Specyfikacja


  • przetworniki dynamiczne 9 mm
  • impedancja 16 Ohm
  • skuteczność 100 dB @ 1 mW
  • przewód miedziany 120 cm, wtyk 3,5 mm

REKLAMA
final

Brzmienie



Platforma testowa

  • Słuchawki: Etymotic ER-4PT (ER-4S), Etymotic HF3, HiFiMAN RE-400, Cresyn C450S, Cresyn C110S
  • DAC/AMP i wzmacniacze: ODAC i O2, ADL A1
  • DAP: iBasso DX90 (FW 2.1.0L i Rockbox), Sansa Clip Sport, Sansa Clip Zip
  • Interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series
  • Muzyka: wiele gatunków, różne realizacje, w tym baza WiMP HiFi, 24 bit oraz binauralne

Nie tylko wizualnie S0 przypominają mieszankę nowych modeli Brainwavz ze starszą serią M, również brzmienie miesza dwie serie. Co prawda jest trochę równiejsze, gładsze, ale pozostaje cieplejsze, z mocniejszym basem, sporym nasyceniem, zgodnie z serią S. Słychać, że to młodszy brat “piątek”.

s0
Niskie tony S0 są podkreślone, wybijają się ponad przekaz, lubią być priorytetowe, ale jeszcze nie dominują. Bas jest raczej obły, obfitszy, a nie punktowy, szkicowy. Dół jest dobrze kontrolowany, nie jest to jednak prezentacja wyjątkowo analityczna i szczegółowa. Dobrze różnicowane są brzmienia, ale muzykalność stawiana jest ponad analitycznością. Bas jest podkreślony w midbasie, ale równo przechodzi w wyższy bas, czyli płynnie w średnicę. Dzięki temu słuchawki współpracują z muzyką popularną, rockową, nie straszny im także kontrabas, który jednak jest trochę bardziej uwypuklony niż powinien. Subbas jest słabszy, zejście nie jest zaakcentowane, niskie składowe są obecne, ale rządzi jednak midbas – ten soczysty, bardziej obfity, trochę zadziorny. Jestem zaskoczony jakością basu – robi wrażenie, jest muzykalny, dynamiczny i dobrze współpracuje z wieloma gatunkami, a do tego jest go trochę mniej niż w S5, co akurat wyszło słuchawkom na dobre.

Średnica jest dosyć mocna, bliska – S0 nie rozkładają brzmienia na planie litery V. Tony średnie są również ciepłe i miękkie, ale nie są wygładzone i sterylne – gdy trzeba słyszalna jest ziarnistość, instrumenty dęte wybrzmiewają z charakterem, gitary z mocą i dociążeniem. Wrażenie robią wokale, gdyż nie wycięto wyższej średnicy (ale jednak ustępuje tej niższej) – głosy są naturalne, bliskie. Słuchawki nie są do końca bezpośrednie, ale wokale pozostają wyraźne i przejrzyste, nie są wycofane, ani zgaszone. Nie przykrywa ich ten „koc”, ale są lekko przyciemnione. Sprawdza się to zarówno w jazzie, jak i elektronice (z bardziej midbasowym dołem), a nawet metalu – to również pozytywne zaskoczenie.

Góry się obawiałem, gdyż S5 z silikonowymi nakładkami potrafiły być za ostre, miały tendencję do lekkiej sykliwości. Góra S0 jest grzeczniejsza, a jednocześnie jaśniejsza. Ma to też wpływ na bardziej bezpośrednie całościowe brzmienie – S0 są jaśniejsze niż S5. Góra na silikonowych tipsach nie syczy, ale to najsłabszy element jakościowy. Sopran jest pofalowany, lekko zgaszony przed 8 kHz oraz wycofany przy 10 kHz (co likwiduje sykliwość), mocny przy 12 kHz, wyżej słychać już roll-off (wycofanie). W efekcie cyfrowe sample mogą być lekko przytkane, niektóre realizacje talerzy perkusyjnych są wzmocnione, ale góra się trochę zlewa oraz szeleści. Ustępuje ona pod względem rozdzielczości niskim i średnim tonom – S0 to słuchawki skoncentrowane raczej w niższych składowych, cieplejszym brzmieniu, masywniejszym. Nie jest to granie dla fanów krystalicznej góry, chłodu, precyzji i jasności, nawet ostre nagrania serwowane są łagodniej.

Scena nie jest wyjątkowo szeroka, mocniejsza jest głębia. Pierwszy plan trzyma się blisko uszu i nie oddala od nich mocno. Większe zróżnicowanie następuje w wysokości i głębi, scena jest trochę uniesiona ponad linię oczu i cofa się za głowę – front trafia w centrum. Instrumenty eksponowane są mocniej na płaszczyźnie przód-tył niż lewa-prawa. Są one dobrze odseparowane, dystanse pomiędzy nimi lekko napowietrzone, ale scena jest raczej całościowa, zwarta. Tworzy niewielką „bańkę”, sporo instrumentów wybrzmiewa w głowie. W kwestii przestrzeni S0 są typowe, nie jest źle, ale niczym się nie wyróżniają. S5 kreowały już szerszą scenę, mocniej napowietrzoną, z ekspozycją instrumentów bardziej od przodu, o mocniejszym zróżnicowaniu pozycjonowania. S0 mają scenę mniejszą, bardziej bezpośredni pierwszy plan.

Model S5 wolałem z piankami Comply T400 – łagodziły sykliwość i bas. Z S0 na silikonach jest bardzo dobrze, ale w zestawie są jeszcze pianki S-400. Według mnie efekt na piankach jest również lepszy, ale to kwestia preferencji. Słuchawki z piankami są zdecydowanie jaśniejsze i równiejsze, mocniejsza jest wyższa średnica, brzmienie bardziej napowietrzone, bardziej neutralne i wierniejsze, ale sporo chudsze w basie. Ogólnie lubię serię “S” Comply i uważam, że służy także zerówkom. Zniknął obfitszy i mocno dociążony dół z silikonów, więc jeśli bas jest priorytetem, to pianki się nie sprawdzą. Izolacja jest również słabsza. Sprawdziłem także pianki T-400, których w zestawie nie ma – efekt był również dobry, cieplejszy, masywniejszy z większym dociążeniem. Brzmienie było trochę chudsze, ale lekko przymulone, bardziej wycofane w sopranie, za to izolacja była lepsza niż na S-400.

S0 nie wymagają wiele od sprzętu, ale są czułe na jego charakter. Z iBasso DX90 z oprogramowaniem Rockbox było najlepiej – bas był lżejszy, bardziej precyzyjny i szczegółowy, brzmienie jaśniejsze, scena szersza, ale dalej lekko wycofana w okolicę ramion i bliska w pierwszym planie. Z oprogramowaniem 2.1.0 w wersji Lurkera0 również było bardzo dobrze – mocniej w basie, muzykalnie i gładko. Słuchawki zgrały się bardzo dobrze z Sandiskiem Clip Sport, chociaż scena była bardzo wąska, a pierwszy plan wręcz natarczywy. Bas w stosunku do DX90 lub ODAC-a i O2 trochę się zmniejszył, brzmienie było równiejsze – to dobre połączenie do większości gatunków. Najlepiej łączyć S0 z neutralnymi/jasnymi źródłami, mocno basowe i przyciemnione sprzęty mogą je przymulić. Podejrzewam, że cieplejszy FiiO X1 oferuje jeszcze akceptowalną sygnaturę do współpracy z S0.

Podsumowanie



s0
Spodziewałem się dużo gorszego poziomu od Brainwavz S5, tymczasem S0, choć rzeczywiście ustępują w scenie, pozycjonowaniu, zróżnicowaniu instrumentów, to oferują również muzykalne, ciepłe brzmienie, mniejsze w scenie, ale za to z łagodniejszą, nie sykliwą górą. Sygnatura jest ogólnie lżejsza, trochę jaśniejsza, co jest zwrotem w stronę starszych słuchawek Brainwavza. S0 przypominają mi trochę ProAlpha połączone z M1 oraz S5, to także bardzo dobre wykonanie i atrakcyjna strona wizualna. Nie zabrakło bogatego wyposażenia, w tym bardzo dobrych pianek, wygodnego klipsa i nowej opaski do przewodu. Brainwavz nie zawiódł – S0 zasłużyły na rekomendację. Subiektywnie również bardziej przypadły mi do gustu niż S5, chociaż chciałoby się jednak szerszej sceny, ale to i tak krok naprzód w stosunku do poprzednich modeli z serii S czy R3.


power
dla Brainwavz S0

Zalety:
+ bogate wyposażenie
+ bardzo dobre wykonanie
+ ciekawy design (zwrot w stronę starszych serii słuchawek)
+ bardzo dobre brzmienie, cieplejsze, dociążone z bezpośrednimi wokalami, dobrą szczegółowością, ale o ogólnym muzykalnym charakterze, nieźle wyważonym i całkiem uniwersalnym
+ niezła ergonomia (małe kopułki, nie irytują uszu)
+ mniejszy splitter, wtyki, kopułki w stosunku do S5, S1


Wady:
– efekt mikrofonowy (zakładanie Over The Ear może rozwiązać problem)
– góra gorszej jakości niż środek i bas, trochę się zlewa, brakuje precyzji, detali (pofalowana)
– trochę wycofana scena, w dużej mierze zamknięta w obrębie głowy
– przeciętna izolacja

Sprzęt dostarczył:



SPRAWDŹ AKTUALNE CENY NA CENEO.PL

REKLAMA
hifiman

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj