Final Audio Adagio II i III to słuchawki dokanałowe z przetwornikiem dynamicznym wyceniane na 199 zł i 299 zł. Czy są równie dobre, co niewiele droższe armaturowe Heaven II?

Po teście nagłownych Hope IV oraz Heaven II postanowiliśmy wziąć na warsztat następne słuchawki Final Audio Design, tym razem padło na dokanałowe dynamiki. Wspomniane na wstępie Heaven II zrobiły na nas wrażenie zrównoważeniem, rozdzielczością i wykonaniem. Modele Adagio to już odmienny, nie tak minimalistyczny design, ale wciąż wyróżniający się.

Wyposażenie



Sample otrzymałem w opakowaniach zastępczych, z dwoma parami tipsów w rozmiarze M i S. W wersji sklepowej dostępna jest także para w rozmiarze L, i to chyba wszystko.

Konstrukcja



Adagio II i III to ta sama obudowa i przewód, ale inna kolorystyka. Oba modele dostępne są w kilku wariantach: „dwójki” w kolorze morskim, beżowym i czarnym, zaś „trójki” to wariacje czerni, bieli i czerwieni w dwóch wersjach kolorystycznych. Słuchawki wykończone zostały na błysk.

Kopułki serii Adagio kojarzą się z lotnictwem – przypominają silniki samolotowe. Są aerodynamiczne, mocno zwężone z odstającym wierzchołkiem w tylnej części, gdzie wokół umieszczono otwory. Tulejki oddzielone są za pomocą pierścienia – w Adagio III jest srebrny, a kolor części tulejkowej odpowiada kanałom (czerwień dla prawego, biel lewego). W “dwójkach” to kolor pierścienia odpowiada poszczególnym kanałom. Wyloty tulejek są wąskie i zakończone materiałowym filtrem.

adagio
adagio
adagio
adagio
adagio
adagio
Przewody słuchawkowe wpuszczone zostały w dolnej części za pomocą gumowanego wtyku, tam też widać dodatkowe oznaczenia kanałów. Kable nie robią takiego wrażenia jak w serii Heaven, są okrągłe i dosyć cienkie, ale producent zapewnia o ich trwałości. Właściwie są zwyczajne, ale płaski splitter ma jednak malutki suwak, a wtyk to znany z innych słuchawek FAD „pistolet”.

adagio
adagio
Słuchawki są wykonane dobrze, precyzyjnie – nie ma niedoróbek. To tworzywa sztuczne (ABS), ale twarde, solidne i również lekkie. Dobre wrażenie sprawiają także tipsy: grube i miękkie w dotyku oraz bardzo gładkie. Kształt kopułek serii Adagio jest specyficzny, mi do gustu bardziej przypadły metalowe Heaven. Adagio są bardziej kosmiczne, chociaż logo producenta na boku oraz specyficzna kolorystyka dodaje im pewnej elegancji.

REKLAMA
fiio

Ergonomia



Oba modele spisują się pod tym względem tak samo – nie ma problemu z izolacją, słuchawki szybko „łapią seala” oraz dobrze wypełniają kanał słuchowy. Obudowy są bardzo lekkie, praktycznie nie czuć ich w uszach, ale spiczaste wierzchołki kopułek mocno wystają z małżowin. Izolacja pasywna jest przeciętna – słuchawki nie odcinają w od świata, dźwięki otoczenia są słyszalne, ale podczas odsłuchów otoczenie nie powinno przeszkadzać. W przypadku wyjątkowo głośnych warunków tłumienie może być jednak niewystarczające.

Przy zakładaniu klasycznym daje się we znaki efekt mikrofonowy – nie należy do najbardziej uporczywych, ale warto prowadzić przewód za uchem metodą OTE, bo wspomniana niedogodność znika, a słuchawki trzymają się tak samo dobrze. Pomaga suwak splittera, podciągnięty pod brodę dobrze stabilizuje przewodu na uszach.

Nie mam zastrzeżeń odnośnie ergonomii – oba modele są wygodne, a do tego łatwe do napędzenia.

REKLAMA
hifiman

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj