Ergonomia



Konstrukcja M1 z góry skazana jest na pewne wady: nacisk na małżowinę czy pocenie się ucha. Nacisk pałąka jest wyraźny, ale małżowiny nie są zgniatane (słabiej niż w HD25-1). Lekko uwierała mnie też opaska pałąka, ilość gąbki w miejscu styku z głową jest nieco za mała. Sztuczna skóra również nie oddycha, pocąc głowę w tym miejscu oraz na uszach..

Długość kabla jest idealna, jest on wymienialny, a wtyk znajduje się przy lewej kopułce. Troszkę przeszkadza gniazdo i pilot kabla z mikrofonem, umieszczony na wysokości ramienia – czasami uderza o nie, a dźwięk jest słyszalny w lewej kopułce, efekt mikrofonowy nie jest jednak silny.

Regulacja jest duża – słuchawki będą pasowały na każdą głowę. Używam słuchawek na stopniu 4 na 6, a posiadam głowę standardowych rozmiarów.

foto
foto
Jak wspomniano wcześniej komory słuchawek są lekko otwarte, co ma za zadnie wyeliminować tzw. driver flex. czyli dźwięk odkształcania się membrany przy zakładaniu. Efekt rzeczywiście nie występuje, ale słuchawki potrafią lekko zassać ucho gdy dociśnie się je do małżowin. Nie zdarza się to często, ale nie jest zbyt przyjemne. Dzięki temu jednak słuchawki bardzo dobrze izolują – przy włączonej muzyce hałas otoczenia nie przeszkadza, nawet w głośniejszym otoczeniu. Zapewne M1 poradzą sobie nawet w podróży PKP, ale lepiej na krótszych odcinkach, bo z racji konstrukcji dłuższe odsłuchy nie należą do zbyt komfortowych – po około godzinie czułem dyskomfort, ale to również kwestia przyzwyczajenia i wyrobienia się słuchawek.

foto
foto
Dzięki metalowej konstrukcji pałąka i widełek pokrowiec może być wystarczającym zabezpieczeniem w transporcie. Z drugiej strony słuchawki są odpowiednio cięższe, dobrze wyważone, ale ich wagę czuć na głowie. Ja nie narzekam, ale osoby wyjątkowo wrażliwe na ergonomię powinni M1 dobrze przetestować.

REKLAMA
fiio

2 KOMENTARZE

  1. Posiadam słuchawki od kilku miesięcy więc mogę dorzucić coś od siebie na ich temat. Co do konstrukcji i stylistyki – słuchawki są solidne, trzymając je w rękach nie ma się wrażenia że zaraz się rozpadną 🙂 wykończenie jest na wysokim poziomie, aczkolwiek jest jedna wada, która strasznie mnie irytuje. Zarówno w jednej jak i drugiej słuchawce, na krawędziach poduszek puściło łączenie, które musiałem sklejać już kilkukrotnie. Oryginalny klej jest dość słaby, a zakładki na tyle małe, że wytrzymałość tego elementu jest dość niska.
    Oprócz tej wady, nic nie stuka, nie lata, wszystko jest bardzo dobrze spasowane. Można się co najwyżej przyczepić kabla, który jest bardzo sztywny (bo opleciony materiałem) i przez to nieco niepraktyczny.
    Z upierdliwości, przynajmniej w moim przypadku, bo mam sporą głowę, można jeszcze wymienić to, że przy dłuższym słuchaniu w miejscu gdzie pałąk opiera się o głowę, zaczyna ona po prostu boleć. Pałąk jest metalowy i posiada jedynie obicie z ekologicznej skóry, a to najwidoczniej za mało.
    Regulacja wysokości jest bardzo dobra, odpinany kabel również się przydaje – nie raz już zaczepiałem gdzieś kablem i gdyby nie to, to słuchawki leżałyby na ziemi.

    Co do dźwięku to wydaje mi się, że jest nieco przebasowiony, bardzo ciepły, dlatego lepiej używać je z jasnymi źródłami. Bas nie jest punktowy i czasami dominuje nad pozostałymi pasmami, ale taki urok tych słuchawek. Mi po przesiadce ze starych, jasnych słuchawek, przypadł do gustu charakter tych Philipsów. Czuje się w nich ciężar muzyki. Totalnie nie nadają się natomiast do muzyki klasycznej itp, w której bas zabija całą resztę.
    Słuchawek używam głównie jako portable i do tego celu nadają się wyśmienicie. Dość dobrze wygłuszają otoczenie, niestety kosztem tego, że mamy w nich efekt kroków. Nie mają też wielkich wymagań co do źródła. Pewnie trzymają się na głowie, jednak latem mogą być uciążliwe, bo grzeją uszy.

  2. Jak się cieszę że znalazłem tą stronę! Świetna robota!
    Od 7 lat posiadam identyczne odczucia co do tych słuchawek i to mi pasuje!
    Jednak nadszedł czas na zmianę… porównywałem dzisiaj Fidelio m1 z Bose QuietComfort 45 oraz Fidelio L3.
    QC45 wydawały mi się jakieś przytłumione, wokale nie wyraźne a za to niskie tony wyraźniejsze.
    Chodź zdecydowanie najwygodniejsze z wymienionej trójki, nie odpowiadają mi do końca pod względem doboru barwy dźwięku.
    Natomiast Fidelio L3 nie zaskoczyły mnie, od razu poczułem się „jak w domu” ciężka metalowa konstrukcja ponownie uciskała głowę, barwa zdecydowanie podobna (chodź wyraźniejsza, bardziej stanowcza niż M1, i zdecydowanie bardziej stanowcza niż QC45).

    Barwa ma dla mnie naistotniejsze znaczenie, nie umiem powiedzieć czy bardziej stanowcze brzmienie L3 bardziej odpowiada mi niż M1, jednak na pewno konstrukcja nie jest tak wygodna jak QC45…

    Marzy mi się posłuchanie jeszcze Bose QC 700 (dorwe je pewnie w jakimś media markcie niedługo), chodź nie najładniejsze mogą okazać się wyborem najbardziej trafionym.

    Pozdrawiam Serdecznie! Świetan robota! Bardzo miło się czyta

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj