Ergonomia i użytkowanie



Podczas pierwszego zakładania słuchawek należy precyzyjnie dostosować zausznice – te są sztywne i giętkie, zapamiętują kształt i nie rozregulowują się po złożeniu do futerału. Przy kolejnych odsłuchach ten element nie będzie już sprawiał problemu. Obudowy są gładkie i zgrabne – nie czuć ich w uszach, trzymają się pewnie, nie irytują.

se846
se846
se846
Małe zastrzeżenia mam odnośnie izolacji tipsów pojedynczych oraz konstrukcji przewodu. Tipsy trzeba wyczuć – ja nie mogę wkładać ich zbyt głęboko, bo wtedy tracę izolację bez względu na rozmiar. Tego problemu nie ma już z piankami i oliwkami, które są również dobre sonicznie. Kabel jest wyraźnie szorstki – kopułek nie czuć, a swoją obecność zaznacza właśnie przewód ocierający się o skórę lub opierający na uszach. Wygląda jakby nie miał dodatkowej izolacji, co jest efektowne wizualnie, ale efekt jest średni. Najpewniej przewód będzie też łatwo zbierał wszelki brud.

Zaskoczyły mnie nakładki triflange. Na co dzień używam podobnych w słuchawkach Etymotic, gdzie przyzwyczaiłem się do takiej konstrukcji. Okazało się, że do choinek Shure’a musiałbym przyzwyczajać się od nowa – powodowały bolesny dyskomfort, tak jak na początku słuchawki Etymotic HF3 lub ER4. Producent radzi odpowiednio dociąć trzpień nakładek.

Słuchawki mają wymienne filtry, ale Shure zastosowało nietypowy system. Nie ma tutaj śrubokrętu do wyjmowania filtrów tak jak w słuchawkach Etymotic lub Phonak. Specjalny klucz z zestawu odkręca nakrętki tulejek, dzięki którym można je wyjąć. Filtry to podłużne rurki, które należy odpowiednio umieścić w tulejkach i potem zgodnie z oznaczeniem wkręcić na swoje miejsce nakrętki stabilizujące metalowe tulejki. Nie jest to wymiana szybka, za to należy do prostych. Rozwiązanie z Audeo czy Etymotików jest wygodniejsze, ale “szurowa” metoda jest lepsza niż u Etymotic, gdzie w teorii filtry przy wymianie są uszkadzane – gwint narzędzia przerywa go. Filtry Shure to warm (czarne), balanced (niebieskie) i bright (białe). Pierwsze mają wycofane pasmo 1–8 kHz o 2,5 dB, drugie producent określa jako neutralne, a trzecie mają pasmo 1–8 kHz podbite o 2,5 dB, czyli odwrotnie w porównaniu do czarnych. Fani eksperymentowania z brzmieniem powinni więc wpiąć zestaw do wymiany w klucze, by mieć je zawsze pod ręką.

Ogółem komfort i użytkowanie nie sprawia problemów – to prawie równie silna strona słuchawek jak konstrukcja. Widać i czuć za co się płaci.

Specyfikacja


REKLAMA
final

  • cztery przetworniki armaturowe z filtrem niskotonowym na stronę
  • pasmo przenoszenia 15 Hz – 20 kHz
  • skuteczność 114 dB SPL/mW
  • impedancja 9 Ohm
  • wypinane przewody 114 i 162 cm
  • izolacja do 37 dB

Słuchawki mają bardzo niską impedancję i wysoką skuteczność, co nie wróży łatwej współpracy ze wzmacniaczami i wieloma odtwarzaczami. Słuchawki będą wyciągały wszelkie szumy, a wzmacniacze będą się męczyć produkując dużą ilość mocy. Częściowe rozwiązanie problemu stanowi dołączony do zestawu adapter z regulacją głośności – Shure zapewnia, że nie pogorszy on jakości dźwięku. Faktycznie, okazał się on wygodny przy wielu połączeniach ze sprzętem stacjonarnym, choć czasami dziwnie podbijał bas. Osobiście chciałbym albo niższej skuteczności, albo sporo wyższej impedancji, przynajmniej na poziomie 50 Ohm. Dużo wygodniej korzysta mi się ze 100-ohmowych (92 dB skuteczności) Etymotic ER-4S, niż niskoohmowych i skutecznych słuchawek w stylu Shure czy Westone.

Brzmienie



Platforma testowa

  • Słuchawki: Astell&Kern ARK03 Roxanne, Etymotic ER-4PT (z adapterem do wersji 4S), Final Audio Design Heaven II, HiFiMAN RE-400
  • DAC/AMP: ODAC i O2, Vorzüge VorzAMP DUO, Leckerton UHA760
  • DAP: iBasso DX90 (FW 2.0.0 i 2.0.5)
  • Interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series
  • Muzyka: wiele gatunków, różne realizacje, w tym baza WiMP HiFi oraz nagrania binauralne

Przejście z AKR03 na Shure SE846 to ciekawe doświadczenie. Oba modele w pewien sposób faworyzują dół, ale pokazują bardzo odmienny charakter brzmienia. Shure to gładko i płynnie brzmiące słuchawki – anglojęzyczne określenie „smooth” pasuje tutaj jak ulał. Brzmienie SE846 jest czyste, gęste, ma wysoką rozdzielczość, bas jest równy i soczysty. Ta płynność objawia się w braku ziarnistości, nie ma nic chropowatego, muzyka wręcz się przelewa – bez agresji, chrypki, zadziorności. Nie ma ostrych krawędzi ani rozmiękczenia przekazu. Shure znalazł złoty środek – odbiór muzyki na SE846 jest łatwy, ale nie jest to jeszcze efekt „posłodzenia dźwięku”, wyidealizowania, przesycenia. Roxanne przy Shure są ziarniste, ciemniejsze, z midbasowym dołem, brzmienie ma drajw i jest bardziej agresywne, brudne. Początkowo trudno było mi się przestawić po teście AKR03, bo Shure to słuchawki przejrzyste i bezpośrednie, ale nie wyostrzone – słychać profesjonalny charakter brzmienia.

se846

Shure SE846 i filtry

Na początek sprawa filtrów – spodziewałem się, że najlepiej przypasują mi te neutralne, niebieskie. Okazuje się jednak, że po porównaniach do Etymotic ER-4S mianem neutralnych określiłbym raczej filtry białe, określane przez Shure jako jasne. Niebieskie na zestawach testowych dają jednak miękkie, lekko ocieplone brzmienie. Filtry czarne, czyli ciepłe, są ciemniejsze i dużo bardziej podkreślone w basie – zamiast ciepłych określiłbym je właśnie mianem basowych. Potwierdzają to zresztą pomiary słuchawek – w porównaniu do Etymotic (które są dla mnie wzorem neutralności barwy i równowagi), Shure i tak mają łagodniejszą górę, nie są tak jasne, ale nie są ciemniejsze – po prostu rysują górę bardziej delikatnie, zaokrąglają ją. Bas mają jednak pełniejszy, kompletny… Ale po kolei.

Odsłuch

Niskie tony zostały okrzyknięte mianem najlepszych wśród słuchawek tego typu. Rzeczywiście coś w tym jest – nie brzmi to jak bas z przetworników armaturowych, dół ze wszystkimi filtrami jest równy, pełny i soczysty, ale zmienia się jego stosunek do średnicy i sopranu. Zgadza się „subwooferowy efekt”, którym chwalił się producent – zejście basu robi duże wrażenie, potrafi zatrząść i zawibrować. Właściwie słuchawki można określić jako równe i monitorowe, ale z faworyzacją basu. Ten nie jest pierwszoplanowy, nie przyćmiewa reszty, ale ma trochę większy priorytet. Tony niskie robią bardzo dobre wrażenie i to na każdych filtrach.

Na białych bas jest precyzyjny, zwarty, szybki, ma świetnie zróżnicowaną fakturę, występuje w idealnej ilości, ma odpowiednie zejście i balans poszczególnych podpasm niskich częstotliwości. Początkowo wydał mi się lekko napompowany, minimalnie za tłusty, ale to po prostu przyzwyczajenie do bardziej suchej i surowej prezentacji w stylu Etymotic. W Shure jest soczyście, gładko i barwnie. Bas ma zdecydowanie uniwersalny charakter – sprawdzi się ze wszystkim, a można go jeszcze dostosować filtrami. Filtry czarne mogą zadowolić bassheadów, chociaż nie ma przesady – bas nie zalewa brzmienia, pozostaje szczegółowy, ale powoduje efekt WOW. Jego moc oraz pełnia subbasu zaskakują, biorąc pod uwagę niewielką konstrukcję dokanałową. Niebieskie filtry kierowane są dla fanów muzykalnego i łagodnego brzmienia, a białe sprzyjają analitycznym odsłuchom. Dół radzi sobie tak samo dobrze z gitarą basową, kontrabasem czy cyfrowymi samplami, świetnie różnicując fakturę – nie ma problemu z subbasem i zejściem niskich tonów. Właściwie niczego nie mogę się przyczepić – jest jednocześnie szczegółowo, rozdzielczo i muzykalnie oraz angażująco. Bas się nie gubi – gdy trzeba jest punktowy, w innym przypadku się przeciągnie. Nie straszny mu eksperymentalny metal z niskostrojonymi gitarami, szybki elektroniczny i pulsujący bas z mocnym efektem zejścia w dół subbasu, punktowa solowa gitara basowa, ani pochód kontrabasu. Filtr niskotonowy spełnia swoje zadanie.

Średnica jest równa na filtrach białych, gładka, czysta i soczysta. Jest podobnie jak na Etymotic, ale mniej sterylnie, bardziej muzykalnie i barwnie. Nie ma efektu zmatowienia, średnica radzi sobie równie dobrze z brzmieniem elektronicznym, jak i jazzowym. W tym pierwszym zabrzmi syntetycznie, cyfrowo, nowocześnie, w tym drugim naturalnie, klasycznie i ciepło. Brzmienie jest bardzo bezpośrednie, nie ma koca, przykrycia – jest bardzo bezpośrednio, brzmienie nie buduje dystansu, słychać mnóstwo detali, instrumenty są świetnie zróżnicowane. Muzykę można rozłożyć na czynniki pierwsze analizując pojedynczy elemen, np. pracę puzonu lub gitary klasycznej w tle oraz bez problemu odebrać jako muzykalną całość, słuchać muzyki dla przyjemności, relaksu – Shure’owi udało się świetnie połączyć analizę z rozrywką. Środek na filtrach białych sprawdzi się wszędzie, radząc sobie z naturalnym brzmieniem czy przekazując zabrudzenie starszych nagrań. Inne filtry również się sprawdzą, pod warunkiem że akceptujemy brzmienie gładkie i płynne (smooth). Fani ziarnistości, chropowatości, pewnego brudu, surowości, suchości, analitycznej bezwzględności mogą odebrać brzmienie średnicy na filtrach niebieskich i czarnych jako w pewnym stopniu posłodzone i wyidealizowane. Filtry niebieskie ocieplają tony średnie, choć zachowują dobrą równowagę, ale są bardziej miękkie, nasycone i już podkoloryzowane, lekko słodkie. Z kolei te czarne przyciemniają brzmienie średnicy, góra nie rozświetla już tak środka, a podkreślony i obfity bas wraz z średnicą zaczyna trochę dominować nad resztą spektrum, co nie zgadza się z zapewnieniami producenta o neutralności filtrów niebieskich oraz ciepłości czarnych. Tak jak wspominałem, to wnioski po porównaniach do Etymotic ER-4S oraz po analizie pomiarów słuchawek. Dla mnie to białe filtry są najrówniejsze i najbardziej uniwersalne, analityczne i studyjne.

Soprany na filtrach białych są równe, ale łagodne. Nie ma agresji, jest za to kontrola, stonowanie i bardzo przystępny przekaz. Nie ma efektu zgaszenia, za to pewna powściągliwość – nie ma ostrości, trochę brakuje blasku. Brzmienie góry zarysowane jest miękko, jest ona okrągła – nie ma kantów, ostrych krawędzi. Wspominane Etymotic rysują górę ostrzejszą kreską, bardziej surowo i brudno, bezwzględnie. Słychać to w Shure np. w przekazie sybilizujących nagrań, syczenie jest zminimalizowane – jest przekazane, ale nie kłuje, a tym bardziej nie powoduje, że wadliwe nagranie jest niesłuchalne, męczy słuchacza. To grzeczna prezentacja góry jak na słuchawki monitorowe, bez szorstkości, a przystępnie. To też element charakterystyczny dla słuchawek monitorowych i różnica w stosunku do studyjnych (ponownie konfrontacja Shure vs Etymotic). SE846 pokażą wszystko co trzeba w sposób łatwy w odbiorze, żeby nie zmęczyć muzyka lub akustyka, pozwolą śledzić i czuć brzmienie. Słuchawki studyjne są już bardziej bezwzględne, stąd Etymotic są trochę trudniejsze w odbiorze, wierniejsze i mocniej rysują brzmienie. Filtry niebieskie jeszcze bardziej zmiękczają górę – to już posłodzone prezentacja. Wciąż są szczegółowe, ale już lekko zgaszone. Sytuacja pogłębia się na filtrach czarnych, które górę lekko przyciemniają. Nie jest to jednak przyciemnienie w stylu Heir IEM 5.0, Westone UM Pro 50 lub AKR03. Nie jest tak intensywne, brzmienie góry pozostaje czytelne, nie jest mocno wycofana.

Scena jest monitorowa, raczej szersza, niż głębsza, ale jej wysokość pozostaje proporcjonalna do szerokości. Słuchawki nie kreują oddalonej sceny, ale nie jest też mała. Brzmienie jest oderwane od obszaru głowy, nie ma dużego dystansu, jest blisko i bezpośrednio, ale nie ciasno. Stereofonia jest mocna, słuchawki dzielą scenę na połówki, można oddzielnie analizować lewy i prawy kanał, ale nie ma rozerwania – lewy i prawy kanał są w balansie połączone. Przekaz dzieli się na lewą, prawą i centrum, nie ma kolistej sceny w stylu AKR03, EarSonics S-EM6 lub Westone UM Pro 50, jest bardziej klasycznie, stereofonicznie, a nie trójwymiarowo. Daje się to łatwo usłyszeć na nagraniach binauralnych – próbki mające obrazować front i tył zamykają się w obrębie głowy, a te na płaszczyźnie lewa-prawa są mocniej oddalone. Słuchawki radzą sobie z binauralami gorzej od AKR03 lub Heir IEM 5.0. SE846 mają solidne napowietrzenie, wzorową separację oraz intensywne czarne tło – brzmienie zawieszone jest w przestrzeni, oblane wręcz czernią. Wszystko to za sprawą czystego dźwięku, choć zależy też w dużym stopniu od jakości źródła. Słuchawki wyciągają szumy, więc kontrastowa prezentacja muzyki w opozycji do tła nie jest zawsze tak samo silna.

Dużo bardziej odpowiada mi brzmienie Shure od monitorowej lub konsumenckiej serii Westone. SE846 wygrywają pełnią niskich tonów i swobodnym, bliskim subbasem. Nie ma efektu zgaszenia wyższej średnicy, twardości góry. Z drugiej strony, SE846 brzmią w porównaniu do Westone UM Pro 50 bardziej słodko, gładko i miękko. UM Pro 50 mają mocniejszy drajw, midbasowy dół, średnicę z chrypką i ogólnie dużo charakteru. Shure są bliższe neutralności. Roxanne to również czarujące na sposób audiofilski słuchawki, cieplejsze, ciemniejsze i bardziej chropowate, agresywne z mocniej zarysowanym brzmieniem basu i średnicy – znów wychodzi na jaw profesjonalny rodowód Shure SE846.

Słuchawki są czułe na specyfikę źródła. Nie są specjalnie wymagające, ale oddają charakter sprzętu i za jego pomocą można je nim modulować. Przekazały jak na dłoni różnice pomiędzy ODAC i O2 a Leckerton UHA760 – ten drugi je spłaszczył w basie, mocno zdyscyplinował. Na ODAC-u z O2 bas był obfitszy, góra mocniej zarysowana. Słuchawki zareagowały też na poszerzenie sceny i bardziej ziarnisty, analogowy charakter Vorzüge VorzAMP duo – ma on wysokie wzmocnienie, więc wyciągnęły też szumy. Od razu dałem sobie spokój ze stacjonarnymi wzmacniaczami. Świetnie poradził sobie iBasso DX90 – z softem 2.0.0 pogłębił scenę, co się przydaje Shure SE846. Na 2.0.5 również zabrzmiał jak trzeba, ale sporo szerzej i delikatnie lżej w subbasie, co również nie zaszkodziło. Ze wszystkich źródeł najbardziej podobała mi się współpraca z DX90 (2.0.5) z filtrem sharp przy zastosowaniu białych filtrów SE846 (chociaż wszystkie spisują się świetnie) – to połączenie cechowało się świetną dynamiką, a także detalicznością i muzykalnością w jednym.

se846
se846
Występują także różnice brzmieniowe pomiędzy tipsami, co jest oczywiste, nie są one jednak duże. Pianki i oliwki trochę odciążają brzmienie, a silikony pompują większe ciśnienie. Wybór zależy od izolacji i wygody, bo brzmienie zawsze jest bardzo dobre.

Podsumowanie



se846
Słychać i widać, że Shure włożyło w SE846 bardzo dużo pracy. Efekt jest bardzo dobry, chociaż cena pozostaje wysoka jak na cztery przetworniki. To jednak i tak bardzo ciekawa oferta – brzmienie zadowoli melomana, audiofila i muzyka, a filtry dopasują słuchawki pod gust i źródło. Niskie tony mają fantastyczny poziom – nie słyszałem jeszcze w słuchawkach tego typu tak dobrego subbasu, soczystego dołu. SE846 to także świetne wykonanie, niezwykły transparentny design oraz bardzo bogate wyposażenie.


power
dla Shure SE846


Zalety:
+ wzorowe wykonanie
+ świetny design
+ obfite i praktyczne wyposażenie
+ wielorazowe wymienialne filtry
+ rewelacyjna jakość niskich tonów, balans średnicy, przystępna góra, muzykalno-analityczny i wysoce uniwersalny dźwięk
+ czarne tło szerokiej sceny


Wady:
– niepraktyczny system wymiany filtrów (ale za to wielorazowy)
– szorstki kabel (w dotyku i podatny na brudzenie się)
– bardzo niska impedancja i wysoka skuteczność (wymagające od źródła, problematyczne w amplifikacji)
– góra może być zbyt grzeczna, a bas zbyt soczysty, zaznaczony, średnie mogą być zbyt gładkie (przekaz może być zbyt łatwy w odbiorze).
– szerokość kosztem głębi (mniejsze zróżnicowanie pozycjonowania w płaszczyźnie przód-tył)

Sprzęt dostarczył:


Sprawdź aktualne ceny

REKLAMA
fiio

8 KOMENTARZE

  1. Niestety nie znam AKG K3003i, ale dla mnie oferta Shure jest i tak bardziej kusząca 🙂 Preferuję pełną armaturę zamiast hybryd, w tych drugich zazwyczaj słychać rozbicie brzmienia na przetworniki. Nie wiem jak jest w AKG, to nie musi być reguła. Z drugiej strony, design Shure, wyposażenie i możliwość dostosowywania brzmienia filtrami wydają mi się ciekawsze od AKG, ale to kwestia gustu.

  2. Zastanawiam się nad zakupem owych słuchawek, gdyż od roku jestem szczęśliwym posiadaczem shure se535 i ciekaw jestem jaka jest zasadnicza różnica między tymi modelami? Bas wiadomo, ale…
    Czy w shure se846 również występuje zjawisko foll off góry? Czy harakter średnicy pozostaje na takim samym wysokim poziomie?

  3. Narzekanie na wysoką skuteczność to oczywisty nonsens. Im większa – tym lepiej.Potrzebujemy mniej mocy ze wzmacniacza do osiągnięcia określonej głośności. Oczywiście wysoka skuteczność wyciąga szum, ale w takim samym stopniu wyciąga też sygnał. Stosunek S/N pozostaje ten sam.

  4. Gorzej gdy przez to niewygodnie operuje się pokrętłem głośności/regulacją, gdy źródło dźwięku nie ma dostatecznie precyzyjnej skali (i problemy z balansem na jej początku) lub gdy wzmacniacz posiada zbyt mocne podbicie.

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj