Grado PS500 to jeden z nowszych modeli nausznych amerykańskiej firmy. Należące do serii Professional słuchawki doczekały się wielu pozytywnych opinii, z tym że to bardzo specyficznie grające Grado.

Z wielką chęcią podszedłem do tego testu. Przez pewien czas używałem kilku modeli Grado z niższej półki (SR60, SR60i oraz SR80i) i byłem wielce zafascynowany ich produktami. Bardzo kusiły słuchawki z wyżej półki np. SR325is, a potem pewnie seria Reference, ale kontrowersyjna konstrukcja oraz znużenie sygnaturą brzmieniową sprawiły, że plany te spaliły na panewce. Mimo to Grado są w pewnym stopniu magiczne, roztaczają wokół siebie charakterystyczną aurę, która jest sumą wielu elementów, pozytywnych i nie.

Opakowanie i akcesoria



Wiele kwestii w recenzji słuchawek Grado najlepiej byłoby pominąć, bo ich produkty są konsekwentne, a wiążą się z tym pewne nieodłączne problemy. Grado PS500 dostarczane są w tak zwanym Pizza Box – pudełku dołączanym także do wielokrotnie tańszych produktów z serii SR. To cienki kartonik z okienkami na kopułki słuchawek, które są w środku zabezpieczone grubą gąbką – moim zdaniem to przykre, że słuchawki za prawie 3000 zł pakowane są jak pizza. Nie chodzi bynajmniej o samą ucztę wizualną rozpakowywania produktu, ale o jego lepsze zabezpieczenie.

Akcesoriów brak, a przydałaby się chociaż przejściówka na małego jacka. W środku umieszczono list od producenta z ciekawą informacją na temat rytualnego wygrzewania przetworników tych słuchawek – Grado nie zaleca wygrzewania, radzi po prostu ich używać, bo ciągła praca przez setki godzin prowadzi do uszkodzenia przetworników. Może zatem rzekome gigantyczne zmiany brzmieniowe po wygrzewaniu to po prostu efekt uszkodzenia lub zużycia przetwornika? Żarty na bok, ale kontrast opinii na linii producent-użytkownicy jest zastanawiający.

ps500

Konstrukcja, stylistyka i ergonomia



Kontrowersji ciąg dalszy. Jak wcześniej wspominałem, niegdyś zainwestowałem w Grado ze względu na ich stylistykę, zakochując się w ich retro-designie, minimalizmie i oryginalności samej konstrukcji, fascynacja dźwiękiem przyszła później. Grado to słuchawki, które potrzebują „miłości” – wiele elementów trzeba im wybaczyć, by cieszyć się brzmieniem.

To też jedna z najbardziej konsekwentnych firm jeśli idzie o konstrukcje – model PS500 w zasadzie niczym nie różni się od innych – to słuchawki otwarte o konstrukcji nausznej. Kopułki zostały wyprofilowane inaczej niż w serii SR – są spłaszczone, z wyżłobionymi dookoła metalowych maskownic oznaczeniami serii oraz modelu. Zbudowano je z aluminium oraz mahoniu – drewniana część ma zamontowany przetwornik, dla którego komorę stanowi fragment z aluminium. Drewna jednak nie widać, jest przykryte nausznikami typu L-cushions (popularne bowlsy) – to pady otwarte, charakterystycznie wyprofilowane i wykonane z grubej, chropowatej gąbki, z widocznym w środkowej części przetwornikiem.

Widełki mają kształt kolistej procy – to plastikowo-metalowe części zamocowane w plastikowy uchwyt pałąka, gdzie porusza się metalowy rdzeń widełek (taki sam jak w najtańszych Grado). Regulacja rozmiaru jest oddzielna dla każdej z kopułek – nie ma stopni, skali, precyzyjna regulacja jest więc utrudniona. Widełki pozwalają na minimalny ruch w osi poziomej i swobodny obrót wokół własnej płaszczyzny. Plastikowe uchwyty zabezpieczają również pasek pałąka oparty na metalowym rdzeniu. Jest on obszyty skórzaną opaską, grubą i wysokiej jakości, a nie – jak w tańszych modelach – plastikową imitacją.

ps500
ps500

Prawie dwumetrowy kabel doprowadzony został do obu kopułek, w odcinku dousznym połączony charakterystycznym splitterem w kształcie litery “Y”. Kabel jest gruby i toporny, zakończony wtykiem 6,3 mm z logo Grado. Jest on wręcz tak gruby jak kable zasilające wzmacniacze, ciężki i sztywny.

ps500
PS500 jak dla mnie są przepiękne i jedyne w swoim rodzaju. Wyglądają prestiżowo i uniwersalnie, choć z racji wykończenia aluminium nieco chłodno, srebro bowiem kontrastuje z czernią opaski i bowlsów. Wizualnie wolę drewniaki Grado, ale PS500 to również bardzo przyjemny widok.

Za ciekawą retro stylistyką idą jednak spore wady konstrukcyjne i ergonomiczne:

REKLAMA
final

  • uszy opierają się o szorstką siatkę pod którą znajduje się twarda konstrukcja kopułki,
  • bowlsy nie mieszczą większych uszu i uciskają małżowinę,
  • kopułki swobodnie obracają się wokół własnej osi, co przy nierozważnym używaniu prowadzi do zaplątania kabla w odcinkach dousznych, nadwyrężania splittera, w efekcie czego często dochodzi do pęknięcia izolacji lub nawet samych żył kabla,
  • system regulacji słuchawek wyrabia się i po czasie nie utrzymuje swojej pozycji, którą trzeba regulować przy każdym użyciu, a i tak na głowie
  • słuchawki potrafią się rozregulować,
  • opaska w miejscu styku z głową nie jest wyłożona gąbką,
  • kabel jest ciężki, toporny i sztywny,
  • słuchawki są ciężkie, mimo że to jedne z lżejszych Grado,
  • niektóry elementy konstrukcji czasami pękają.

Grado to słuchawki z prostą, lecz ułomną konstrukcją, które stały się chyba najbardziej podatne na wszelkie modyfikacje ergonomiczne i wizualne. Wiele z niedogodności da się prosto i tanio zniwelować. To coś więcej niż słuchawki – Grado to audiofilski związek, który trzeba pielęgnować i w ramach niego akceptować pewne bolączki.

Amerykańskie słuchawki grzeją i uciskają uszy, drażnią małżowinę, uciskają głowę, są ciężkie, kabel się plącze i irytuje – nie jestem jednak na to zbyt wrażliwy, ale wiele zależy od brzmienia, bo o tych kwestiach można zapomnieć, gdy dźwięk czaruje. Osoby poszukujące wyjątkowo wygodnych słuchawek nie znajdą tutaj satysfakcji. Z racji otwartej konstrukcji można też zapomnieć o izolacji.

REKLAMA
fiio

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj