Specyfikacja


  • słuchawki zamknięte, wokółuszne
  • przetworniki dynamiczne Fostex 50 mm
  • konstrukcja ze stopów magnezu i aluminium
  • skóropodobne nauszniki i opaska
  • impedancja: 25 Ω
  • skuteczność: 94 dB/mW
  • maksymalna moc wejściowa: 1800 mW
  • pasmo przenoszenia: 5 Hz – 45 kHz
  • przewód: 3 m z pozłoconym wtykiem 6,3 mm (w komplecie pozłocony adapter 3,5 mm)
  • waga: 350 g (bez kabla), 402 g (z kablem)

REKLAMA
final

 

Brzmienie



Platforma testowa

  • Słuchawki: MrSpeakers Ether i Ether C, Audeze LCD-2 (PlusSound X8, Double Helix Fusion Complement4), Beyerdynamic DT1770, Meze 99 Classics, AKG K612 Pro, AKG K551, Focal Spirit Professional
  • DAC/AMP i wzmacniacze: Burson Conductor Virtuoso, AIM SC808, ODAC i O2
  • DAP: iBasso DX90, DX80, FiiO X7
  • Interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series, Profigold Sky, Klotz
  • Muzyka: wiele gatunków, różne realizacje, w tym 24-bit oraz nagrania binauralne

 

zdjecie

 

Słuchawki zdecydowanie nie przypadły mi do gustu, nie tylko z uwagi na bardziej efektowną sygnaturę. Mają sporo na sumieniu – przez wady brzmieniowe niezbyt przyjemnie mi się z nich korzystało, a wręcz często mnie męczyły. Fostex TH-x00 to według mnie sztuczne brzmienie, lekko wycofane w średnicy, dziwnie rozdmuchane w sopranie i często także w basie. Mimo podkreślonych skrajów pasma, niepierwszoplanowej średnicy, brzmienie nie jest też zbyt energiczne – brakuje szybkości, mocniejszego ataku basu, dynamiki. Podłączałem je głównie do neutralnych źródeł, zatem możliwe, że by je docenić, trzeba stworzyć odpowiednie warunki, których nie udało mi się uzyskać.

Bas jest lekko spowolniony i podbity, ale nieprzesadnie. Nie dominuje, nie zalewa dźwięku, nie dudni, ale nie jest jednak wyjątkowo kształtny czy punktowy, a raczej obły. Czasami ujednolica instrumenty i nie różnicuje mocno faktury brzmienia. Dół ciągnie też w subbas, mocniejszy jest też midbas. Taka sygnatura lepiej współpracuje z brzmieniami elektronicznymi, szczególnie tymi nowszymi, nastawionymi na podkreślony bas i energiczny przekaz – wtedy TH-x00 mają więcej werwy i słucha się ich dobrze. Potrafią szybciej pulsować basem, ale i tak atak nie zachwyca – nie czuć uderzenia basu, a raczej jego „przepływ”. To samo można powiedzieć o mocnej, perkusyjnej stopie, której także brak kopa. Z kontrabasem, bardziej punktową gitarą basową, czyli wyższymi partiami basu było przeciętnie, dosyć nudno, mało dynamicznie i jakby bez energii.

Średnica jest według mnie cofnięta – nie mocno, nie wykastrowano jej zupełnie, ale jest o krok wstecz, przez co niskie i wysokie tony lekko wysuwają się do przodu. Według mnie pasmo także faluje – brakuje mi okolic 1 kHz (spłycony werbel). W efekcie jest czysto, krystalicznie i bardziej przestrzennie. Słuchawki sprawiają przez to wrażenie napowietrzonych, otwartych brzmieniowo, swobodnych, a jak dla mnie dzieje się tak właśnie przez modulację średnicy. Środek jest gładki, ale nie należy do nasyconych, naturalnych – rozdzielczość jest niezła, ale trudno zachwycać się wokalami lub fakturą dęciaków czy smyczków, które sprawiają wrażenie odsuniętych od słuchacza. Wrażenie robi jednak czystość, krystaliczność potęgująca separację instrumentów – środek nie zlewa się w całość i nawet gdy bas jest podkreślony, to średnica pozostaje czytelna.

Sopran to według mnie największa bolączka TH-x00, główny winowajca – zdecydowanie psuł mi humor. Ma niską rozdzielczość, zlewa się i szeleści, a brzmi cyfrowo. Słuchawki nie potrafią „cykać” talerzami perkusyjnymi, a raczej szumią. Mimo że góra jest obecna, ale nie ostra, to sopran cały czas mi przeszkadzał, właśnie brakiem selektywności, separacji. Bez względu czy były to talerze perkusyjne czy sample, każde uderzenie zlewało się lekko z poprzednim. Ilość góry i jej cyfrowy charakter nadaje za to średnicy klarownego, jasnego charakteru, wysokiej czytelności muzyki.

Scenicznie nie ma rewelacji, jest poprawnie. Ulokowana o krok wstecz średnica potęguje efekt przestrzeni, ale w rzeczywistości stereofonia oraz głębia są tylko nieznacznie zaznaczone. Pierwszy plan jest dosyć blisko, ale nie jest nachalny. Słychać drugi plan, efekty tła, co sprawia wrażenie wysokiej szczegółowości, ale moim zdaniem umyka sporo informacji w każdym paśmie. Często miałem też wrażenie występowania dodatkowego pogłosu (niezawartego w nagraniu), tak jakby potrzebne było dodatkowe wytłumienie kopułek.

Niechętnie sięgałem po Fostexy TH-x00, ale niektóre płyty wydawały się z nimi dogadywać. Dobrze słuchało mi się Infected Mushroom, głównie nowszych płyt o słabszej dynamice i mocniejszym basie. Przyjemnie i efektownie brzmiało Shpongle lub mocny, obły bas Noisia. Unikałem za to żywych instrumentów, lżejszej muzyki opartej na średnicy, która bez wzmocnionego basu wydawała się być wypłowiała, mdła, szara. To według mnie słuchawki głównie do rozrywkowych gatunków – im więcej energii, tym lepiej.

 

Fostex TH-x00 i sprzęt

Słuchawki są zdecydowanie niewymagające, banalne w napędzeniu. Do tego brzmią na podobnym poziomie ze wszystkiego – niespecjalnie reagowały na wdzięki drogiego Bursona Virtuoso, podłączone pod AIM SC808 były tylko nieznacznie mniej przestrzenne. Podobnie było z iBasso DX90 (DX80 trochę mocniej rysował średnicę). Odtwarzacze radziły sobie z napędzeniem bez problemu, AIM SC808 wymagał korzystania z najniższych poziomów głośności. Było dobrze nawet ze smartfonów jak Sony Z5 Premium czy OnePlus Two.

Nieźle wypadł FiiO X7 – neutralność z muzykalnością odtwarzacza dogadała się z TH-x00. Sam szukałbym do Fostexów dużo mocniejszej średnicy, więcej ciepła i nasycenia, spokojnej, a nawet lekko przyciemnionej góry. Efekty mogą być jednak różne, słuchawki w końcu niechętnie reagują na charakter sprzętu. Mam wrażenie, że brzmienie w stylu Chorda Mojo to byłoby to, a chętnie podłączyłbym słuchawki także pod Calyxa M.

 

Fostexy TH-x00 vs inne słuchawki

AKG K551, mimo że dużo tańsze, to równiejsze brzmienie o spokojniejszym basie, gładszej i bardziej precyzyjnej średnicy. Budują też trochę większą przestrzeń, brzmią bardziej analitycznie. Focale Spirit Professional to już sporo mocniejsza średnica, szybszy i bardziej energiczny atak basu, ogólnie brzmienie monitorowe, rozdzielcze, ale kosztem wielkości. To też bardziej surowe, mniej efektowne granie – wiele zależy od preferencji. Meze 99 Classics to gładsza, równiejsza sygnatura o bliższej średnicy, bardziej precyzyjnej i „cykającej” górze. Meze są bardziej neutralne, ale za to mniej przestrzenne.

Beyerdynamic DT1770 Pro, mimo że również podkreślone w basie i w sopranie (na welurowych padach), brzmiały dużo bliżej, bardziej bezpośrednio, trochę nachalnie w pierwszym planie. Miały jednak dużo mocniejszy atak basu, dużo energii w zwartych, zbitych niskich tonach, które jednocześnie wyciągały sporo detali. W średnicy brzmienie było także bliższe i mocniej zarysowane, a w sopranie słuchawki brzmiały precyzyjnie, czysto, bardziej w stylu słuchawek z serii Tesla. Dużo chętniej sięgałem po Beyery.

Zamknięte MrSpeakers Ether C to dużo wyższy poziom, neutralność, ale z zejściem subbasu, czystość, czytelność, przestrzeń, a także bardzo wysoka rozdzielczość. Są jednak wielokrotnie droższe, ale dystans jakościowy wydaje się być jeszcze większy.

 

Podsumowanie



Jestem świadomy, że moja opinia będzie bardzo kontrowersyjna, w końcu Fostexy rozchodzą się jak świeże bułki, a zadowolonych posiadaczy jest multum. Według mnie w cenie wynoszącej około 2100 zł (z wysyłką i opłatami) są to słuchawki przeciętne. Jak dla mnie wartości dodaje im fakt, że są edycją specjalną dostępną tylko dla i poprzez Massdrop oraz że w ich budowie wzorowano się na droższych konstrukcjach Fostexa. Faktycznie, patrząc na cenę np. TH-600 czy TH-900, cena TH-x00 wydaje się okazyjna.

zdjecie

 

Opisywanych słuchawek czasami słuchało mi się nieźle, po czasie udawało mi się ignorować bolączki, szczególnie sopranu. Sporo zależało też od samej muzyki. Jednak nie chodzi tylko o brzmienie – dobór kabla to pudło, zarówno użytkowo, jak i konstrukcyjnie – duży jack nie ma specjalnie sensu przy tak łatwych w napędzeniu słuchawkach. Do tego nauszniki są dla mnie zbyt sztywne, nie osiadają na głowie.

Gdybym kupił TH-x00, byłbym zawiedziony, ale mam świadomość że gusta są różne, a kwestia synergii ze sprzętem i muzyką może mieć bardzo pozytywny wpływ na brzmienie i ocenę słuchawek. TH-x00 doczekały się już też pierwszych modów, które wydają się eliminować problemy – szkoda jednak, że trzeba poprawiać producenta. Z tego powodu wolałbym dołożyć do Oppo PM-3, Beyerdynamików DT1770 albo oszczędzić wybierając Beyerdynamic T70 lub wiele innych, także tańszych dynamików.

Zalety:
+ bardzo dobre wykonanie
+ ładny design
+ niezła ergonomia (dosyć lekkie)
+ efektowne brzmienie, mocna separacja, klarowny, czytelny charakter, ciekawa sygnatura
+ niezła przestrzeń


Wady:
– brak wypinanego kabla
– zastosowanie długiego kabla i wtyku 6,3 mm z niewygodną przejściówką 3,5 mm w słuchawkach banalnych do napędzenia
– sztywne pady
– przeciętne tłumienie
– szeleszczący sopran, falująca średnica, mało zróżnicowany bas z brakami w wyższych podpasmach
– zaledwie poprawne w swojej cenie scena i rozdzielczość

Sprzęt dostarczył:

REKLAMA
hifiman

2 KOMENTARZE

  1. Te bym chciał usłyszeć porównanie ale do D5000 z racji już drewnianych cupsów. Parametry te same… Wiadomo że Foster robi i jedne i drugie.. Ciekawi mnie czy to odgrzany kotlet czy coś innego. Osobiście D5000 uważam za wybitnie dobre słuchawki po markl modzie. Pod względem brzmienia i wygody… Jeśli x00 to nic innego jak d5k to biorę w ciemno, mimo twojej niepochlebnej recenzji.

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj