Gdy w zeszłym roku miałem okazję recenzować odtwarzacz Hidizs AP60, razem z nim firma Audioheaven dostarczyła słuchawki dokanałowe Hidizs EX-01, wyceniane na około 35 dolarów.

AP60 miał wiele zalet, jednak pewne błędy w warstwie użytkowej zostawiły po sobie mieszane uczucia. Jak jest ze słuchawkami, które sam producent uważa za najlepsze w swojej ofercie?

 

Wyposażenie



EX-01 dostarczane są w estetycznym czarnym kartoniku, który zdobią złote akcenty. Znajdziemy na nim zarówno grafiki prezentujące bohatera dzisiejszej recenzji, jak i dwujęzyczną specyfikację techniczną (po chińsku oraz angielsku).

Wnętrze kartonu przywodzi na myśl produkty z wyższej półki cenowej. Słuchawki są dobrze wpasowane w zabezpieczającą piankę, a obok umieszczono osobne pudełeczko z akcesoriami. Całość utrzymuje kolorystykę zewnętrznego opakowania, jak i samych EX-01. Są to drobiazgi, ale dzięki nim pierwszy kontakt ze słuchawkami jest po prostu przyjemny.

Same dodatki już nie grzeszą bogactwem, choć można je uznać za standard w tym budżecie:

REKLAMA
fiio

  • trzy pary pojedynczych nakładek silikonowych w rozmiarach S, M oraz L,
  • jedną parę pianek Comply z serii T,
  • sztywne etui ochronne.

ex-01
ex-01

 

Co ważne, nakładki są dobrej jakości, wygodnie leżą w kanałach i są odpowiednio sprężyste. Również na etui nie można narzekać, bo choć nieduże, to bez problemu mieści zarówno słuchawki jak i wszystkie nakładki, a da się do niego też schować odtwarzacz typu iPod Shuffle czy Sandisk Sansa Clip.

 

Wykonanie i ergonomia



EX-01 mogą zaskoczyć swoją estetyką. Choć sama bryła jest wyraźnie inspirowana Sennheiserami IE800, to nie jest to ordynarne kopiowanie i taką formę należy potraktować bardziej jako czerpanie z dobrych wzorców w zakresie ergonomii. Kopułki są małe oraz dobrze wyprofilowane na kształt łezki, dzięki czemu pozostają niemal niewyczuwalne w uszach, a ich czarna ceramiczna powłoka bardzo dobrze komponuje się z metalowymi dodatkami w kolorze złotym. Być może jest to nieco ostentacyjne, ale jednocześnie na tyle gustowne, że nie ma poczucia „bazarowości”.

ex-01

 

Na końcu każdej kopułki umieszczono nieduży otwór bass-reflex, a pod spodem wyprowadzenie na przewód z bardzo słabo widocznym oznaczeniem kanału. Na szczęście można obyć się bez niego, gdyż sam kształt kopułek podpowiada, która strona jest która.

Kabel to miedziane żyły o wysokiej czystości, chronione kewlarową powłoką, a z wierzchu przykryte warstwą kauczuku. Całościowo, mimo niewielkiej średnicy, sprawia naprawdę solidne wrażenie, a dodatkowo elastyczność i sztywniejsza warstwa zabezpieczająca mająca również chronić przed plątaniem się przewodu znajdują się w dobrej równowadze. Minusem jest za to wyraźny odgłos mikrofonowania. By się przed tym zabezpieczyć, najprościej puścić przewód pod ubraniem.

Na fragmencie kabla prowadzącym z lewej słuchawki umieszczono pilot do telefonu wraz z mikrofonem, którego działanie jest w pełni zadowalające podczas rozmów, a przycisk sterowania pozostaje łatwo wyczuwalny oraz posiada wyraźny klik.

Wtyk mini-jack jest zgrabny i powinien zmieścić się w otworze słuchawkowym telefonu zabezpieczonego przez wszelkiego rodzaju etui. Co więcej, zastosowano elastyczną odgiętkę zwiększającą żywotność przewodu w tym newralgicznym miejscu. Niestety wtyk jest prosty, więc jeśli odtwarzacz lub telefon trzymany jest w kieszeni, znacznie łatwiej będzie o złamanie kabla niż gdyby wtyk miał kształt litery “L”.

 

Brzmienie



Źródła wykorzystywane podczas testów: Audioheaven Z6, Cyberdrive EX-2, Walnut V2, Samsung Galaxy S7, Sansa Clip Zip, Shozy Alien, xDuoo X2, xDuoo X3.

Pierwszą rzeczą jaką zauważamy jest bas. Jego dominująca rola w strojeniu Hidizs EX-01 nie jest zaskoczeniem, to w końcu dość popularny zabieg w słuchawkach z tego przedziału cenowego. Można zatem być pewnym, że dół będzie obecny w muzyce niemal cały czas. Niestety, często jest go po prostu za dużo, a cierpią na tym zwłaszcza żywe instrumenty. W efekcie, o ile na początku bas faktycznie potrafi zaciekawić swoją siłą, to szybko zaczyna męczyć wlewaniem się na tony średnie. Na szczęście gdy przytemperuje się wyższy bas, to cała reszta niskich rejestrów potrafi miło zaskoczyć ciepłym wybrzmiewaniem oraz solidnym zejściem, w którym stopa perkusji pulsuje wyraźnie, chociaż nazbyt miękko. Bassheadzi powinni być bardzo zadowoleni, gdyż w EX-01 często nie trzeba dotykać korektora, by cieszyć się naprawdę dużymi ilościami dolnych rejestrów.

Średnica jest wycofana i w swoich niższych partiach przytłoczona basem. Definiuje to jej charakter jako ciepły i “misiowaty”. Jednak nawet mimo tego, przejrzystość poszczególnych dźwięków jest jak najbardziej zadowalająca. Choć instrumenty są rysowane grubą kreską oraz miękko wybrzmiewają, to całość pozostaje czytelna i nie zlewa się w jedną plamę. Daje to poczucie dużej muzykalności idącej w parze z relaksacyjną prezentacją dźwięku. Dzięki temu przyjemnie słucha się zarówno nagrań akustycznych, jak i muzyki elektronicznej typu rave czy hardcore (głównie ze względu na masywną niższą średnicę). Niestety dynamika w tym zakresie nie zachwyca, przez co przy bardziej złożonych aranżacjach słuchawki po prostu nie nadążają.

Wokale, jako integralna część tonów średnich, również są ocieplone oraz dodatkowo nieco odsunięte od słuchacza. Zauważalnie uciekają od swojego naturalnego brzmienia, a także trochę brak im mocy. Kobiecy śpiew jest momentami zbyt „tłusty”, brakuje w nim dodatkowej iskry, gdy mocno ciągną w górę. Wokale męskie nabyły z kolei niepotrzebną nosowość, na czym głównie cierpią silne głosy, tutaj wybrzmiewające trochę jak zza zasłony.

Tony wysokie mają podwójne oblicze. Z jednej strony dość szybko się wycofują, przyciemniając odbiór oraz są zdominowane przez bas, natomiast z drugiej brzmią czysto i są dobrze rozciągnięte. Żeby je docenić, muzyka musi dać odpocząć od dolnych rejestrów. Gdy już się od nich uwolnimy, dostajemy bardzo przyjemne i relaksacyjne soprany. Nigdy nie atakują i nie męczą, zachęcają do słuchania muzyki. Dodatkowo Hidizs EX-01 nie mają tak pofalowanej góry, jak wielu ich konkurentów, dzięki czemu dobrze wypadają zarówno skrzypce, jak i talerze perkusji czy flet.

Spore wrażenie robi scena. Jak na tak względnie niedrogie i malutkie słuchawki, wręcz zaskakuje zarówno szerokością sceny, jak i jej głębią oraz wypełnieniem samej przestrzeni. Momentami można zapomnieć, że ma się do czynienia z dokanałówkami, a nie słuchawkami nausznymi. Efekty przemieszczania się dźwięków wypadają całkiem wiarygodnie, choć oczywiście nie jest to pełny trójwymiar. Minusem znów jest przesadzony bas, który potrafi zalewać resztę instrumentów, jednocześnie rozmywając ich pozycjonowanie.

Szczegółowość to nie jest domena EX-01. Tu dźwięki rysowane są grubą linią, kolorowe, nastawione na rozrywkę, a nie analizę. Przez to wiele smaczków ucieka przed słuchaczem, choć jednocześnie opisywane słuchawki wybaczają wiele w kwestii jakości nagrań.

 

Podsumowanie



Hidizs EX-01 budzą u mnie mieszane uczucia. Mogą się podobać, są solidnie wykonane i przyzwoicie wyposażone. Co do dźwięku, zaskakują na plus przestrzenią i oferują przyjemną górę. Niestety, ktoś mocno przesadził z basem, który zbytnio dominuje nad całością brzmienia, a dodatkowo potrafi być nieco rozlazły, ubogi w dynamikę i podbity nie tam, gdzie powinien.

ex-01

 

O konkurentów nie jest trudno – począwszy od tańszych Takstarów Hi-1200 i MEE Audio M7P, przez Alpha&Delta D2M, po droższe Shozy Zero oraz TFZ Series 5. Wszystkie je łączy ciepłe i mniej lub bardziej przyciemnione brzmienie z basowym akcentem. EX-01 od Takstarów i MEE Audio oddziela niewiele, czuć w przypadku Hidizs bardziej klasowe granie, jednak różnica jest na tyle niewielka, że wybór zostawiłbym w kategoriach “ile kto chce mieć basu” (tu Hidizs wygrywają). Shozy Zero to już brzmienie zdecydowanie bardziej naturalne i żywsze, podczas gdy TFZ S5 rozbudowują charakter Hidizs oraz korygują dolny zakres dźwięków do akceptowalnego poziomu.

W kwestii doboru odtwarzacza do EX-01 należy pamiętać o dwóch rzeczach. Po pierwsze, dobrze gdy źródło jest jaśniejsze, podciąga średnicę oraz tony wysokie, a po drugie te słuchawki lubią moc. Nie jest ona niezbędna, ale zauważalnie poprawia kontrolę nad dźwiękiem. Z dobrych synergicznie połączeń warto wymienić Shozy Alien oraz Cyberdrive EX-2. Łagodzą one dół w słuchawkach Hidizs, uwalniając ich potencjał, a Alien dodatkowo utrzymuje je w ryzach za pomocą dużej ilości mocy. Z kolei najsłabszym sparowaniem wykazały się xDuoo X2 oraz Sansa Clip Zip – tu charakter brzmienia obu odtwarzaczy potęgował wręcz wady EX-01.

Czy warto zatem kupić EX-01? Odpowiedź brzmi „tak”, ale tylko w dwóch przypadkach: albo jesteśmy bassheadem, albo szukamy słuchawek, które przyciągną wzrok innych osób, niczym element biżuterii.

Zalety:
+ solidne wykonanie,
+ wpadająca w oko estetyka,
+ ergonomia,
+ duża przestrzeń,
+ przyjemne w odbiorze soprany.


Wady:
– za dużo przeciętnej jakości basu,
– zbyt wycofane tony średnie,
– mało naturalne wokale.

 

Sprzęt dostarczył:

 

REKLAMA
fiio

2 KOMENTARZE

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj