej „czarują” intymnymi wokalami damskimi lub męskimi, nasyconymi akustykami, ciepłą i bliską gitarą klasyczną. Słychać to także w elektronice – to nie V-ka, brzmienie nie jest syntetyczne, cyfrowe, ale nadal współpracuje z nowszymi brzmieniami. Słuchawki są świetne w jazzie – żywe, energiczne. Trąbka nie męczy, nie kłuje, tak samo jak przesterowane gitary nie brzmią jak wiertarki, lecz mają swoją masę i energię.

Sopran to kontynuacja naturalności i łagodności. Jest, tak jak wyższa średnica, gładki. Słuchawki nie eksponują sybilizacji, nie syczą i nie kłują uszu, a do tego łagodzą ewidentne wady nagrań. Z tego powodu zapewne nie będą wyborem dla osób szukających idealnej wierności, analityczności, neutralności. Nie wykluczą z puli odsłuchowej gorszych realizacji, trochę złagodzą też ostrzejsze, wysokie smyczki, podobnie jak trąbkę w jazzie, ale nie odbiorą muzyce bezpośredniości – nie ma wrażenia przymglenia, dystansu, przyciemnienia. Sopran jest nadal obecny, czysty i bardzo precyzyjny – nie szeleści i nie szumi. Dobre wrażenie robi także praca talerzy perkusyjnych – uderzenia są selektywne, dźwięk metaliczny i odpowiednio wybrzmiewający. Talerze nie gasną od razu ani nie sprawiają wrażenia rozdmuchanych – można je bez problemu odróżnić, mimo nieanalitycznej prezentacji. Sam chciałbym trochę mocniejszego sopranu, więc podejrzewam, że dla szukających muzykalności będzie go w sam raz.

Trochę podpadła mi scena. Nie chodzi o rozmiary – mimo bliskiego pierwszego planu dźwięk ładnie rozbrzmiewa w głębi, szerokość jest także zaznaczona, słychać dalsze warstwy. To jeszcze nie jest scena w stylu otwartych słuchawek – Omni nadal nie sprawiają wrażenia zawieszonych w powietrzu, ale jest i tak swobodniej niż w modelu Vibro. Niestety scena ma czasami dziwną głębię, tak jakby promieniowała na wysokość – instrumenty wydają się być ustawiane po łuku ale nad głową, jak gdyby instrumenty były bezpośrednio na głowie, jakby dochodziły z… pałąka. Ta wysokość uzyskana jest kosztem głębi – mniej zapełnione są okolice ramion, dźwięk nie wycofuje się mocno poza głowę lub wysuwa przed twarz. Nadal słucha się tego dobrze, ale sporo zależy od preferencji.

 

ZMF Omni vs inne słuchawki

Słychać, że Omni to pewne rozwinięcie Vibro. Te ostatnie były cieplejsze, bardziej zbite w scenie, nie tak szczegółowe i swobodne. Omni to brzmienie bliższe naturalnej równowagi, z trochę mocniejszą średnicą, ambitniejszym przekazem, ale również w muzykalnym stylu. Słychać, że pomogło mocniejsze otwarcie kopułek i ich powiększenie. Dźwięk nie jest już tak soczysty, ale mi Omni podobają się zdecydowanie bardziej od Vibro, pomimo swojej łagodności, gładkości.

Audeze LCD-2 to bardziej suche, surowe brzmienie, trochę mniejsze w scenie. To mocniej rysowany dźwięk, bardziej stanowcza średnica, surowy charakter. Omni to mocniejszy midbas i subbas, miękki charakter dźwięku basu i średnicy, jak i płynny, przyjemny sopran. Audeze to bardziej „rasowa” sygnatura, z werwą, charakterkiem. Przy nich Omni mogą się wydawać lekko mdłe, “misiowate”, ale też bardziej nasycone. To kwestia preferencji, ja nadal wolę Audeze, ale Omni to jakościowo bezpośrednia konkurencja.

Omni to za to nie wyzwanie dla Etherów MrSpeakersa, zarówno wersji otwartej i zamkniętej. Ethery to już wyższa rozdzielczość, dużo mocniejsza separacja, większa scena – napowietrzony dźwięk, zawieszony w powietrzu (także w wersji zamkniętej). Ether wyciągają więcej detali i są bardziej analityczne i chude, mimo że nadal wciągające, dynamiczne i muzykalne. To mocno różny styl brzmienia, jakościowo pojedynek wygrywają Ethery, ale dużo zależy od preferencji – Ethery są jednak specyficzne, trudniejsze w odbiorze, a wówczas to Omni mogą spodobać się bardziej.

Opisywane ZMF-y to też mocniejsza średnica niż w Fostexach TH-x00, które mają jej mniej, są bardziej sztuczne, efektowne i ciut bardziej wyostrzone w sopranie, który nie jest już tak selektywny i precyzyjny. Słuchawki ZMF brzmią po prostu naturalnie, ambitnie, ale muzykalnie – przy nich massdropowe Fostexy to bardziej rozrywkowa sygnatura.

Bliżej TH-x00 są już ZMF Master V2, które także oscylują gdzieś wokół muzyki na planie litery V. To też mocniejszy bas od Omni oraz ostrzejszy sopran (gorszy jakościowo, mocno cyfrowy) i mniejsza scena.

Alpha Prime od MrSpeakers to szersza scena, większy dystans do pierwszego planu oraz bardziej klasyczna przestrzeń. Jednocześnie stawiają one na liniowość, neutralność i raczej analityczność. To również dwa światy, podobnie jak z Etherami. Samemu bliżej mi do Alpha Prime, chociaż pewnie brakowałoby mi w nich sprężystego basu Omni.

 

ZMF Omni i sprzęt

To stacjonarny sprzęt – Omni potrzebują mocy. Nie są zbyt wymagające co do charakteru sprzętu, ale same w sobie mają pewną analogowość, więc nie łączyłbym ich ze „stereotypową” lampą, „misiowatymi”, ciemnymi i mocno ciepłymi wzmacniaczami. Neutralność, jasność i przestrzenność to dobra droga.

 

ZMF Omni i kable

Sporo zależy też od przewodu – ten standardowy nie zachwyca. Już zmiana na Canare Starquad daje mocniej zarysowany, twardszy dźwięk. Nie jest już tak „słodko” i soczyście, ale nadal ciepło, głęboko w basie oraz klarownie w sopranie.

Skok na dużo wyższą półkę, czyli Double-Helix Fusion Complement4 pokazał charakterek przewodu hybrydowego. Srebro zaznaczyło bardziej sopran i mocniej zarysowało wyższą średnicę. Słuchawki się bardziej zbalansowały, lekko ochłodziły. Uszczupliła się ta soczystość, ciepło i naturalność, na rzecz bardziej analitycznej prezentacji. Scena nadal wolała trzymać się nad głową, a bas był mniej zmiękczony, ale nadal głęboki, zwarty i masywny. W tej wersji Omni podobały mi się zdecydowanie bardziej niż na standardowym przewodzie lub zamienniku na “kanarku”.

Niestety, przewód PlusSound X8 nie współpracował z Omni, podobnie jak z modelem Vibro. Nie znam przyczyny, to kabel dedykowany słuchawkom Audeze, ale Double Helix pod LCD-2 działa również ze słuchawkami ZMF.

 

Podsumowanie



Omni słuchało mi się bardzo dobrze. Podczas odsłuchów zadawałem sobie pytanie czy byłbym z nich zadowolony, gdyby miały być to moje główne słuchawki. W tej konfiguracji raczej nie, a już na pewno nie z fabrycznym przewodem. Wybrałbym też wersję Blackwood lub Walnut – pierwsza jest podobno ciemniejsze i gładka, a druga najbardziej neutralna. Omni to jednak solidna konkurencja dla LCD-2, którym także warto zmienić stockowy przewód. Wybór jest więc dosyć trudny.

omni

 

Słuchawki jednak nie zachwyciły mnie wizualnie. Moim zdaniem zdecydowanie ustępują Audeze, to też wciąż “tylko” zmodowane Fostexy, co widać po pałąku, jedynie przysłoniętym opaską. Design mógłby być bardziej dopracowany, kopułki zaokrąglone. Z drugiej strony, widać, że to ręczna robota, co się też ceni.


rek

dla ZMF Omni


Zalety:
+ mocna konstrukcja, solidne drewno, świetne nauszniki i opaska pałąka
+ dobra ergonomia, mimo większej wagi i rozmiarów (lepiej niż z Audeze czy HiFiMAN-ami z serii HE-x oraz HE-x00)
+ spore możliwości konfiguracji
+ uniwersalne, naturalne brzmienie o muzykalnym charakterze, proste w odbiorze, przyjemne
+ masywny, gęsty i szybki bas, zwarty i energiczny, głęboki; miękka, łagodna i klimatyczna średnica, obecna i precyzyjna góra bez ostrości, spora scena dźwiękowa


Wady:
– słaby przewód (konstrukcyjnie i sonicznie)
– wykonanie mogłoby być bardziej precyzyjne, design nie zachwyca mimo zastosowania drewna (meblowy wygląd)
– czasami łukowata scena, instrumenty nad głową kosztem głębi

Sprzęt dostarczył:


REKLAMA
hifiman

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj