Ergonomia



Uwielbiam ten przewód – świetnie się go zwija, bardzo dobrze układa się na ciele oraz idealnie leży na uszach. Jest bardzo lekki i jest solidnie skręcony. Kopułki słuchawek opierają się lekko tylną wewnętrzną część małżowiny oraz w pełni się w nich chowają. Są gładsze niż DBA-02/Brainwavz B2, nie irytują, dobrze tłumią (potrafią nawet zasysać kanał słuchowy przy wyjmowaniu). Tipsy hybrydowe sprawdzają się świetnie, bardzo dobrze wypełniając kanał słuchowy. Efekt mikrofonowy jest zminimalizowany, ale klips do ubrania się przydaje.

Prowadnice do kabla nie są potrzebne. Nie lubię ich – są duże, sztywne i ostro zakończone, te z Fischer Audio Eterna niegdyś bardzo irytowały moje ucho i w niższej temperaturze przyklejały się do małżowiny, okropnie drażniąc przy zdejmowaniu. Od razu odłożyłem je do pudełka. Porażką są za tri-flange – mają za szeroki trzpień przez co nie trzymają się na tulejce. Nawet nie próbowałem ich wkładać do ucha, bo tips zostałby w kanale.

Specyfikacja



TBA-04 to:

REKLAMA
hifiman

  • potrójna armatura,
  • pasmo przenoszenia 20 Hz – 19 kHz,
  • skuteczność 114 dB,
  • impedancja 23 Ohm,
  • maksymalna moc wejściowa 60 mW,
  • kabel 125 cm z prostym wtykiem mini-jack.

Brzmienie



Odsłuchów dokonałem na wielu zestawach: O2 i ODAC, ALO Audio The Island, Custom Cute + JDSLabs C5, ODAC + FiiO E12, Astell&Kern AK120, Samsung R1, Sansa Clip+. Kablami połączeniowymi były przewody Forza AudioWorks z serii Copper. Bezpośrednie porównanie stanowiły: Etymotic HF3, ER4P z adapterem do wersji S, Westone UM 30 PRO. Odsłuchiwałem wiele gatunków muzycznych w formatach bezstratnych.

tba-04
Brzmienie jest bardzo specyficzne. Nie są to słuchawki, które można śmiało polecać, są uparte w brzmieniu i specyficzne – ciepłe, średnicowe, płytkie i płaskie w brzmieniu, coś jak miks DBA-02/B2 z Tandemami.

Niskich tonów nie ma, a przynajmniej takie można odnieść wrażenie. Dół nie ma masy, nie dociąża brzmienia, nie ma dużego zejścia – zgodnie z obecnym standardem TBA-04 to słuchawki bez basu. Ten jednak istnieje, lecz w bardzo specyficznej formie – jest średnicowy, lekki i zazwyczaj punktowy, chociaż nie wyjątkowo zwarty. To właściwie pewien szkic basu, umowny i symboliczny. Da się wyczuć gdzie jest go dużo, gdzie mało, ale sam bas nie różnicuje tego swoją ilością, a raczej kształtem – punktowością tam. gdzie bas jest lekki oraz obłością w miejscach, gdzie jest go więcej. Nie ma mowy o głębi i pełni brzmienia basu – ten jest raczej wstydliwy, ale bardzo precyzyjny i mocno kontrolowany. Efekt zaskakująco ciekawy…

Średnica to główne pasmo TBA-04. To w sumie tandemowe średnie, zabrudzone, trochę matowe i sztywne, co przetwornik armaturowy tylko potęguje. Są jednak lekko ocieplone – damskie wokale pozostają nieco bardziej przymglone, ale i tak pasma średnie sprawiają wrażenie płaskiej deski. Brzmią bardzo technicznie i punktowo, znowu szkicowo, ale nie wyjątkowo analitycznie – średnica jest szczegółowa, ale potrafi zgubić pewne detale. Nie ma tutaj sterylności i sztuczności, jest zadziornie, piaszczyście i ziarniście. Słucha się tego zaskakująco dobrze – ER4 przy nich są hiperczyste i czytelne. Tutaj jest sztywno, matowo i płytko, ale bardzo przyjemnie.

Soprany również są wycofane i niezbyt równe – znów brzmienie TBA-04 prezentuje szkicowy charakter. Talerze perkusyjne przekazywane są specyficznie – są bardzo krótkie i szybkie, mało blaszane, szumiąco-cykające, ale całkiem szczegółowe. Nie ma ostrości i sykliwości, pasmo 8–10 kHz jest wygładzone, słuchawki przekazują sybilizację, ale jej nie akcentują. Soprany ilościowo są zrównane ze średnicą, potęgują wrażenie brzmieniowej deski – nie wychylają się i nie chowają.

Scena nie jest zbyt szeroka – faworyzuje wielowarstwową głębię. Często detale tła mogą zniknąć, gdyż są mocno oddalone. Ogólnie słuchawki brzmią jakby miniaturą – wszystko jest małe, instrumenty wydają się być zmniejszone i zajmują bardzo mało miejsca na scenie. Są mocno odseparowane i nieźle napowietrzone, w efekcie wydaje się jakby słuchało się muzyki z bardzo daleka, mimo że brzmienie jest blisko – mam wrażenie, że „patrzę” na dźwięk z góry. Stereofonia jest niezła, ale oba kanały tworzą raczej wspólną scenę i lubią rozkładać ją w głowie. Przestrzeń pomiędzy uszami wydaje się jednak być ogromna – nie ma efektu osaczenia dźwiękiem.

Słuchawki reagują na specyfikę źródła – na tych funowych, podkreślających bas, dopełniają się. Są wrażliwe na jaśniejsze brzmienie – robią się bardziej sykliwe, ale nie kłują. TBA-04 są jednak uparte – skupiają się na szkicowym, płaskim i punktowym brzmieniu z brudną średnicą. Tak samo traktują muzykę – lepiej brzmią lekkie rockowe utwory, jazz, funk, a nawet disco – im starsze, tym lepsze.

Podsumowanie



Słuchawki nie tylko wyglądają retro, ale tak też brzmią i, o dziwo, efekt jest bardzo dobry. Nie jest to rozdzielczość, czystość i precyzja Etymotików – TBA-04 są jeszcze lżejsze w niskich rejestrach, a Westone’y UM PRO 30 brzmią przy nich mocno basowo i ciężko. TBA-04 spodobają się raczej mniejszości, są wyjątkowo specyficzne. Ja jednak nie lubiłem brzmienia DBA-02, które poznałem dzięki Brainwavzom B2 – było dla mnie za ostre. Tutaj ostrości nie ma, ale słychać wspólny trzon, szkicowość dźwięku. Chętnie używałbym ich na co dzień, mimo że mam wrażenie cofania się w czasie. TBA-04 mogłyby być jednak tańsze.

tba-04
Fischer reklamuje te słuchawki jako unikalne brzmieniowo, precyzyjne, przeznaczone do świadomego słuchania – bez efektownego basu i góry. Chyba pierwszy raz zgadzam się z opisem brzmienia producenta – nigdy wcześniej nie słyszałem takich armatur.

Zalety:
+ bardzo dobre wyposażenie
+ dobre wykonanie i ergonomia
+ techniczne i szkicowe brzmienie, płaskie i nieefektowne


Wady:
– niepasujące tri-flange
– mało uniwersalne i wyjątkowo specyficzne brzmienie, wymagające

Sprzęt dostarczył:

REKLAMA
fiio

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj