Specyfikacja


  • przetworniki dynamiczne 10 mm
  • impedancja 16 Ohm
  • pasmo przenoszenia 18 kHz – 24 kHz
  • skuteczność 110 dB/1 mW
  • przewód 130 cm OFC
  • wtyk 3,5 mm
  • konstrukcja Over The Ear

REKLAMA
final

Brzmienie



Platforma testowa

  • Słuchawki: Etymotic ER-4S, Fidue A63, Fidue A83, HiFiMAN RE-400
  • DAC/AMP: ODAC i O2, Matrix Mini I-Pro
  • DAP: iBasso DX90 (2.1.0L i Rockbox), Sansa Clip Zip
  • Interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series
  • Muzyka: wiele gatunków, różne realizacje, w tym baza WiMP HiFi oraz nagrania binauralne

s5
Testy przeprowadziłem w dwóch konfiguracjach tipsów: na pojedynczych oraz Comply – w przypadku S5 ma to spore znaczenie, choć w obu przypadkach słychać trzon brzmienia, ich charakter. Słuchawki definiują się brzmieniem konkretnie, nie pozostawiają wątpliwości – są ciepłe, lekko przyciemnione w średnicy, gęstsze, w pewnym stopniu faworyzują niskie tony, trochę wyostrzają górę i mają ogólny muzykalny charakter z szeroką sceną. Nie są to słuchawki dążące do neutralnego przekazu, analityczności, wierności, lecz podkoloryzowane, a efekt jest bardzo dobry.

Brainwavz S5 z pojedynczymi silikonowymi nakładkami

Słuchawki przypominają mi armatury Westone’a w wersji dynamicznej, bardziej miękkiej w brzmieniu i trochę ostrzejszej. Mają w sobie coś „analogowego” i naturalnego. S5 nie są wyjątkowo bezpośrednimi słuchawkami, budują pewien dystans, nie odkrywają dźwięku w pełni, a ich średnica jest lekko przyciemniona.

Bas akcentuje midbas, jest zaznaczony, ale nie przesadzono z ilością. Buduje on podstawę, fundament brzmienia, lubi być obły, masywny, gęstszy, lekko rozlany, bardziej obfity. Nie jest to punktowa i zwarta prezentacja, lecz większa i lekko napompowana. Nie ma efektu odchudzenia, płytkości, chociaż midbas wybija się nad subbas i wyższy bas, w efekcie czego brzmienie dołu jest ciepłe, podkreślone, ale nie syntetyczne. Bas dobrze różnicuje fakturę, ale nie należy do tych wyciągających wszelkie detale instrumentów basowych. Niskie tony są dobrze kontrolowane, ale mają swój charakterek – trochę uparty, grubszy. Ogółem to przyjemny w odbiorze bas, który nie zalewa swoją masą brzmienia, ale odważnie wybija się przed szereg.

Średnica jest dla mnie westone’owa. Słychać pewne wycofanie w wyższych rejonach (około 2–4 kHz), co w efekcie odejmuje bezpośredniości dźwięku, trochę przykrywa i przyciemnia muzykę, ale też ociepla i dodaje masy. Nie jest to prezentacja otwarta i przejrzysta – jest lekki kocyk, pewne przykrycie, rozmycie i wygładzenie. Dźwięk się nie narzuca, ale nie jest też oddalony – nie zanurza słuchacza w muzyce, a daje do niej dostęp. Brzmienie wydaje się zanurzone w czerni, jest lekko mroczne, nie jest posłodzone i typowo rozrywkowe. Taka prezentacja środka ma w sobie coś poważnego, eleganckiego, rasowego. Fani V-kowatego brzmienia i syntetycznego środka, chudego, sterylnego i krystalicznego, prawdopodobnie się zawiodą, za to melomani gustujący w basowej sygnaturze bez kastracji średnicy mogą S5 polubić.

Góra jest wyostrzona i pofalowana. Brzmi specyficznie – ustępuje niskim tonom, ale słychać podbicie w paśmie 6-8 kHz, które powoduje pewną sykliwość, ale nie zawsze. Nie jest to też specjalnie kłujące, gdyż pasmo 10 kHz jest już zgaszone, ale ponad nim znów słychać pewien akcent. W efekcie S5 mają górę krótką, ostrzejszą i szybką. Nie należy ona do wiernych, ma w sobie coś syntetycznego. Jest trochę za chuda, bywa szklista, zabrudzona, lekko rozmyta. Fani czystych cykających talerzy lub wyraźnie odseparowanych cyfrowych sampli tnących brzmienie nie znajdą tego w S5. Góra to na silikonowych nakładkach najsłabszy element słuchawek, na co wpływ mają brak wsparcia w wyższej średnicy oraz podbicie w niskim sopranie.

Bardzo dobre wrażenie robi scena dźwiękowa: szeroka, z mocną stereofonią, ale dobrze zapełniająca balans. Wydaje się być lekko przesunięta do przodu, wokale nie trafiają w centrum głowy, a są jakby bliżej twarzy, sporo dzieje się też przy uszach i nad głową. W efekcie brzmienie jest oderwane poza obręb głowy, można je „obserwować” z pewnego, choć małego, dystansu. Separacja jest dobra, ale napowietrzenie nie jest mocne – brzmienie jest zwarte, trzyma się całości, nie jest cięte na poszczególne kawałki. S5 nieźle radzą sobie z nagraniami binauralnymi, chociaż sample prezentujące front trafiają trochę wyżej niż powinny, ale głosy dobiegające z tyłu głowy odtwarzane są bardzo dobrze. Podobnie jest z lokalizowaniem dźwięku w wysokości sceny, gdzie również słychać zróżnicowanie pozycji instrumentu nad głową i to dosyć precyzyjnie. Ciekawa holografia – słuchawki się nie gubią, każdy instrument ląduje gdzie trzeba.

Brainwavz S5 z piankami Comply T-400

Uważam, że S5 brzmią zdecydowanie lepiej z piankami. Zmniejsza się ciśnienie basu, przybliża średnica, łagodzi góra, scena otwiera, a brzmienie jest swobodniejsze. Pojawia się też większe nasycenie, jest cieplej i bardziej miękko. Brzmienie jest bardziej przejrzyste i bezpośrednie, niskie tony się wyrównują, subbas wciąż ustępuje midbasowi, ale bas nie jest już tak wypchnięty. Średnica wydaje się równiejsza i nie tak westone’owa. Góra się łagodzi, przestaje kłuć, nie jest już sykliwa. Trochę się chowa, jest łagodniejsza i bardziej miękka, nie tak szklista i sztuczna. Scena nie powiększa się, ale nie jest już tak skondensowana – słychać więcej swobody.

Słuchawki na piankach są mniej efektowne, lepiej zrównoważone. Brzmienie z nakładkami silikonowymi spodoba się bardziej w rozrywkowych gatunkach, na piankach można posłuchać lżejszych brzmień.

Brainwavz S5 vs inne słuchawki

Bezpośrednie porównanie do S5 stanowiły HiFiMAN RE-400, które prezentują odmienny charakter brzmienia – są zdecydowanie jaśniejsze i sporo chudsze, bardziej bezpośrednie i analityczne, bas mają bardziej punktowy i szybszy, są też lżejsze w niskich tonach. Brzmienie mają wyrównane, ale też gładkie. S5 są bardziej obfite, cieplejsze, masywniejsze, nie mają takiej równowagi – wybija się midbas, góra nie jest tak równa i otwarta jak w RE-400. S5 mają bardziej rozrywkowy, lekko klejący się charakter, a HiFiMAN-y wydają się być neutralne, trochę obojętne. Doki HiFiMAN-a prezentują też mocniejszą głębię, przy nich S5 faworyzują szerokość.

Następnymi dynamikami konfrontowanymi z Brainwavz S5 były Fidue A63. Te są bliżej brzmienia RE-400 niż S5, są trochę cieplejsze od RE-400, łagodniejsze w górze, masywniejsze w basie, ale dalej są chudsze od S5, bardziej naturalne i wyrównane. S5 mają bardziej podkreślony midbas, średnicę wycofaną w wyższych jej pasmach, są mniej bezpośrednie, ale brzmią szerzej, bardziej przestrzennie. Brainwavz mają trochę ostrzejszą górkę, ale ogólnie są ciemniejsze od A63, bardziej gęste i obfite. Bliżej mi do brzmienia A63, ale przydałaby się im scena z S5. Nie mają też takiej poważnej, lekko mrocznej atmosfery jak Brainwavz S5.

Brainwavz S5 i źródła oraz muzyka

Świetnie spisał się iBasso DX90 – połączenie się uzupełniło, bas zyskał precyzji, góra zwarcia, scena pokazała co potrafi w szerokości. S5 potrzebują zdyscyplinowanej góry i precyzyjnego basu, połączenia o ostrzejszym brzmieniu mogą wzmóc sykliwość sopranu, a te o swobodnym i podkreślonym basie mogą przymulić słuchawki. Nie jest to sprzęt wyjątkowo wymagający i czuły na jakość źródła, ale warto unikać ekstremalnych charakterów w odtwarzaczach lub smartfonach. S5 spisały się też bardzo dobrze z Sansą Clip Zip, brzmiąc mocniejszą średnicą, łagodniej w skrajnych pasmach, choć niestety mniej przestrzennie, ale na poziomie.

S5 spiszą się w wielu gatunkach – radzą sobie w starszym rocku, angażują w elektronice, a jazz brzmi muzykalnie i masywnie. Raczej nie zagrają chłodno, chudo i cyfrowo, nawet jeśli taki jest materiał muzyczny. Słuchawki dodają masy, ciepła, uwypuklają brzmienie, ale jeśli jest to do zaakceptowania, to S5 nie zmniejszą listy słuchanej muzyki. Podobnie jest w kwestii jakości muzyki – gorsze realizacje nie psują humoru.

Podsumowanie



s5
S5 to zdecydowanie lepsze słuchawki od S1 lub R3, chociaż słychać podobny zamysł producenta. Mają jednak wyższą rozdzielczość, szczegółowość, mocniejsze nasycenie, większą scenę i bardziej precyzyjne eksponowanie instrumentów, a do tego nie są tak wymagające co do gatunków muzyki oraz źródła. Oferują bardzo przyjemne i muzykalne brzmienie, nie narzucają się, ale też nie ukrywają muzyki. Dobre wrażenie robi scena, gęstość i lekko przyciemniona atmosfera. Lepiej jednak sprawdzają się z piankami Comply – na silikonowych nakładkach góra i bas są serwowane trochę zbyt mocno. Nie jest to moje brzmienie, wolę charakter HiFiMAN RE-400 lub szkołę Etymotic, ale S5 dały mi sporo frajdy z odsłuchów, odprężały i wciągały. Nie mają może wyjątkowego stosunku jakości do ceny, ale poziom prezentują bardzo dobry.


power
dla Brainwavz S5

Zalety:
+ bardzo dobre wykonanie
+ ciekawy design
+ dobre i uniwersalne brzmienie – ciepłe i lekko przyciemnione, muzykalne z szeroką sceną, niebezpośrednie, ale wciągające, ze sporą dawką detali
+ bardzo dobra ergonomia


Wady:
– wyostrzenie góry i podbicie basu na silikonowych nakładkach (lepiej na Comply)
– góra trochę za krótka i rozlewająca się, wycofana wyższa średnica, pewien kocyk na brzmieniu

Sprzęt dostarczył:



SPRAWDŹ AKTUALNE CENY NA CENEO.PL

REKLAMA
hifiman

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj