Specyfikacja


  • konstrukcja zamknięta
  • przetwornik dynamiczny 50 mm
  • impedancja 32 Ohm
  • skuteczność 98 dB
  • pasmo przenoszenia 18 Hz – 22 kHz
  • maksymalna moc wejściowa 600 mW

Uwagę zwraca duży (jak na gabaryty słuchawek) przetwornik. 32 Ohmy sprawdzą się w przypadku źródeł przenośnych i stacjonarnych, chociaż w przypadku tych pierwszych przydałaby się wyższa skuteczność. Z kolei odporność na prąd przyda się we współpracy z wzmacniaczami.

REKLAMA
fiio

Brzmienie



Platforma testowa

  • Słuchawki: Audio-Technica ATH-M30x i M50x, AKG Q701, Bang & Olufsen H6, Martin Logan Mikros 90, Parrot Zik
  • DAC i AMP: ODAC i O2, Leckerton UHA760, Nostromo wolf, Heed Dactilus III, Heed Canamp II, Music Hall 25.3, Pro-Ject Head Box DS, Vorzüge VorzAMP duo
  • DAP: iBasso DX50, Sansa Clip+
  • Interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series

zdjecie
Trudno uwierzyć, że tak mogą brzmieć słuchawki za mniej niż 100 zł. To też dojrzała sygnatura, bez bajerowania, z zacięciem monitorowym. Odbieram Tascamy TH-02 jako lekko ocieplone słuchawki o dobrej ogólnej równowadze brzmienia, wyrazistym i niejako wyostrzonym przekazie, choć nie chodzi tu o ostrość sopranu, a raczej o bezpośredni i mocno zarysowany, bliski i czytelny dźwięk.

Bas jest dobrze rozbudowany i stosunkowo wierny. Nie jest napompowany, nie dominuje, za to pokazuje bardzo dobrą kontrolę i zróżnicowanie. Jest też uniwersalny, chociaż ciągnie go trochę w stronę subbasu. Przekazuje nieźle już 25 Hz, zakres 30–45 Hz wydaje się lekko wzmocniony, ale od midbasu po niską średnicę jest już równo. Stąd efekt pewnej gęstości dźwięku, większego ciężaru i nasycenia, ale bez spowolnienia, mulenia i buczenia. Nie jest to prezentacja dla basolubów – dół jest precyzyjny i zdyscyplinowany w stylu monitorowym, ma sporo detali, ale nie umniejsza muzykalności. Jak na ten przedział cenowy równowaga basu robi duże wrażenie.

Średnica wydaje się być równa aż do jej wyższych partii, gdzie słyszalny jest wyraźny dołek w okolicach 5 kHz. Odbieram to pasmo jako ciepłe, nieźle nasycone, ale wciąż lekko spłycone. Słychać też jakby wybrzmiewanie kopułką, lekko „kartonowy”, trochę głuchy dźwięk, ale efekt nie jest mocny. Wciąż jest całkiem naturalnie, męskie wokale przekazują sporo detali, chociaż wydają się czasami lekko przymglone i zmiękczone. Średnica, choć nierówna, również prezentuje monitorową tendencję. Jest trochę surowa, jakby matowa, wydaje się lekko chropowata, archaiczna. Zwolennicy sterylnej, gładkiej i wycofanej średnicy w stosunku do skrajnych pasm będą raczej zawiedzeni, fani nasycenia i podkoloryzowanej średnicy również.

Sopran poprzez dziurę w wyższej średnicy wydaje się być lekko oderwany od reszty – nie ma gładkiego przejścia. Spodziewałem się ostrzejszego, mocno syntetycznego i cyfrowego brzmienia. Początkowo górny skraj pasma wydawał mi się lekko sykliwy, ale chyba się uspokoił. Góra jest trochę krótka, jakby lekko piaszczysta, lekka, ale dobrze odseparowana, choć nie tak precyzyjna jakby się chciało oraz nie wyrównana. Przekazuje sporo detali, ale to najmniej monitorowy element brzmienia Tascamów, trochę gorszy jakościowo niż reszta. Talerze perkusyjne są trochę za krótkie, lekko szumiące i mało naturalne – lepiej sprawdzają się z cyfrowymi sample’ami.

Scena jest raczej bezpośrednia i bliska – sporo elementów ląduje w głowie, wysokość sceny jest dobra, chociaż instrumenty eksponowane są raczej na linii uszu i lekko ponad, trochę pusto jest za to na wysokości ramion. Scena wydaje się też być lekko cofnięta – miałem wrażenie umieszczania wokalistów lub ogólnie tych zbalansowanych instrumentów jakby w tylnej części głowy, lekko po łuku. Stereofonia jest dobrze zaznaczona, jakby z lekkim rozerwaniem na dwa kanały. Efekty stereo są dosyć skrajne, można też śledzić oddzielnie prawy i lewy kanał. Nie jest to wyjątkowa przestrzeń, raczej taka w sam raz, bez efektu ciasnoty. Brzmienie jest dobrze odseparowane, ale bez mocnego napowietrzenia.

Tascam TH-02 nie są zbyt czułe na charakter sprzętu, nie są też specjalnie wymagające. Nie reagowały mocno na zmiany wzmacniaczy i przetworników, a najbardziej słyszalna była zmiana rozmiaru sceny. Heed Canamp II dodatkowo dodał konturu niskim tonom oraz złagodził sopran, za to Music Hall 25.3 wycofał niskie tony, wypchnął średnicę i lekko zdystansował przekaz, ale nie tak intensywnie jak z innymi słuchawkami.

Podsumowanie



zdjecie
Słuchawki idealne za sporo mniej niż 100 zł? Jednak nie – nieco brakuje rozdzielczości, wyższej dynamiki, równiejszej wyższej średnicy oraz lepszej ergonomii. Brzmienie może wydać się bez polotu, lekko nudne, surowe, bez kolorów, nie jest to raczej sygnatura dla osób poszukujących efektowności, a czegoś bliżej studyjnego charakteru. Bardzo dobrze słuchało mi się na nich jazzu w wydaniu Wyntona Marsalisa, równie dobrze The Prodigy lub Aphex Twina. TH-02 to nie cud, ale rezultaty są i tak imponujące. Nie sądzę żeby dało się za te pieniądze uzyskać lepsze efekty, szczególnie w prezentacji niskich tonów, ogólnej precyzji i poziomu detali.


rek
dla Tascam TH-02


Zalety:
+ solidne wykonanie i niezłe materiały
+ niezły design, nie widać wyjątkowo niskiej ceny
+ bardzo dobrze rozciągnięty bas, precyzja brzmienia, niezła niska średnica, ogólna czytelność i wyrazistość
+ dobre tłumienie


Wady:
– za płytkie nauszniki, trochę za duży pałąk
– braki w wyższej średnicy, sopranie, dynamice (w kontekście ceny to raczej czepialstwo)

REKLAMA
fiio

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj