Conch to sprzedawany przez Dream Machines głośnik Bluetooth. Do tej pory wspomniana marka kojarzyła się z gamingowymi laptopami, ale obecnie próbuje także zawojować inne segmenty. Czy warto wydawać 249 zł?

 

Wyposażenie



Conch zapakowany jest w dość spory i sztywny karton, na którym umieszczono informacje na temat urządzenia oraz grafiki owe urządzenie prezentujące. Pudełko nie jest efekciarskie, wygląda też estetycznie.

W środku umieszczono gąbkę chroniącą głośnik, samego bohatera niniejszego testu oraz dodatkowe wyposażenie w postaci:

REKLAMA
fiio

  • przewodu microUSB do ładowania,
  • kabla połączeniowego AUX (2x mini-jack),
  • instrukcji obsługi oraz karty gwarancyjnej.

Nie jest to może nadzwyczaj bogaty zestaw akcesoriów, ale w komplecie znajduje się wszystko to, co niezbędne.

 

Konstrukcja



conch

Tuż po ujrzeniu opisywanego głośnika uwagę przykuwa jego wygląd: nowoczesny, wręcz elegancki, wzorowany na muszli małża. Pod tym względem produkt Dream Machines mocno wyprzedza znaczną część swoich konkurentów, którzy z reguły sprawiają wrażenie zdjętych z półki w sklepie z zabawkami, podczas gdy Concha bez wstydu można postawić w salonie czy gabinecie, zwłaszcza że nie jest to drobna konstrukcja: 185 mm wysokości, 200 mm szerokości, 80 mm długości i waga wynosząca 682 g sprawiają, że trudno go nie zauważyć.

conch
conch

 

Wyjątkowo dobrze prezentuje się przód głośnika osłonięty stalową siatką. Do tego dochodzą dwa podświetlone na biało elementy – okrąg wokół tunelu w środku konstrukcji oraz logo Dream Audio na podstawce. Na szczęście jego światło nie męczy i nie razi – to po prostu przyjemny estetycznie dodatek, który dodatkowo sygnalizuje tryb pracy urządzenia. Gdy centralny okrąg mruga, to Conch nie jest sparowany z żadnym urządzeniem Bluetooth, natomiast gdy podświetlenie jest jednostajne, można rozpocząć odtwarzanie muzyki bez kabli.

Tylna część konstrukcji to już plastik o wysokim połysku. Łatwo łapie kurz, a jeszcze łatwiej odciski palców. Na szczęście na tę część głośnika praktycznie nigdy się nie patrzy, więc nie stanowi to wielkiego kłopotu, choć właśnie w tym rejonie umiejscowiono wszystkie elementy sterujące.

conch

 

Na górze, w centralnej części, znajdziemy włącznik, a po jego bokach dwa panele dotykowe do regulacji głośności. Całość działa sprawnie – bardzo szybko można dojść do wprawy.

Dolną część tylnej ścianki zajmują natomiast: wejście microUSB do ładowania wbudowanych akumulatorów, dioda sygnalizującą podłączenie do zewnętrznego źródła prądu oraz wtyk mini-jack, pełniący funkcję wejścia liniowego.

 

Specyfikacja


  • Bluetooth 2.0 + EDR (zasięg do 10 metrów);
  • Napięcie ładowania: 5 V;
  • Moc wyjściowa: 2×3 W;
  • Bateria: 1500 mAh (do 6 godzin pracy).

 

Brzmienie



Dream Audio Conch był testowany z następującymi źródłami: Samsung Galaxy S6, Apple iPad 2, Samsung UE32J6300, TV Box Mini M8S oraz Colorfly C10 (tylko przez AUX).

Najpoważniejszy problem opisywanego urządzenia to bas. Jest go bardzo mało, a gdy się pojawia, to raczej trochę tego wyższego dołu, ze słabym wypełnieniem, a do tego lekko dudniącego. Bardzo mocno ogranicza to wybór muzyki – wszelkie gatunki mocno oparte na niskich rejestrach będą grały nienaturalnie. Mimo obecności osobnego przetwornika odpowiedzialnego za reprodukcję niskich tonów nie potrafią się one przebić przez wyższe pasma. To że owy „subwoofer” faktycznie działa, da się usłyszeć jedynie po zbliżeniu ucha do siatki ochronnej – wtedy bas się wzmacnia, staje się pełniejszy. Trochę pomaga również podpięcie interkonektem przez łącze mini-jack, co niestety wskazuje na odbiornik Bluetooth jako źródło problemu. Ciężko jednak stwierdzić, czy sam w sobie niedomaga, czy wina leży po stronie zastosowania leciwego już standardu w wersji 2.0.

Średnica oferuje już znacznie ciekawsze doznania muzycznie. Jest delikatnie przyciemniona, ale wyraźna i dość dynamiczna. Szczególnie dobrze wypadają żywe instrumenty, dzięki czemu z przyjemnością można słuchać koncertów muzyki klasycznej. Zarówno trąbka jak i fortepian potrafią być na tyle naturalne i angażujące, że łatwo zapomnieć, iż słucha się muzyki z niedrogiego głośnika, w dodatku przez połączenie bezprzewodowe. Co ważne, wyższe tony średnie nie przejawiają tendencji do nadmiernej sybilizacji, dzięki czemu dźwięk nie męczy przy dłuższych odsłuchach. Syntetyczne dźwięki również niekoniecznie sprawią kłopot, dla przykładu płyta „Oxygene” Jeana Michela Jarre’a nieustannie wciąga.

Wokale można uznać za największą zaletę Concha. Są czyste i nie duszą się na, bądź co bądź, niedużej powierzchni. Mimo lekkiego przyciemnienia średnicy głosy nie są też matowe. Oczywiście, mocny śpiew męski nie będzie miał odpowiedniej siły, bo braki na basie przenoszą się również na niego, ale nie jest to jednak duży ubytek i łatwo przestać zwracać na niego uwagę. Z kolei żeńskie wokale to już lekko zmiękczone i angażujące brzmienie. Po sparowaniu Dream Audio z telewizorem zauważalnie poprawiła się u mnie jakość rozmów na ekranie.

Tony wysokie pozostają łagodne, ale żwawe i nadspodziewanie dobrze kontrolowane. Brakować może za to ich lepszego rozciągnięcia, gdyż spadek w tym paśmie zaczyna się szybko. Z tego względu niedostatek blasku w wybrzmiewaniu skrzypiec czy talerzy perkusji jest słyszalny, ale ogólny przekaz sopranów jest na tyle przekonywujący i naturalny, że w parze z wokalami skutecznie umila codzienne obowiązki.

Scena nie należy do dużych i jest mocno wrażliwa na ustawienie głośnika względem słuchacza. Gdy Conch nie stoi na wprost nas, to dźwięk mocno się spłaszcza, choć w swojej cenie i tak potrafi zaskoczyć generowaniem źródeł pozornych, co sprawdza się podczas oglądania filmów.

Szczegółowość nie zachwyca – z muzyki potrafi uciec sporo detali. Pod względem poziomu separacji głośnik Dream Audio nie odbiega jednak od takich komputerowych zestawów jak Creative T20 czy Logitech Z200, więc ciężko wymagać więcej.

 

Podsumowanie



Conch z jednej strony prezentuje się świetnie, estetycznie, a jego zestrojenie sprawia, że dobrze sprawdza się jako przystawka do telewizora. Ciężko jednak pominąć spore problemy z reprodukcją basu, co potrafi zepsuć całą muzykę.

conch

 

Jeśli zetem potrzeba głośnika, który przy niskiej cenie dobrze wypadnie wizualnie, a przy tym zagra lepiej od głośników z telewizora (a do tego lubi się muzykę klasyczną), to zakup opisywanego produktu Dream Machines wart jest rozważenia. Jeżeli jednak oczekuje się bardziej uniwersalnego dźwięku i chciałoby się poczuć uderzenie w dolnych rejestrach, warto spojrzeć na produkty konkurencji np. marki Divoom.

Zalety:
+ wygląd!
+ prosta obsługa,
+ dobrej jakości średnica,
+ czytelne tony wysokie.


Wady:
– poważne problemy z reprodukcją basu,
– brzmienie bardzo wrażliwe na położenie słuchacza względem głośnika,
– plastikowe elementy szybko łapią odciski palców.


Sprzęt dostarczył:

 

REKLAMA
hifiman

1 KOMENTARZ

  1. Znajomy polecił mi ten głośnik, bo sam go kupił swojej dziewczynie na urodziny. Korzysta z ich myszek i stwierdził, że można spróbować czy głośniki też robią tak dobre jak gryzonie. Wybranka była bardzo zadowolona i stwierdziłem, że może warto też dać szansę „no nameowi” o którym wcześniej nie słyszałem. Mój stary dobry JBL akurat padł (niech spoczywa w wiecznej krainie muzyki) a nie chciałem wydawać znowu 600 zł na głośnik BT.

    Generalnie głośnik po dwóch miesiącach codziennego użytkowania sprawdza się znakomicie. Czysty dźwięk, dobra głośność. Bateria na razie działa tak jak po zakupie 5,5h.

    Ogólnie polecam jak ktoś szuka czegoś co gra dobrze, a nie kosztuje fortuny.

    Kupiłem go tutaj https://www.dreammachines.pl/conch.php

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj