Ergonomia



Słuchawki są lekkie i nie irytują małżowiny, trzymają się w niej pewnie, bez uciskania. Star Tipsy to zaś dla mnie loteria – potrzebuję zazwyczaj tipsa o szerokości pomarańczowych, ale długości czerwonych, tym razem jednak pomarańczowe przypasowały mi idealnie. Pianki są również za długie, czasami kłują swoim trzpieniem, ale moim zdaniem ujmują brzmieniu.

Izolacja jest w porządku, choć czasami zdarza mi się ją zgubić. Nie jest to poziom Etymoticów, ale i tak jest nieźle. Podejrzewam, że na scenie nie zaszkodzi, gdy dźwięk instrumentów dodatkowo przebije się do naszych uszu, w rozklekotanym pociągu może być już różnie.

Kabel typu EPIC w nowej wersji nie zawodzi. Prowadnice są idealne – nie irytują. Gniazdo jest okręcane, więc słuchawki wygodnie dopasowują się do ucha – leżą na nim pewnie, są lekkie i nie uciskają, przewodzą jednak w niewielkim stopniu efekt mikrofonowy.

Splitter jest lżejszy i zgrabniejszy, suwak również mniejszy i dobrze trzymający się przewodu, podobnie jak wtyk mini-jack – całość wygodniejsza i mniej toporna. Uwielbiam ten przewód – świetnie układa się na ciele i nie sprawia problemów z pakowaniem.

Specyfikacja



Westone UM PRO 10 to:

REKLAMA
hifiman

  • pojedynczy, pełnozakresowy przetwornik armaturowy,
  • pasmo przenoszenia 20 Hz – 16 kHz,
  • impedancja 25 Ohm,
  • tłumienie 25 dB,
  • waga 12,7 grama,
  • skuteczność 114 dB,
  • długość przewodu EPIC 128 cm, pozłacany kątowy wtyk mini-jack.

Jak widać, słuchawki nie operują pełnym hipotetycznym pasmem słyszalnym dla człowieka, nie sprawia to jednak żadnego problemu, podobnie jak w przypadku słuchawek Etymotic HF3/HF5.

Brzmienie



Odsłuchów dokonałem na kilku zestawach stacjonarnych i przenośnych: O2 i ODAC, Astell&Kern AK120, ALO Audio The Island, a także Sandisk Sansa Clip+. Dodatkowo używałem wzmacniaczy JDSLabs C5 oraz FiiO E12, które łączyłem za pomocą interkonektów Forza AudioWorks Copper Series. Bezpośrednim odniesieniem były słuchawki oparte o pojedynczy przetwornik armaturowy, takie jak Etymotic HF3, ER4P z adapterem do wersji S.

Podobno nowa wersja różni się od starej głównie wykonaniem, w tym kablem. Mam jednak wrażenie, że UM Pro 10 brzmią równiej i pełniej niż poprzednicy. Nie wiem czy to kwestia kabla, czy Star Tips, które nie były dostępne w momencie testowania przeze mnie UM1.

Westone UM PRO 10 to słuchawki eksponujące średnicę – ich brzmienie może wydać się równe, w porównaniu do ER4S słychać jednak mały roll-off w niskich i wysokich tonach. W efekcie brzmienie jest lekko zabrudzone, dopełnione w paśmie średnim, delikatnie ciepłe. Średnica jest pasmem najbardziej naturalnym dla naszego ucha, jest najłatwiej słyszalna, więc nie dziwię się, że na tym oparto brzmienie UM PRO 10.

Niskie tony mają właściwie punktowy charakter, nie ma ich dużo, są minimalnie wycofane – nie ma co liczyć na efektowność brzmienia. Dół jest jednak bardzo precyzyjny, zwarty – jednak nie tak zbity jak w ER4S. Jest szybki i szczegółowy, ale minimalnie rozmyty oraz lekko zaokrąglony. Sprawdza się to i tak świetnie, całkiem nieźle dociążając brzmienie i różnicując instrumenty – bas potrafi być bardziej masywny tam gdzie trzeba, ale raczej nie na tyle żeby dociążyć cięższe brzmienia (metalowe lub elektroniczne), brakuje mu też kapkę swobody i głębi.

Średnica to główne pasmo brzmienia – ta wydaje się być zrównoważona, trochę zaakcentowana w cieplejszej stronie mocy. Damskie wokale wydają się być minimalnie przymglone, męskie brzmią lepiej – wszystkich głosów słucha się jednak świetnie. Są blisko naturalności, pierwszoplanowe i wyraźne, odpowiednio charakterystyczne. Podobnie z pracą instrumentów dętych – nie ma tutaj sterylności i chłodu, brzmienie średnich jest lekko ziarniste i piaszczyste, zabrudzone – spodobało mi się to bardzo już w Westone 1 i UM1. Środkowe pasmo ma charakterek – nie zostało wyczyszczone, nie ma syntetycznego efektu, sztuczności i „cyfrowego” odseparowania brzmienia. Jest angażująco, technicznie, ale nie surowo.

Soprany zostały wycofane i złagodzone – delikatnie przyciemniają, ale również ocieplają brzmienie. Są i tak całkiem naturalne i precyzyjne, choć trochę brakuje im jasności i ostrości – podobnie jak średnica nie są sykliwe, krótkie, sztuczne, ani gładkie. Ich charakter jest znowu lekko zabrudzony, mają pewną średnicową naleciałość, są lekko matowe i trochę sztywne. W gatunkach elektronicznych nie wyciągają cyfrowego brzmienia sampli (tych ciętych i ostrych), upodobniają ich brzmienie do talerzy perkusyjnych, stają się lekko metaliczne, blaszane. Według mnie lepiej radzą sobie z perkusją, niż z samplami. Fani mocnego sopranu i pierwszoplanowych talerzy, ostrego brzmienia elektrycznych gitar, mogą się zawieść.

Scena jest monitorowa – precyzyjna, bliska, z dobrze zaznaczoną głębią, ale znowu niezbyt efektowna. Ekspozycja instrumentów nie jest jednak mocno zróżnicowana, ale bardzo dobrze odseparowana – brzmienie wybrzmiewa z kilku warstw całościowej sceny, bez rozrywania na dwa kanały. Słychać, że to raczej odsłuchy niż narzędzie do miksowania muzyki.

Słuchawki brzmią przejrzyście i czytelnie, ale z lekkim dystansem, szerzej niż głębiej. Potrafią zabrzmieć całkiem wysoko i nisko, ale głębię sceny zaznaczają raczej przy uszach. Westone nie czarują stereofonią – wszelkie efekty przenikania i odbijania dźwięków przez oba kanały są słyszalne, ale nie robią wrażenia. Są monitorowe – przekazane technicznie, bez wprawiania w osłupienie brzmieniem. UM Pro 10 są czułe na specyfikę źródła i dzięki temu można na nich uzyskać nawet bardziej muzykalne brzmienie lub je rozjaśnić.

Etymotic HF3 są bardziej precyzyjne w brzmieniu niż UM PRO 10, ale nie tworzą tak szerokiej sceny – rozbijają ją mocniej na dwa kanały, bardziej zaznaczając głębię. Brzmienie HF3 nie jest też tak zwarte, jakby jeszcze bardziej techniczne, napowietrzone i odseparowane, ale czystsze. Chociaż ogólna barwa jest podobna to Westone’y brzmią mniej efektownie i lżej, Etymotic HF3 mają bardziej otwarte i pełniejsze brzmienie oraz delikatnie więcej sopranów. Obu modeli słuchało mi się jednak przyjemnie, słyszalna była jednak różnica monitory vs brzmienie konsumenckie, głównie w scenie i stereofonii.

ER4 w obu wersjach to jednak inna półka, pod każdym względem wyższa od UM PRO 10 – zdecydowanie bardziej rozdzielcze i precyzyjne, swobodniejsze i naturalne, mimo że analityczne i wyjątkowo szczegółowe, wierne i niełaskawe. To już raczej studyjne brzmienie.

Podsumowanie



test
Westone UM PRO 10 to brzmienie specyficzne z racji przeznaczenia słuchawek. Mi ponownie się spodobały – lubię ich zadziorny średnicowy charakter, techniczne i płaskie brzmienie, lekko sztywne i trochę uparte. Ogólni trudno je jednak polecać – oferują świetne wykonanie, wyposażenie, ale brzmienia trzeba posłuchać. U mnie sprawdziły się głównie w rocku i jazzie (można się w nim zakochać). Brzmienie jest jednak dalekie od współczesnego standardu – nie ma tutaj efektowności, potężnego basu, ostrych sopranów i czystości brzmienia. Jest lekko, trochę matowo, brudno, ale bardzo precyzyjnie. Nowości w konstrukcji modelu oceniam bardzo pozytywnie – w sumie nie wymagały odświeżenia, ale udało się.

UM Pro 10 zasłużyły na rekomendację – sprawdzą się jako monitory sceniczne i spodobają fanom średnicowego brzmienia. Są jednak specyficzne na standard konsumencki, trzeba je przetestować przed zakupem, bo mogą się nie sprawdzić jako źródło rozrywki – powtarzam raz jeszcze, nie jest to brzmienie efektowne, a bardziej wyrafinowane.


rek
dla Westone UM Pro 10


Zalety:
+ świetne wykonanie i wyposażenie
+ dobra ergonomia
+ techniczne i średnicowe brzmienie


Wady:
– mało uniwersalne i specyficzne brzmienie na standard konsumencki
– przydałaby się minimalnie wyższa rozdzielczość

Sprzęt dostarczył:


Przypominamy, że w dziale Rabaty znajdziecie kod rabatowy na zakupy w Audiomagic.pl 🙂

SPRAWDŹ AKTUALNE CENY NA CENEO.PL

REKLAMA
hifiman

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj