Zastosowane zawiasy wydają się być solidne – są szerokie i trzymają pokrywę matrycy na tyle mocno, że do jej otwarcia trzeba użyć obu rąk. Sama matryca odpowiednim ustawieniu trzyma się sztywno, nieznacznie chybocząc przy większym ruchu, co może być wadą w przypadku tak mobilnego sprzętu jak VX6.
Pulpit roboczy również sprawia wrażenie bardzo solidnego – praktycznie nie czuć uginania obudowy. Klawiatura też ugina się dużo mniej niż w Asusie 1215N – kolejny plus dla droższego brata. Jedynym „mało sztywnym” miejscem jest wieko laptopa. To jednak dość powszechny problem we wszystkich laptopach i nie zaliczałbym tego do jakichś specjalnych minusów – Lamborgini po prostu nie wyróżnia się w tym względzie in plus.
Docenić natomiast trzeba rozkład portów – wszystkie rozlokowano po obu bokach. Dobrym pomysłem jest ulokowanie obok siebie dwóch wyjść video (D-Sub oraz HDMI) bowiem raczej nie korzystamy z obu jednocześnie. VX6 wyposażono też w porty USB 3.0, co jest kolejnym „powiewem luksusu”.
Lewa: złącze zasilania, D-Sub, HDMI, USB 2.0
Prawa: wyjście słuchawkowe, wejście mikrofonowe, 2x USB 3.0, LAN, blokada Kensington
Przód: diody LED
Tył: brak złącz
Razi za to brak wbudowanego modemu 3G, który w tym segmencie i przy tej cenie powinien być standardem. To samo tyczy się przewodowej karty sieciowej – standardem jest prędkość 1000Mbps, podczas gdy VX6 posiada kartę „tylko” 100-megabitową.