Specyfikacja


  • słuchawki zamknięte
  • materiały: stal nierdzewna, ABS
  • konstrukcja hybrydowa (przetwornik dynamiczny 50 mm + armaturowy)
  • skuteczność: 105 dB/mW
  • impedancja: 8 Ohm
  • długość przewodu: 150 cm
  • waga: 410 g

To trudna konfiguracja – impedancja jest bardzo niska (jak na słuchawki nagłowne), z kolei skuteczność – jak na taką impedancję – wysoka. Słuchawki są więc wymagające odnośnie do wzmacniaczy, ale nie w kwestii mocy, a jakości sygnału i ich niskiej impedancji wyjściowej (w końcu zastosowano także przetworniki armaturowe, wrażliwe na zbyt wysoką impedancję wyjścia słuchawkowego). Najlepiej więc nie używać dodatkowych wzmacniaczy przy korzystaniu ze źródeł przenośnych, a jeśli wzmacniacz ma pełnić rolę modulatora dźwięku, to nie może to być sprzęt byle jaki, bo słuchawki wyciągną wszelkie szumy i zakłócenia.

REKLAMA
fiio

Brzmienie



Platforma testowa

  • Słuchawki: MrSpeakers Alpha Prime, HiFiMAN HE-400i, Oppo PM-2, AKG K551, Focal Spirit Professional, Shure SRH1440, AKG K612 Pro
  • DAC/AMP i wzmacniacze: iFi Nano iDSD, ODAC i O2, Leckerton UHA760, Aune S16, Aune T1 MK2, Heed Canamp II, Fiio E12
  • DAP: iBasso DX90
  • Interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series
  • Muzyka: wiele gatunków, różne realizacje, w tym 24-bit, DSD oraz nagrania binauralne

Hope IV to brzmienie podobne do Hope VI, ale w innym wydaniu. Model wyższy stawiał na większą równowagę, bardziej analityczny, suchy i szczegółowy przekaz, zamknięty w dużej scenie, “czwórki” to muzykalny, wciągający i lekko podkoloryzowany dźwięk lokowany w trochę mniejszej, ale wciąż przestrzennej scenie. Ponownie słychać (przez naleciałość na średnicy i charakter sopranu), że brzmienie wspomaga przetwornik armaturowy – efekt jest bardzo dobry, ale specyficzny. Same słuchawki nie są daleko od balansu, nie zmieniają mocno brzmienia, ale swój charakter mają – są jaśniejsze i ostrzejsze, lekko podkreślone w midbasie i trochę pofalowane w wyższej średnicy. Brzmią nieźle ze wszystkiego, ale – oprócz czystego sygnału – mają pewne wymagania odnośnie źródła dźwięku.

Midbas wybija się lekko ponad pasmo basu, a subbas jest obecny – gdy trzeba pokaże dobre zejście niskich tonów, ale nie jest podbity. Słychać też pewien spadek tuż przed niską średnicą (uderzenie stopy perkusyjnej jest lżejsze), stąd dzięki mocnym średnim-niskim tonom brzmienie basu jest obłe, masywne, gęste i nasycone. Nie jest to bas mocno podbity, dominujący, ale słuchawki nie są chude. Nie brakuje dociążenia, nie będzie to jednak granie dla fanów bardzo mocnego basu. Tony niskie mają odpowiednio dobrane proporcje, uniwersalny charakter: łagodny, miękki, wyciągający dużo detali. Opisywane Pandory stawiają jednak na muzykalność, relaks i angażujące brzmienie. Nie jest więc to punktowy, zwarty, wyjątkowo precyzyjny bas w wersji studyjnej, a jego rozrywkowa odmiana. Kontrola niskich tonów jest bardzo dobra, mimo lekko masywniejszego charakteru. Niskie tony odtwarzacza muszą być zdyscyplinowane, mogą być podbite, ale kontrola basu to zadanie przetwornika. Źródła swobodne w niskich tonach serwują słuchawkom zbyt luźny, rozlewający się bas.

W średnicy następuje pewne przejście w stronę armaturowego charakteru – bas jest miękki, dynamiczny, a od wyższej średnicy po sopran brzmienie jest już twardsze i chłodniejsze, co nadaje dźwiękowi bardzo ciekawego charakteru. Środek wyciąga dużo detali, jest rysowany mocną kreską, stąd werbel jest trochę mocniejszy od stopy perkusyjnej. Gitary są także mocno prezentowane, podobnie jak instrumenty dęte – średnica jest bardziej analityczna, armaturowa. Niskie pasma średnie są wyrównane, a te wyższe trochę falują. Przełom wyższej średnicy i sopranu jest mocny, dzięki czemu słuchawki mają bardziej zadziorny i ziarnisty charakter średnicy, są lekko spłycone. Pasmo 1–2 kHz jest złagodzone, 3–4 kHz mocno wybija się ponad przekaz, a góra jest także wyraźna.

Sopran jest szybki, precyzyjny, bardzo selektywny, wyciąga dużo detali, mimo że wybrzmiewa szybko. W górze słychać zdecydowany wpływ armatury, co spodoba się fanom słuchawek dokanałowych opartych na tego typu przetwornikach. Góra jest podkreślona, wybija się z wyższą średnicą ponad niską średnicę – słuchawki lubią cieplejsze, łagodniejsze i znów precyzyjne źródła, także w wysokim paśmie. Balans przesuwa się na jasną i trochę chłodniejszą stronę, słuchawki mają też pewne tendencje do wzmagania sybilizacji – pasmo 8-10 kHz jest wyraźne, ale łagodniejsze niż w modelu wyższym. Góry jest więc sporo, ma szczegółowy i mocno rysowany styl, ale brzmienie sprawia wrażenie lekko przyciemnionego. To efekt, który da się uzyskać na wzmacniaczach o niskim poziomie szumów – słuchawki potrafią wyciągnąć mocne czarne tło, przez czysty sygnał i mocno eksponowane instrumenty.

Scena jest mocno napowietrzona, a poszczególne instrumenty wyraźnie odseparowane. Eksponowane są one w szerokości, ale bardzo wyraźna jest głębia – lokowanie instrumentów jest mocno zróżnicowane, zarówno na boki, jak i w przód i tył. Brzmienie jest muzykalne i wciągające z uwagi na bardziej miękki i obły bas, ale muzykę można rozłożyć na czynniki pierwsze śledząc każdy instrument oddzielnie. Hope IV pozostają bezpośrednie, nie budują dystansu do muzyki, stawiają słuchacza w centrum akcji – instrumenty trafiają zarówno w obszar głowy, jak i poza nią, nie dobiegają gdzieś z oddali. Model wyższy tworzył iluzję większej sceny, pomieszczenia, ale tutaj jest również przestrzennie, tyle że bardziej w głębi niż szerokości. Brzmienie “czwórek” nie jest tak otwarte – słychać pewne ograniczenie zamkniętą konstrukcją.

Pandora Hope IV i sprzęt

Tak jak wspomniałem w opisie basu i sopranu, słuchawki potrzebują precyzyjnego źródła – może być lekko ciepłe, łagodne, zdyscyplinowane. Lepiej zaserwować im naturalnie brzmiące źródła niż neutralne i jasne, z którymi mogą być zbyt ostre. Świetnie zgrały się z iFi Nano iDSD ze wzmacniaczami, bardzo dobrze poradził sobie iBasso DX90 (ale na standardowym oprogramowaniu). Aune S16 również zgrał się z Hope IV, ale słuchawki wyciągnęły lekki szum sekcji wzmacniacza. Konfiguracje z FiiO E12A również były satysfakcjonujące – to wzmacniacz pod słuchawki dokanałowe, więc idealnie zgrał się z niską impedancją “czwórek”. Czysty sygnał pokazał wzmacniacz O2 – słuchawki miały na nim wyraźne czarne tło. Niestety Hope IV nie współpracowały z ODAC-iem – to przetwornik, który nie dyscyplinuje sopranu i basu, co niestety zaszkodziło brzmieniu. Heed Canamp II już się „krztusił” – było słychać, że woli wysokoohmowe przetworniki. Widziałbym świetnego kompana dla Hope IV w FiiO X5 lub X3, a z wyższej półki w AK120 II lub AK240.

Pandora Hope IV i inne słuchawki

Nie przesadzę, że oba modele serii Pandora to brzmienie jedyne w swoim rodzaju – nie słyszałem jeszcze takiej prezentacji w zwykłych dynamikach. Wyraźnie słychać wpływ armatury, brzmienie jest bardziej matowe, mocno rysowane w średnicy i sopranie. Słuchawki oparte tylko na przetworniku dynamicznym są bardziej miękkie i gładkie. Po założeniu na głowę Hope IV pierwsze minuty wywołują pewną konsternację, ale po kilku utworach inne słuchawki zaczynają brzmieć jak przez mgiełkę, dziwnie łagodnie, mimo że Hope IV wcale nie są bardzo ostre. Jest w ich klarowności coś co kojarzy mi się z Sennheiserami HD800 (precyzyjne i jasne brzmienie), jest w nich coś z AKG Q701 (mocniejsze wyższe średnie) oraz Shure SRH1440 (klarowana i jasna góra), czyli kilku otwartych modeli. Na myśl przychodzą także armaturowe słuchawki dokanałowe – średnica i sopran to brzmienie w tym stylu. Bas jest bardziej dynamiczny, więc bliżej słuchawkom do dokanałowych hybryd, które również mają dodatkowe przetworniki dynamiczne odpowiadające za niskie tony.

AKG K551 to bardziej neutralne brzmienie, łagodniejsze w sopranie (mniej reagują na sybilizujące nagrania) – słuchawki są gładsze, miększe, ale mają bardzo podobną scenę z mocną głębią. Focal Spirit Professional to bardziej naturalne brzmienie, łagodniejsze w sopranie od K551 i Hope IV – słuchawki są bardziej zrównoważone i analityczne, precyzyjne. Nie budują dużej sceny, ale są bardziej konsekwentne w ekspozycji instrumentów – słychać, że to słuchawki studyjne. Planarne MrSpeakers Alpha Prime oferują dużo łagodniejsze brzmienie w sopranie, przez co trochę ciemniejsze, ale także bardzo mocne w średnicy. Brzmią mniej krystalicznie od Hope IV, również bardziej liniowo w basie. Scenę mają dużo większą, ale poziom separacji i napowietrzenia jest bardzo podobny – Alpha Prime brzmią z większego dystansu.

Podsumowanie



hope4
Przyznaję, że Hope IV spodobały mi się bardziej niż ich droższy brat. Nie są tak techniczne, tak rozdzielcze, a bardziej muzykalne i mniej przestrzenne. To jednak dźwięk łatwiejszy w odbiorze, wciągający i intrygujący. Przez pierwsze chwile słuchawki brzmią dziwnie, ale później trudno się od nich oderwać. Spodobają się fanom armaturowych doków, hybryd i oryginalności – Pandora Hope IV to nie jest typowy dynamiczny przekaz, szkoła AKG lub Sennheisera. To coś innego, nowego, gdzie osoby znudzone europejską lub amerykańską wizją dźwięku mogą znaleźć przyjemną odmianę.


power
dla Final Audio Design Pandora Hope IV


Zalety:
+ bardzo dobre wykonanie
+ oryginalny design, solidne materiały, matowa czerń kontrastowana surową stalą
+ niezła ergonomia
+ praktyczny przewód (lekki i elastyczny)
+ bardzo dobre brzmienie, wysoka rozdzielczość, wyraźnie słyszalny wpływ przetwornika armaturowego, mocne średnie, klarowna i szybka góra, precyzyjny bas, miękki, ale dobrze kontrolowany
+ bardzo dobra głębia sceny, separacja, ilość powietrza, bezpośredni pierwszy plan
+ czułe na charakter sprzętu i jakość wzmacniaczy


Wady:
– mogą wydać się matowe, szorstkie w brzmieniu (miękki bas kontrastem do twardej wyższej średnicy i góry)
– wymagają dobrego zgrania ze sprzętem, bo są jaśniejsze i mogą być ostre (podkreślony przełom wyższej średnicy i sopranu), lubią precyzyjne źródła, cieplejsze i naturalnie brzmiące
– nie każdy wzmacniacz sprosta zadaniu – wyższa skuteczność i niska impedancja, trudne w odpowiednim napędzenia

Sprzęt dostarczył:


SPRAWDŹ AKTUALNE CENY NA CENEO.PL

REKLAMA
hifiman

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj