Świat audio bardzo entuzjastycznie zareagował na informacje dotyczące nowego, high-endowego DAP-a iRiver – AK100. Mimo że nie jestem odbiorcą tego sektora rynku audio, postanowiłem sprawdzić co takiego potrafi ten bardzo drogi produkt. Czy to rzeczywiście rewolucja jakościowa w dziedzinie przenośnego audio?

iRiver AK100 jest reklamowany jako najmniejszy odtwarzacz, który radzi sobie z plikami w jakości studyjnej. Marketing kręci się wokół problemu jakości odtwarzanej muzyki, tego jak dużo tracimy słuchając skompresowanej muzyki w formacie mp3 na niskiej jakości sprzęcie. Jest w tym wiele racji, nasze uszy są coraz słabsze. Nieużywany narząd zanika, a hałas miast, przeciętnej jakości muzyka towarzysząca zakupom, jeździe samochodem czy płynąca ze standardowych słuchawek dousznych, w które wyposażone są telefony komórkowe, to jedne z głównych powodów tego problemu. AK100 został stworzony by przywrócić jakość muzyce, by dać audiofilom możliwości sprzętu stacjonarnego zamknięte w niewielkiej obudowie. Za tak wzniosłą ideę trzeba jednak zapłacić aż 2500 zł. Ciekawe, co AK100 oferuje w porównaniu do konstrukcji stacjonarnych, opartych o ten sam DAC…

Wyposażenie, budowa i podstawowa specyfikacja



Opakowanie robi wrażenie: jest eleganckie i estetyczne, użyty karton przypomina gruby papier kredowy w kolorze matowej czerni. By dostać się do wnętrza pudełka należy wysunąć je z nakładki informacyjnej z wielkim logo Astell&Kern. Pod spodem znajduje się znacznie twardsze i subtelniejsze pudełko, z którego wewnętrzną cześć wysuwa się za pomocą skóropodobnej tasiemki. Odtwarzacz spoczywa w środku w wyprofilowanej foremce i jest dodatkowo przykryty kartonikiem z kolejnym logo. W dolnej części pudełka znajduje się podłużna książeczka informacyjna, która zawiera kartę microSD z 5 utworami w jakości studyjnej wydanymi przez Chesky Records (2 GB pojemności). Pod odtwarzaczem znajdziemy nacięte miejsce do podważenia wkładki, w której umieszczono następujące akcesoria:

  • skrócona instrukcja obsługi,
  • karta gwarancyjna,
  • folia poliwęglanowa na plecy urządzenia oraz wyświetlacz,
  • materiałowe etui,
  • kabel połączeniowy.

ak100
ak100

REKLAMA
fiio

Design opakowania zachwyca, ale jego jakość niestety nie. Nacięcia do wyciągania pudełka z akcesoriami wykonane są na cienkim kartonie, który łatwo się rwie, gdyż wewnętrza wkładka jest zamocowana dosyć ciasno i trudno ją wyciągnąć. Etui to delikatna, bawełniana kieszonka, lekko obszyta nitką. Nie ma żadnego zamknięcia, po umieszczeniu w niej odtwarzacza, należy włożyć jej pokrywę w środek – wygląda jakby miała się lepiej sprawdzić jako ściereczka. Cieszy obecność naklejanych folii zabezpieczających urządzenie przed porysowaniem, niemniej zamiast nich wolałbym mocniejszy futerał.

ak100

Obudowa AK100 o wielkości dwóch paczek zapałek wykonana została w znacznej części ze szczotkowanego aluminium. Plecy odtwarzacza są jednak plastikowe, podobnie jak umieszczone u góry gniazda słuchawkowe i optyczne. Lewa ścianka to miejsce na przyciski sterowania odtwarzaniem – utwór wstecz, pauza i następny utwór, które służą również do przewijania nagrań. Prawa ścianka wyposażona jest w górnej części w plastikowe, dosyć mocno wystające pokrętło głośności z oznaczeniem skali za pomocą pojedynczej, czerwonej kropki. Z lewej strony spodu urządzenia umieszczono gniazdo microUSB oraz dwa sloty na karty pamięci microSD zabezpieczone plastikową zasuwką. Karty mają dosyć dużo luzu, trzeba być niezwykle precyzyjnym by udało się je wypiąć.
Ponad połowę frontu urządzenia zajmuje dotykowy ekran pojemnościowy. Urządzenie pewnie leży w dłoni, jest solidne. Zastrzeżenia budzi jedynie pokrętło głośności – wygląda delikatnie i nie stawia wyraźnego oporu przy używaniu. Jest precyzyjne, ma 150-stopniową skalę, ale wygląda nie najlepiej – z chęcią zamieniłbym je na dwa przyciski, aby nie bać się o przypadkowe wyrwanie przy wkładaniu do kieszeni.

REKLAMA
hifiman

4 KOMENTARZE

  1. aktualizacja firmware do wersji 1.30 dodaje wsparcie formatów AIFF , ALAC , AAC

    stwierdzenie na wstępie przez testera: „mimo iż uważam, że utwory w jakości studyjnej to w tym wypadku fanaberia” deklasuje go jako recenzenta audofilskiego odtwarzacza – to tak jakby małpie do zabawy dać zegarek, a ślepemu lornetkę! żenada!

  2. Nie uważam, żeby obsługa muzyki takiej jakości była potrzebna w odtwarzaczach przenośnych – na spacerze czy w pociągu nie zrobi to żadnej różnicy. Zresztą, polecam zrobić sobie ślepe testy (ABX) i spróbować rozróżnić 16/44 od 24/96.

  3. Panie Macieju, szczerze przepraszam na spersonalizowany atak, ale usprawiedliwiają mnie emocje, które (niczym muzyka z AK100) we mnie grały. Jestem z generacji usnet’u, a zachowałem się jak dzieciak „wychowany” na dzisiejszych forach internetowych. Wieczorem zobowiązuję się nawiązać merytoryczną dyskusję.

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj