Specyfikacja

 

  • głośniki: stereo, 45 mm (aluminiowe obudowy, kompozytowe membrany)
  • moc: 2×10 W
  • pasmo przenoszenia: 160 Hz-20 kHz
  • SNR: 80 dB
  • Bluetooth 4.0, zasięg 10 m
  • obsługa rozmów
  • akumulator 4000 mAh/7,4 V
  • czas ładowania 3-4 godziny, czas odtwarzania 7-10 godzin (przy głośności 70%)
  • wymiary: 20 x 6 x 6,4 cm
  • masa: 640 g

 

REKLAMA
fiio

 

Brzmienie

 

  • Źródła: Lenovo Moto Z, HTC A9s, One Plus 2, Astell&Kern AK300 i AK70
  • Muzyka: FLAC, MP3, Spotify Premium

 

Opisywany Blitzwolf zaskakuje jakością brzmienia oraz uniwersalną sygnaturą. Radzi sobie z wieloma gatunkami muzycznymi – nie ma problemów z bardziej basową elektroniką, cięższym metalem, jak i jazzem, bluesem, klasyką. Urządzenie oferuje dosyć czysty sygnał i rozdzielczość dźwięku przy słyszalnej głębi i optymalnej separacji instrumentów. Tym samym wyciąga sporo detali i ma niezłą dynamikę, ale nie obyło się bez wad.

BW-F4 straszy dopiskiem xBass, ale niskie tony są podawane w mniejszych ilościach niż w przypadku Bose Soundlink Mini lub Razera Leviathan Mini. W głośniku Bose ma on bardziej midbasowy charakter, a u Razera „symuluje” subbas. Dół Blitzwolfa jest spokojniejszy, jakby równiejszy w midbasie i wyższym podzakresie basu. Nie można liczyć na mocne zejście basu, a średni bas nie jest tak zaakcentowany. To bardziej uniwersalny dźwięk, który lepiej zgrywa się z lżejszymi gatunkami. Tym samym bas może zrobić wrażenie, zawibrować, a ma też dobry atak i jest szybki – efektownie „kopie” perkusyjną stopą, nie gubi się z pulsującą basówką, a potrafi dobrze przekazać wspinający się po skali kontrabas.

Średnica w elektronice wyciągnie bardziej syntetyczne brzmienie, wycofa się, zabrzmi czyściej i chłodniej, ale z żywymi instrumentami wyjdzie przed szereg. Pasmo to brzmi mocno, dosyć zadziornie – jest twardsze, zabrudzone, wyraźnie zarysowane, bez zmiękczania, wygładzania konturów. Zaskakująco ciekawie brzmią dęciaki – wibrująco, ziarniście i mocno. Wokale są bliskie, głosy obu płci są w pełni czytelne. Dobrze brzmią gitary, werble i kotły perkusyjne. To pasmo, które nie jest zgaszone w wyższym zakresie, ale nie jest jeszcze przejaskrawione – głośnik nie kłuje, nie brzmi ostro. Jest w dźwięku pewna szorstkość – to nie granie „wymuskane”, mocno podkoloryzowane, lecz dosyć surowe. To lekko archaiczne brzmienie, które nie jest wyjątkowo rozdzielcze i krystaliczne, ale ma to swój urok.

Sopran nie został wycięty. Brzmi lekko sztucznie, jest krótki i szybki. Nie można liczyć na wyjątkowe rozciągnięcie, wierność, długie wybrzmiewanie, ale ilość góry jest na tyle duża, by dźwięk był czytelny i bezpośredni. To ogólnie najsłabsze pasmo, ale i tak nie jest źle. Jak to bywa w przypadku łączności Bluetooth, to w sopranie najbardziej słychać wbudowane DSP, właśnie przez ten lekko cyfrowy nalot. W przypadku opisywanego Blitzwofla nie przeszkadzało mi to zbytnio.

Z mocą nie ma szału, mimo podawanych 20 W. Zazwyczaj nie zabraknie głośności nawet w większym pomieszczeniu, głośnik narobi hałasu przy muzyce rozrywkowej czy głośnych realizacjach z niskim DR. W przypadku spokojniejszych nagrań o wysokiej dynamice zdarzyło mi się kilka razy osiągnąć maksimum skali, ale głośności ostatecznie nie brakowało. Ma to swoje plusy – na wysokich poziomach dźwięk się nie przesterowuje, głośniki nie trzeszczą i nie przytykają się. Nie słychać też mocnego szumu. Lepsze to niż głośniejsze urządzenia, które “po rozkręceniu” tracą kontrolę nad dźwiękiem.

JBL Flip (różnych generacji) to raczej bardziej midbasowe brzmienie o cieplejszym charakterze. Inny model JBL – Charge 3 brzmi bardziej basowo, mocniej w sopranie – to mniej zrównoważony dźwięk o priorytecie na efektowność. Lepiej słuchało mi się BW-F4 niż głośników Divoom – Outdoor czy Party to ciemniejsze i bardziej basowe brzmienie, zbite i mniej czytelne. BW-F4 spisał się lepiej niż podobnie wyceniane nowe głośniki Krüger&Matz (Discovery, Adventure). Generalnie Blitzwolf oferuje najbardziej zbalansowany dźwięk w kontekście wszystkich wymienionych głośników i najlepiej radził sobie z przekazem średnicy.
 

Podsumowanie

W swojej cenie (46 dolarów) BW-F4 nie ma sobie równych. To dobre granie, bez mocnego obciążania portfela. Wykonanie jest poprawne, design niezły, a sterowanie wygodne – na pochwałę zasługują wydzielone przyciski sterowania muzyką oraz głośności. Obsługa jest prosta, z głośnika korzysta się bezproblemowo. Powinien on też poradzić sobie ze wszystkimi gatunkami muzycznymi.

zdjecie

 

BW-F4 to jednak nienajlepszy wybór dla fanów priorytetowego basu (wyjątkowo mocnego), osób szukających łagodnego i wygładzonego dźwięku o ewidentnej ciepłocie. Brzmienie średnicy Blitzwolfa jest dosyć surowe, twarde – w środku i górze pasma słychać braki brzmieniowe, ale i tak trudno na to narzekać w kontekście ceny urządzenia.
 


rek

dla Blitzwolf BW-F4

 

Zalety:
+ mocna konstrukcja i dobre wykonanie
+ prosta obsługa
+ wydzielone przyciski sterowania muzyką i głośności
+ poręczna, ale też ciężka i stabilna konstrukcja
+ uniwersalne brzmienie, dynamiczny bas z dobrym atakiem, bliska średnica, czytelny sopran
+ słyszalna głębia i niezła separacja dźwięków
+ brak przesterów na wysokich poziomach głośności

Wady:
– lekka cyfrowość sopranu
– zabrudzenie i twardość średnicy (nie dla każdego)
– do nagrań o wysokim DR może brakować mocy
– czasami może brakować mocy (ciche utwory/duże pomieszczenie/głośne otoczenie)

 

Głośnik można nabyć klikając w poniższe logo:

 

REKLAMA
hifiman

1 KOMENTARZ

  1. W tej cenie wybrałbym lamaxa SE-1 bardziej się nadaje na wypady za miasto itd nawet za sprawą latarki, nie mówiąc o tym że odporny na wodę i pyły

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj