AK240 to flagowy odtwarzacz muzyki ze stajni Astell&Kern. Wielofunkcyjne i rozbudowane urządzenie wyceniane jest na… 10 000 zł…

Cóż za ładna, okrągła sumka, a należy doliczyć do niej także 849 zł za stację dokującą i 199 zł za pilot Bluetooth, które także otrzymałem do testu.

ak240
Astell&Kern to marka kontrowersyjna, która spotyka się jednocześnie z uwielbieniem fanów oraz krytyką, choć ta ostatnia ma związek głównie z wysoką ceną produktów. Robienie z AK240 skandalu w stylu: „odtwarzacz mp3 za 10 000 zł!” jest jednak chybione, to w końcu dużo bardziej rozbudowane i wielofunkcyjne urządzenie, audiofilski all-in-one, a nie tylko banalny odtwarzaczi. Urządzenie oferuje obsługę gęstych formatów, muzyki DSD, wyposażone w łączność Wi-Fi do obsługi serwera muzyki i aktualizacji oprogramowania, wbudowany Bluetooth, wyjście zbalansowane, opcję DAC-a USB, a to wszystko zamknięte w odważnej obudowie.

Opakowanie i akcesoria



Astell&Kern trzyma się obranej drogi w kwestii wyposażenia. AK240 to również eleganckie opakowanie, matowy czarny papier ze srebrnymi wstawkami oraz minimalistyczne grafiki. W zestawie znajdują się: futerał, kabel USB, dwie zaślepki czytnika kart microSD, folie zabezpieczające na tył i front oraz instrukcje obsługi. Futerał jest skórzany, tym razem zielonkawy na zewnątrz oraz ponownie z lekkim włosiem wewnątrz.

Stacja dokująca pakowana jest podobnie, a dodatek stanowi jedynie karta gwarancyjna. Zresztą powinna ona być fabrycznie dołączana do AK240, co najwyżej pilot mógłby być opcjonalny.

Konstrukcja odtwarzacza



Nie sposób nie zacząć od designu. Prezentowany na pierwszych grafikach reklamowych AK240 był zwyczajnie brzydki. To jednak mało fotogeniczny sprzęt, którego walory estetyczne trudno było uchwycić na fotografii, za to w ręku wygląda już dobrze. Design to „światło i cień”, producent podszedł do tematu artystycznie. Blok wyświetlacza ma mocne wypustki na dolnym i prawym boku, ścięte w taki sposób, że przypominają cień rzucany przez bryłę. Urządzenie mocno odstępuje od minimalizmu AK100 i AK120, ale jest w nim również coś monumentalnego, zimnego, ale też bardziej agresywnego w postaci wielu kantów i mocnych ścięć.

ak240
ak240
Konstrukcja wykonana jest duraluminium, a obudowa jest właściwie jednoczęściowa. Cały proces produkcji opisano na stronie producenta – zaczyna się od jednolitej bryły materiału, która jest wycinana metodą skrawania, a następnie wielostopniowo obrabiana (piaskowana, anodowana itd.), zaś na końcu laserowo nakłada się oznaczenia. Po 12-częściowym procesie obudowa jest gotowa na zamontowanie układu i pleców z włókien węglowych.

AK240 to solidny, ciężki i masywny klocek, dosyć duży, ale wciąż poręczny. Sprawia wrażenie niezwykle trwałego i mocnego, jest też wyjątkowo dopracowany. Obudowa w kolorze gun-metal przyjemnie kontrastuje z czarną ramką tafli wyświetlacza dotykowego o przekątnej 3,31 cala. Na środku dolnej ramki znajduje się oddzielny przycisk dotykowy – widać tylko niewielką kropkę. Lewy bok urządzenia wyposażono w trzy przyciski sterowania (również dobrze znane) oraz, w dolnej części, czytnik kart microSD. AK120 miał dwa sloty, ale w AK240 zainstalowano 256 GB pamięci wbudowanej, więc drugi czytnik okazał się zbędny. Nie zabrakło za to znaku rozpoznawczego, czyli pokrętła z prawej strony, które tym razem jest mocno zabudowane, wtopione w „cień” rzucany przez bryłę.

ak240
ak240
ak240
ak240
ak240
Ogólnie ewolucja produktów spod znaku AK wygląda ciekawie – sterczące pokrętło AK100 dostało w AK120 lekkie zabezpieczenie w formie wypustek, a w AK240 zostało już zabudowane. Na spodzie urządzenia ulokowano gniazdo microUSB, a na szczycie znajduje się wyjście słuchawkowe 3,5 mm (pełniące też funkcję wyjścia optycznego), zbalansowane 2,5 mm oraz włącznik. Plecy przedstawiają gęstą, grafitowo-platynową fakturę z włókien węglowych, taką samą jak na słuchawkach AKR03 Roxanne.

Tym razem nie podoba mi się skórzany futerał. Osobiście nie przepadam za prawdziwą skórą, ale futerały poprzednich modeli wyglądały bardzo dobrze. Tutaj kolor jest zielonkawy i niezbyt pasuje do obudowy w kolorze gun-metal. Niezbyt trafiony jest też kształt – wygląda trochę jak Frankenstein – jest zniekształcony, a szwy tylko ów efekt potęgują. Futerał zdecydowanie odbiera sprzętowi walorów, detali.

ak240
ak240
ak240
ak240

REKLAMA
hifiman

REKLAMA
fiio

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj