Ergonomia i specyfikacja



Podoba mi się pomysł z owalnymi tipsami, które rzeczywiście dobrze wypełniają kanał słuchowy. Tulejka jest dla mnie jednak za krótka, a rant kopułek – zbyt ostry. Najczęściej słuchawki po włożeniu drażnią mnie kantem kopułki, zatem dłuższe odsłuchy nie należą do najprzyjemniejszych.

klipsch s3
klipsch s3

Wkładanie S3 wymaga praktyki – najlepiej sprawdza się „wkręcanie” słuchawek w kanał słuchowy, jednak nie zawsze udaje się uzyskać satysfakcjonujące efekty. Niestety, duży kąt tulejek utrudnia też używanie ich metodą Over The Ear (nad uchem), gdzie praktycznie niemożliwe jest poprawne złapanie izolacji. Na pochwałę zasługuje kabel – nie sprawia problemów z plątaniem, co wspomaga pasek z rzepem w etui.

Słuchawki cechują się:

  • przetwornikiem 8,5 mm z ruchomą cewką,
  • impedancją 18 Ohmów,
  • skutecznością 16 dB,
  • pasmem przenoszenia 12 Hz – 18 KHz,
  • wagą wynoszącą 11 gramów.

Podobno zastosowanie ruchomej cewki przetwornika pozwoliło na osiągnięcie brzmienia podobnego do konstrukcji armaturowych. Rzeczywiście, coś w tym jest.

REKLAMA
fiio

Odsłuch



Testów dokonałem stacjonarnie na O2 i ODAC – zestawie transparentnym, który pozwala w pełni ocenić brzmienie słuchawek, oraz przenośnie na Sansa Clip+ z FiiO E6. Odsłuchom towarzyszyły różnorakie nagrania w wielu formatach, zarówno stratnych i bezstratnych.

Klipsch Image S3 na O2 i ODAC

Pierwsze, co zwróciło moją uwagę to pewien dystans z jakim grają S3 – brzmienie jest oddalone, mimo że skupione głównie przy uszach, gdyż szerokość sceny jest przeciętna (choć głębia satysfakcjonuje). Nie powoduje to klaustrofobicznego efektu, a uczucie intymności brzmienia jest utrzymane. Od początku dźwięk generowany przez Image S3 wydaje się zrównoważony, lecz jest lekko ocieplony – całość ma rzeczywiście pewną armaturową specyfikę, lekką sztywność dźwięku i fakturę średnicy z zachowaniem miękkości skrajnych pasm.

Niskie tony są miękkie i mają punktowy charakter – występują w optymalnych ilościach, potrafią zejść dosyć nisko jednocześnie nie zalewając pozostałych pasm, będąc przy tym odpowiednio dociążone i kontrolowane. Podobny charakter ma niska średnica, która dobrze współpracuje z basem i męskimi wokalami. Wyższe tony średnie są wycofane, złagodzone – perkusja nie ma takiego „wykopu” jak powinna, a damskie wokale są trochę wychudzone (choć pasmo wciąż pozostaje czytelne). Soprany są wyraźniejsze niż średnica – zmiękczone, lecz nie do końca naturalne. Wybrzmiewają odpowiednio długo, ale mają lekko syczący charakter – nie są ostre, ale jakby skompresowane, co nie ujmuje im czytelności.

Słuchawki nie mają analitycznego charakteru – większość detali znika gdzieś w głębi sceny. Pomimo pewnej mgiełki zmiękczenia, złagodzenia wyścielającej wszystkie pasma, brzmienie zachowuje klasę. Separacja poszczególnych instrumentów jest dobra – słuchawki generują całościowe, spójne brzmienie o dobrej stereofonii. Lepiej wypada ekspozycja źródeł – wszystko jest na swoim miejscu, ma odpowiedni priorytet. Mimo głębi sceny nie można powiedzieć, że Image S3 grają przestrzennie – przydałoby się więcej szerokości. Ponadto, brak im trochę tchu i rozdzielczości. Całościowo, są całkiem muzykalne i uniwersalne, chociaż najlepiej sprawdzają się w lżejszych, spokojniejszych gatunkach.

Klipsch Image S3 na Sansa Clip+ z FiiO E6

Podłączenie słuchawek do zestawu przenośnego, pomimo ogólnego spadku jakości, daje całkiem niezłe efekty. Słychać większy nacisk na bas i bardziej rozrywkowe brzmienie – soprany są trochę bardziej wycofane, przez co nie wydają się tak skompresowane. Dźwięk jest cieplejszy i bliższy słuchaczowi – specyfika Clipa+ dopełnia się ze słuchawkami. Niestety, próby rozjaśnienia dźwięku obnażają wady sopranów, najlepiej więc parować słuchawki z neutralnymi lub lekko ocieplonymi źródłami o wyraźnej, muzykalnej sygnaturze.

REKLAMA
fiio

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj