AK100 II to odświeżona wersja debiutanckiego odtwarzacza od Astell&Kern, czyli hi-endowej marki iRivera. Nowa setka posiada bardzo podobny design do AK120 II, a wyceniona została na 3499 zł i 1 grosz.

Testowaliśmy już prawie wszystkie odtwarzacze tej marki, z wyłączeniem edycji specjalnych. “Maglowanie” nowej serii rozpoczęliśmy od końca, czyli od AK240 – najdroższej zabawki Astell&Kern wycenianej na 10000 zł. Następnie przyszła pora na półkę 6500 zł, czyli AK120 II. Nowy AK100 wydaje się przy nich tani, ale to nadal spora kwota. Nasz test pierwszego AK100 okazał się też pechowy – odtwarzacz miał wtedy niedopracowany soft i dopiero po aktualizacji pokazał, na co go stać. AK100 II to już produkt dopracowany, ale czy jest wart 3500 zł?

Jako że AK100-II oferuje prawie identyczny design i oprogramowanie co AK120-II, opis wizualny oraz softu został skrócony. Po detale wykończenia, oprogramowania, a także ergonomii zapraszamy do lektury testu AK120 II (o oprogramowaniu można poczytać także w naszej recenzji AK240).

Wyposażenie



Pakowanie nowej setki to również wysokiej jakości papier, czarny, matowy. W środku znajduje się oddzielne pudełko z dwoma przegródkami, a w nich:

  • kabel USB-micro USB;
  • dwie zaślepki czytnika kart;
  • skórzany futerał;
  • dodatkowe folie na obudowę;
  • karta gwarancyjna.

Kabel USB jest standardowy dla produktów Astell&Kern i ma niewielkie, zaokrąglone obudowy.

Futerał jest moim zdaniem najładniejszy ze wszystkich dodawanych do odtwarzaczy AK, ale jednocześnie najmniej elegancki. To ponownie sztywna skóra z miękką wyściółką od wewnątrz. Ma on kolor szary o paskowej fakturze i trochę przypomina jeans. Odsłania ekran, przyciski boczne, górną krawędź wraz z wcięciem na pokrętło głośności, zakrywa natomaist czytnik kart.

ak100-ii
ak100-ii

REKLAMA
final

Konstrukcja



AK100 II to właściwie zupełnie inne urządzenie od poprzednika, zarówno w środku, jak i na zewnątrz. Nowa setka i stodwudziestka oferują nowy design, zreszta bardzo podobny – różnią się tylko wymiarami i wykończeniem. Producent zerwał z kształtem starszych modeli, szerszych obudów na rzecz wydłużonych, bardziej smartfonowych, ale jednak odwróconych do góry nogami.

ak100-ii
Obudowa AK100 II to kanciasta bryła o wymiarach 55 na 111 mm, a jego grubość to prawie półtora centymetra. Więc przy wadze 170 gramów jest to zatem większy sprzęt, ale wciąż zgrabny jak na wielofunkcyjny odtwarzacz muzyki – jest też mniejszy od AK120 II oraz AK240. Front urządzenia to spory wyświetlacz, nad którym obudowa została wydłużona. Na jej szczycie znajdują się: włącznik, wyjście zbalansowane i słuchawkowe (Line Out w jednym). Prawy róg to pokrętło głośności, które – tak jak w AK120 II – jest zarówno wpuszczone w bryłę obudowy, jak i zabezpieczone wypustką niczym z poprzedniego AK120.

ak100-ii
Na lewym boku tradycyjnie umieszczono trzy przyciski sterowania muzyką, a w spodniej części pojedynczy czytnik kart micro SD. Dolna krawędź zawiera jedynie gniazdo micro USB.

ak100-ii
ak100-ii
Obudowa jest wycięta metodą skrawania – AK100 II to solidny i masywny dwuwarstwowy klocek. Aluminium jest delikatnie szczotkowane, w kolorze platynowe, błękitnie pobłyskujące, a jego faktura nie jest wyraźna.

Wyświetlacz to 3,31-calowy AMOLED o rozdzielczości 480×800 pikseli. Jak dla mnie to najlepszy ekran montowany w znanych mi DAP-ach – oferuje dobre kolory, jest jasny i wyraźny. To aż nadto, jak na odtwarzacz muzyki, chociaż dalej nie jest to poziom znany ze smartfonów z wyższej półki. Pod wyświetlaczem umieszczono pojedynczy przycisk dotykowy.

ak100-ii
Na pierwszy rzut oka AK100 II wygląda jak AK120 II, ale jest jednak uproszczony. Z tyłu AK120 II ma nacięcia w formie gwiazdek z logotypów producenta, ma inny odcień, jest też bardziej wydłużony w części ponad ekranem, gdyż mieści jednak podwójny układ DAC-a. Dla mnie to jednak AK100 II wygląda najlepiej – jest najprostszy, dalej elegancki, a do tego ma najbardziej proporcjonalne wymiary.

Ergonomia i obsługa



Uważam nowy kształt odtwarzaczy AK i rozmieszczenie elementów za bardzo udane. To ponownie „odwrócony” smartfon, ale tym razem z racji krótszej obudowy nie jest to aż tak odczuwalne.

Odtwarzacz dobrze trzyma się w lewej dłoni, kciuk kontroluje wtedy boczne przyciski, a prawa ręka obsługuje wyświetlacz oraz pokrętło głośności. Palec wskazujący lewej dłoni może sięgnąć po włącznik lub kontrolować pokrętło. Kanciasta obudowa początkowo trochę drażni dłoń – przyjemniej używa się AK100 II w futerale.

Gniazda ulokowano u góry, część u szczytu jest wydłużona, więc odtwarzacz wygodnie wyciąga się z kieszeni – wtyki i pokrętło głośności nie przeszkadzają. Regulacja to poziom AK120 II – pokrętło jest zdecydowanie lepsze niż w starszych modelach. Nie odstaje tak mocno, przyjemnie tyka przy obrocie i nie ma luzów. Nie stawia dużego oporu, ale skala jest gęsta. Dodatkowo, ma ono wygodne wgłębienie oraz gęste wypustki.

Podobnie jak w AK120, czytnik kart microSD został również wpuszczony dosyć głęboko – aby włożyć lub wyjąć kartę może być konieczne użycie dodatkowego narzędzia.

ak100-ii
Nie mam zastrzeżeń odnośnie ekranu dotykowego – jest czuły i precyzyjny. Obraz wyświetlany jest poprawnie, kolory nasycone, a czcionki gładkie. Barwy niestety ochładzają się mocno po przyciemnieniu podświetlenia – biel wyraźnie zabarwia się na niebiesko.

Mimo że AK120 II jest mniejszy niż pozostałe nowości Astell&Kern, to wciąż należy go uznać za dość duże urządzenie. Odznacza się w kieszeni, nie jest też lekki – daleko mu do wymiarów topowego smartfona. Sprawia jednak pozytywne wrażenie, wygląda pancernie i efektownie.

REKLAMA
fiio

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj